sobota, 31 lipca 2010

EXTREMALNA SOBOTA II, 31-07-2010

Podekscytowany atmosferą triathlonową o 8.30 wystartowałem z domu w
trasę wokół "jeziorka". Na podburzańskiej dołączył MPG ze swoją szczupła
żoną na rowerze. Pogoda idealna, tempo również jak na emerytów 1,28-1,30
z podburzańskiej, chociaż AM była wyraźnie znudzona naszym biegiem... i
trzymała bezpieczny dystans :)
Rower z poprzedniego dnia zostawił u mnie bóle kola i dośc wysokie tętno
ale po raz kolejny Mirek dał pokaz mocy :) ciurkiem 15,4 km, bez
zatrzymywania
W

EXTREMALNA SOBOTA 31-07-2010

Kilka fotek i krótki film z Extremalnej Soboty 2010, naprawdę fajnie sie
ogląda, szczególnie w taką pogodę. Sporo obcokrakowców, głównie Niemców
i to oni pierwsi wyszli z wody. Pierwsze 950 metrów po około 30 min,
przy drugim był już dubel tych ostatnich ... Pianki są konieczne, ci bez
pianki wychodzą z wody zieloni. Sprzet rowerowy rózny ale .... około 10
maszyn to rasowe, piękne rowery triathlonowe z ciekawymi rozwiązaniami
tak technicznymi jak i praktycznymi. Resztę opowiem przy okazji
wspólnego biegania lub rowerowania
W
p.s. film nie wchodzi, innnym razem dołożę

piątek, 30 lipca 2010

2010 07 30 - niemieckie sciezki - powtorka

Dzisiaj kolejna fajna przejażdżka na niemiecką stronę. Tym razem Wojtek i ja, Jarek się wykręcił z samego rana niewyspaniem. Szkoda, bo byśmy taki pociąg zrobili że aż!
Ruszyliśmy tą samą trasą co poprzednio, co ma swoje zalety, ale i wady: trochę nudno jednak.
Na przyszłość proponowałbym jednak uniknięcie tych dziur między Dobrą a Bukiem a Dobrą i odcinka od Tanowa do Głębokiego. Może trochę bardziej na południe do Lubieszyna i dalej na zachód, z powrotem w Dobieszczynie albo w Buku?

Tempo ździebko lepsze niż poprzednio - urwałem 3 minuty, szacun dla Wojtka, który dzielnie się trzymał i jeszcze musiał potem wdrapać się Miodową.
Rower Wojtka równie zawodowy co Jarka, co najważniejsze, ma pompkę! Ale musicie, chłopaki, przeserwisować je wstępnie, bo wam trochę łańcuchy hałasują - szczególnie Jarkowi. Może smarowanie wystarczy.

A

czwartek, 29 lipca 2010

29-07-10

Wszystko odbyło zgodnie z planem, dwójkę wziąłem od tyłu i to sam :),
przy okazji inicjacja xt wings 2 zaliczona pomyślnie, pierwsze wrażenie
o zbyt dużych butach, zniknęło po mocniejszym zacisnieciu petli
sznurowadeł. Wrażenia z biegania po asfalcie jak i lesie dobre i o dziwo
podobne, więc cos jest w tej podeszwie.
Niestety, jestem bez formy, co widać po czasie, 1,09 od drzwi do drzwi,
jeszcze 3 tyg temu udawało się to zrobić w 57 min.

Popołudniu planuje jeszcze jazdę "niebieska strzałą", wczoraj była tylko
krótka przejażdżka zg. na kłopoty ze zmianą pedałów, więc jakby ktoś
chciał się zmierzyc zapraszam, godzny do uzgodnienia
W

środa, 28 lipca 2010

28 07 2010 - niemieckie ścieżki

Dziś dobry początek dnia. Wczesny, ale dobry.
Trasa pierwsza klasa, jak to się Jarek wyraził, i rzeczywiście, tylko kilka odcinków pozostawiało coś do życzenia. Poza nimi asfalt super, widoki fajne. Tylko po polskiej stronie gorzej - za Dobrą i w Pilchowie - kiedy ten remont oni skończą?

Ciekawe jakie będą wrażenia z popołudniowego przejazdu. Uwaga - Wojtek groził, że będzie jechał, zostały mu tylko dwie śruby do przykręcenia.

Mapka taka

Zdjęcie tylko jedno, ale zawodnik zawodowy.
A.

wtorek, 27 lipca 2010

27 7 10

Skoro nikt sie nie wychyla, to może ja sprobuje.
Adam, Mirek, Wojtek, ja i suka Jaga, wyposażeni w mape i zepsuty kompas udalismy sie przez krzaki na poszukiwanie lesnej polanki. Bieglo sie fajnie i przyjemnie. Z gory na doł, z dolu do gory, przez rowy i krzaczory - przełajowo - w sam raz by sie rozdarly nowe Wojtkowe galotki od crafta. Tempo momentami bylo calkiem dobre, zważywszy że grupe prowadzil Miroslaw, który jak glosza plotki rozsiewane przez zazdrosnych i złośliwych ludzi, jest zawodnikiem w schylkowym etapie kariery biegowej. Tudzież tempo albo brak otwartej przestrzeni, a moze jedno i drugie, osłabily nam Szempiona. Topiac sie we wlasnym pocie pojekiwal tylko z cicha pod nosem. Na wszelki wypadek sprawdzilismy czy W nie biegnie w piance z Lidla. Pocieszeni cudza slaboscia, no bo nic tak nie cieszy, zawrocilismy do aut. Radosc mieszala sie z przerazeniem. Perspektywa wleczenia upoconego Wojtka za soba lub ewentualnie alternatywa kopania plytkiego grobu golymi recyma wydawaly sie straszne. Czujac zblizajacy sie koniec Wojtek zapragnal bliskosci. Padlo na Mirka, ktory nie opieral sie nawet, chociaz na szczescie obylo sie bez siadania na glowie.
No i to tyle.
J

-----


Mapka tu, widać niezłą orientację Mirka, początkowy odcinek prosty jak .... drut. 


Fotki takie:



Jeszcze wszystko normalnie





A gdzie Wojtek?







No nie, k^%$^%, znowu trawy!















































Jutro dwa rowery: rano, grupa właściwa - Jarek i ja o 5:30 na Głębokim, po południu - grupa niewłaściwa - BBL ;)
Wybór jest.


A



poniedziałek, 26 lipca 2010

2010-07-27 - faceci w rajtuzach - czyli bieganie po krzakach

Jutro proponuję 6:30 na końcu Podburzańskiej. Bieganie na azymut. Wezmę kompas i mapę. Kto się pisze? Mirek

26 7 10

Bylismy z W w Gryfinie. Z nami majonezowa krótka pianka surfingowa  w ktorej W wystapil. Z trudem udalo sie Wojtka zapakowac w gumke. Opiety jak PRLowska parówkowa w niebieskim czepku wygladal pieknie. Plywal dziarsko. Na ostatnie 20 dlugosci przypadl mi zaszczyt zalozenia gumy. Plywa sie latwiej, cialo nie tonie, tylek wyciaga sie sam do gory. Wysilek jest o jakies 10% mniejszy. Można też mniej machac nogami. Fajny pomysl na jezioro (bezpieczenstwo i temp. wody), ale na basen nie koniecznie. Raz na jakis czas mozna w tym poplywac. Na zawodach triathlonowych to z pewnoscia duze ulatwienie. W cyklicznych treningach basenowych wolalbym jednak ciwczyc i uczyc sie dobrze plywac bez tego. Mozna spokojnie szukac sobie pianki na przyszlosc.
 
Piatek i sobota mi wylecialy. Tyralem z lopata i kilofem. W niedziele udalo mie sie pobiegac 90 minut i popompowac zdeczko.
Jutro dzien pokrzaczony organizacyjnie, ale bieganie bedzie. Planujemy rower na srode - szczegoly do ustalenia.
 
J

sobota, 24 lipca 2010

24-07-2010 wszystko w starym stylu

Dziś wszystko było w starym stylu, miał być rower, był bieg w deszczu -
jeziorko 1,40 door to door, niedziałający pulsometr i nieobecny MPG :)
W

czwartek, 22 lipca 2010

2272010

Z ambitnych planow interwalowych udalo nam sie z Wojtkiem przebiec ledwie 1 petle do UM w oszalamiajacm tempie 72 minut. jeziorka juz nie dalismy rady obleciec. Bylo dziwnie ciezko. Zabawialsmy sie po drodze tematami sportowo-zyciowymi. Mijaly nas same baby.
 
Biegajac 7 x w tygodniu nie mialem zadnych boli w kolanach. Od czasu kiedy plywam, dosiadam meride i biegam 3x pobolewaja mnie kolana. Pewnie to przejsciowe i z braku przyzwyczajenia, bo przeciez rower tak nie obciaza.
 
J

środa, 21 lipca 2010

21 VII

Rower 47,5 km. Podjazd na Strzałowskiej jest niezły. Pot i brak tlenu. Bardziej extremalna może być tylko jazda po ulicach miasta pomiedzy 6 i 8 rano.
 
J

wtorek, 20 lipca 2010

Jeszcze o piance

Wpadlem dzis do sklepu nurkowego. Pogadalem o piankach.
Sklepowy pokazal mi dwie pianki do plywania. jedna dluga za 350zł i jedna krotka za 300zł. Zwracam uwage na krotka i szare kawalki materialu pod pachami (miekkie)
Pogadalismy tez o piance w linku ponizej, wydaje sie swietna do naszych celow, elastyczna i wygodna wg opinii sklepowego. ponoc sprzedali juz ich wiele i ludzie chwala.
 
 
pod tym linkiem mozna zobaczyc te pianke. jest tez tabela rozmiarow oraz link do pelnej tabeli rozmiarow agualunga. mozna tez negocjowac cene ! Moze za 3 stowy by sprzedali przy np 3 sztukach ???
 
I jeszcze cos dla Wojtka: zapytalem Pana jak jest z wypornoscia w piance. Pan na to: przy piance 5mm ciezko jest zejsc 1 metr pod wode (!) wtedy bojka ratunkowa niepotrzebna by byla (cena 90zł bez kosztow wysylki)
 
Adam sklerotyku co z koszulka na rower wciagamy ??? koncza sie zapasy
 
J

20 VII 2010

Wczoraj widziałem Zbyszka jak ładował rower na dach swojego auta. Fajna starodawna rama molibdenowa colnago (13 lat), wyglądała bardzo profi. Osprzętu nie oglądałem. Moją uwagę zwróciły "rogi" lemondki dokręcone do barana. Zibi twierdzi że raczej ich nie używa, kiedyś założył i tak już zostały. Wydaje mi się ze faktycznie przy trasach takich jak my pokonujemy (do 50 km) nie ma to sensu. Malo tego, jest to troche niebezbiepczne. Zbyszek wystartuje w maratonie w NY, został wylosowany spośród wielu chętnych.
 
Dziś 90 min biegu. Porzucam na moment treningi łaczone, bo ani sie wtedy nie najezdze ani nie nabiegam.
 
Aktualny plan:
Pn - pływanie
Wt - bieg
Sr - rower
Czw - bieg
Pt - pływanie
Sob - bieg
N - rower 
 
J

sobota, 17 lipca 2010

2010 07 17 - ranna sobota

Szybkie sprawozdanie, ale i tak, kto to tam czyta.
Jestem bardzo zadowolony z dzisiejszego poranka: najpierw z Jarkiem pomęczyliśmy rowery na szosie, potem jeszcze z Mirkiem i Wojtkiem poprzedzieraliśmy się przez krzaki - tego to rzeczywiście mi brakowało - już dawno nie biegałem po krzakach. Ja tam się cieszę, że zdążyliśmy przed deszczem, ale nie wszyscy tak się cieszyli, Wojtek to nawet wyklinał w kierunku nieba.

Mapka rowerowa
Mapka biegowa

Na zdjęciach nas dwaj Ironi.



A.

czwartek, 15 lipca 2010

15 7 10

Rower w serwisie (kapec i usuniecie usterki poprzesyłkowej) Padło wiec na Gryfino (sam do bajora iść nie chiałem)
2500 kraulem w aż 80 minut. Bardzo dluuuugo.
 
Nie zobaczymy juz Grzechotnika pod lasem. Za to Wojtek wystartuje juz za dwa tygodnie w eXtremalnej sobocie na pieknym nowym rowerku, a ja razem z nim. Nasz cel to ukonczenie zawodów w regulaminowym czasie. Gorączka taktyczna sięga zenitu. Relacje beda pojawiały się na bieżąco. Prawdopodobnie bedzie to naszym tematem przewodnim podczas sobotniego crossu. Zapraszamy
 
J

środa, 14 lipca 2010

14 7 10

Dzis 30km roweru + 10km biegu. Gdzies tam po drodze mignąl mi rozfalowany brzuchol Wojtka...

14 7 10

Dzis 30km roweru + 10km biegu. Gdzies tam po drodze mignąl mi rozfalowany brzuchol Wojtka...

wtorek, 13 lipca 2010

13 7 10

Dzis skromnie. Tylko bieg. Tylko 10km.
Jest plan krzaczastego pagórkowatego crossu na sobote.
Bedzie MPG i ja. Start 7.30 z petli. Zapraszamy wszystkich chętnych.
W niedziele moze triathlonik na Głebokim???
 
J

poniedziałek, 12 lipca 2010

P I A N K A

Upały sięgają zenitu. W sobotę i niedzielę miałem okazję wypływać się w basenie w Poznaniu. Dziś rano barki bolały mnie bardziej niż wczoraj więc odpuściłem dzisiejsze pływanie w Głębokim. Pobiegłem sobie swoje 9, a może 10km (muszę pomierzyć). Spociłem się bardziej niż Wojtek zwykle, nie wiedziałem, że aż tak można. Wczoraj wieczorem wyskoczyłem jeszcze na rowerek, wrażenia podobne jak dziś z biegania.
 
Będąc w decathlonie miałem okazję przymierzac pianki tribord, przeznaczone ogólnie do sportów wodnych. "Fachowiec" z obsługi twierdził ze te się właśnie kupuje do pływania. Przymierzałem dwie przenaczone dla mezczyzn za 280 i 370 zł. Tansza byla ciensza i niby do ciut cieplejszej wody.Obie bardzo niewygodne. Probowalem machac jak w kraulu, niby sie dawalo, ale to tylko kilka ruchow, nie wiadomo jak byloby przy kilkuset, moze nawet by obcieraly. Zakładały sie szybko, ciezko było zapiąc suwak na plecach. Obie były w tym samym rozmiarze 180cm XL (L amerykańskie- trzeba na to uważac) W grubszej czułem sie lepiej, bardziej dolegala. Niestety o ile opinaly mi klate barki i plecy to na brzuchu byly ciut za luzne. Moze sie okazac ze w typowych rozmiarach tak juz wlasnie bedzie. Momentalnie upocilem sie w tych gumach, wrazenie malo przyjemne. Jak przypomnialem sobie przyjemny kontakt z woda w piatek w jeziorze to zaraz odwiesilem je na wieszak. Na razie pianka schodzi na drugi plan, aczkolwiek temat trzeba jeszcxze spokojnie podrazyc.
 
J

piątek, 9 lipca 2010

9 7 10

No to poplywalismy w Glebokim. Wczesniej udalo mi sie przejechac 30 km i na koniec z Wojciechem obieglismy nasz nowy basen.
 
Wrazenia z plywania
Trudno bylo mi sie przelamac. Kombinowalem jakby się wykrecic. Jeszcze w ostatniej chwili chcialem dac noge. Pierwsze wrazenie dziwne, woda brudna, nic nie widac, ciazenie wieksze, brak orientacji. Panika ze nie bedzie jak odpoczac. Tak bylo na poczatku, po pierwszym szoku wszystko minelo, wrocil looz, kraul z oddechem na obie strony, po kilkudziesieciu machnieciach chwila zaby i korekta kursu. Kolejna bariera przełamana. Niestety widac tez o ile taki Adam np jest w stanie nas odstawic w wodzie.
Weekend wyjazdowy, szkoda bo apetyt na triathlon wzrosl. W przyszly weekend jestem na miejscu, wstepnie na sobote i niedziele planuje triathlonik na dystansie olimpijskim.
 
Przez moment wydawalo mi sie ze widzialem dzika w odmetach jeziora ...
 
J

czwartek, 8 lipca 2010

8 7 10

Dziś powtórka. Rower i bieganie. Nogi czuły sie jeszcze lepiej po rowerze niż ostatnio. Biegło sie normalnie. Na Podbórzańskiej spotkałem Wojtka samotnie klepiącego chodnik. BBL załatwił nam wejście na Głębokie przez płot. Spotykamy się o 6.00 na parkingu. Weźcie ciuchy biegowe, polecimy potem jeszcze dyszke. Fajnie czuje sie nogi po łaczonym wysilku, z tego moga wyjsc tylko same dobre rzeczy. Sraczka tez byla, i to juz podczas biegu.
 
Pytam jeszcze raz: kto mialby chec polatac dzis o 22 z czolowka po krzakach ???
 
J
 
 

środa, 7 lipca 2010

7 7

rower 30km 65min
bieg 9km 55min
 
strasznie zmarzły mi dłonie, rękawiczki konieczne. dojechałem na pętle na Podbórzańskiej, chyba już nikt tam nie biega, potem do końca asfaltu i nawrót. na petli znow pusto. podjazd pod Miodową cięzki, za to zjad 60km/h. na Andersena wyniesiony na zakrecie o piczy kłak minąłem się z jadącym z naprzeciwka autem. kask konieczny.
 
strefa zmiany w garażu, łyk wody, zmiana butów i naprzód.
 
nogi nabite (ale nie waciane) szybko jednak to uczucie minęło. rozmyślam dlaczego. szosówka, krótki dystans, a moze jakiś postęp? biegło się fajne, na końcu jestem padnięty, jest cudownie.
 
w drodze do biura rozmawiam przez tel. z BBLem, nasze wejście na Głebokie ma się potwierdzić do jutra do popołudnia. Jesli cos nie zagra, to pojade do Gryfina. BBL bez watpienia całym swoim sercem jest teraz kolarzem.
 
Przed wejsciem do biura łapie mnie sraczka. przypadek ?
 
J

wtorek, 6 lipca 2010

5-6 7 10

Wczoraj udało mi się jeszcze pobiegać wieczorem. Nie było już tak goraco, nawet lekko chłodnawo podwiewało. Muchy gdzies zniknęły. Dystans okolo 9km (musze wreszcie pomierzyć). W nocy pięknie popadało. Na tyle obficie, że odpuściłem z rana szosówkę niestety. Poszedłem za to znów biegać. I znów chyba 9km. Fajnie przemoczyłem się do kolan.
 
A wy platfoosy co? :)
 
J

poniedziałek, 5 lipca 2010

Cancellara - doping mechaniczny (?)



Ale z drugiej strony Cancellara był znany już wcześniej ze swoich sprintów.
Co wy o tym myślicie?

A

3 - 5 7 10

W sobote pobiegalismy z Wojtkiem w okolicach Głebokiego. Nie za wiele, za to ja mialem bardzo wiele BBL- owych przerw techniczych.
W niedziele zamontowałem licznik w rowerze i zanim sie obejrzalem bylem za Lehnitz. Nie mialem ze soba nic, ani detki, ani pompki, ani nawet jednego imbusa, bidonu, batona i dokumentow. Do tego manetka uszkodzona. Nie zjadlem ani nie napilem sie przed wyjazdem. Oprzytomnialem nadziewajac sie na niemiecki trzezwy poranek. Przestraszylem sie wtedy co by sie stalo gdybym nie mogl kontynuowac jazdy z jakiegokolwiek powodu. Trzeba jednak zabierac ze soba jakies klucze jedna detke, pompke i jakis prowiant...
50km extra lightowej jazdy. Bylo mi malo wiec wieczorem dolozylem sobie okolo 9km biegu.
Dzis pojechalismy z Wojtkeim do Gryfina (otworzyli most). Okazalo sie za w poniedzialek rano osoby niepelnosprawne maja wjazd free. Wywolalo to male zamieszanie przy kasie, ale skad mielismy wiedziec. Przeczekalismy ten spęd i na szczescie w wodzie mielismy juz luz. Wojtek przeplynal 2 (x80), a ja zgodnie z planem 2,5km (x100).. Wieczroem znow pobiegne. Latem bede jezdzil i plywal rano, a wieczorem biegal.
 
Wojtek chlapal sie w jeziorze w niedziele, jak widac Adam tez. BBL ma nam zalatwic mozliwosc plywania w Glebokim pomiedzy specjalnie do tego przygotowanymi bojami (rozstaw 50m). Wychodzi na to ze mozna plywac bez pianki. Wstepnie umowilismy sie na plywaniena piatek na 6.00. Kto bedzie ? (W, BBL i ja potwierdzone)
 
J

niedziela, 4 lipca 2010

2010 07 04 - duathlon

Ale spokojnie.
Przy okazji wizyty u teściów wykorzystałęm obecność jeziora zaraz obok i rano wymoczyłem się naprawdę konkretnie. Trudno mi powiedzieć jaka była temperatura wody, ale było naprawdę ciepło - wyziębienie nie było problemem, no chyba, że po jakiejś 60-tej minucie. Ale pianka by mi się przydała ze względu na wyporność - jakaś ta woda jeziorna była taka słodka, że ledwo płynąłem. W dodatku, bez gogli, nawet nie próbowałem kraula, tylko przeczołgałem się żabką. Myślę, że 40 minut to dystans zbliżony do 1500m, ale pewności nie mam. Chciałem przepłynąc całe jezioro, ale bliżej przeciwległego końca zaczeły mnie smyrać po nogach jakieś wodorosty i wolałem zawrócić.
Potem jeszcze biegałem 4km, bo jakoś niechciało mi się dokładać kolejnej 6km pętli. A, co tam - nie chciało mi się.  Ale link jest.
Ogólnie fajnie, jezioro to dobry pomysł, pianka sprawa przyszłościowa.
A.

piątek, 2 lipca 2010

M E R I D A

Rower dotarł, zdjęcia kiepskiej jakości (ciemno sie robiło stąd te szumy).
Złamany jeden wentyl, niesprawna tylna przekładnia (stawiam na manetke) - uroki zakupów sieciowych -dziś daje go na serwis pomimo że
składaliśmy rower z MT prawie do północy. Buty SPD kupiłem troche ciasnawe, ale ujdą. Ewetualnie zawsze moge kupic drugie za jakis czas. Przy butach biegowych to zaden koszt (130zł).
 
Jak macie pomysly na sob i nd to piszcie. Ja mam znow gosci weekendowych wiec jak sie uda to sie dopasuje, a jak nie to jakos bede sobie radzil sam. w pon jade na 7.00 do gryfina - dystans 2500 (x100)
 
J

czwartek, 1 lipca 2010

normal dwójka

Dziś, pod nieobecność M A C pobiegłem door to door "dwójkę" w
rewelacyjnym czasie 1,045, to chyba będzie około 12 km. Widać że po dniu
wypoczynku można ...
Brakuje mi tylko tych górek i przysiadów, do których - póki co - sam
nie mogę się zmusić. Może jutro znajdzie się jakiś chętny?