piątek, 30 września 2011

30092011

Pogoda piekna, wszystko wydaje się aż nierealne. Rano udany bieg z Adasiem - 12.500m - Głebokie- Urząd- Głębokie. Spokojne, równe tempo. Uczucie spętania nóg odchodzi gdzieś w zapomnienie. Żal jechać na maraton do Poznania. Znów będzie bolało i będą kłopoty z bieganiem. O 14 basen - 2000m w zestawie 4x500 (soute/płetwy/łapki/soute). Przyjemnie.
 
Jutro 7.00 w krzakach.
 
J

01.10.2011 Krzaczenie

Rozumiem że spotykamy się jutro o godzinie 7 rano na Podbórzańskiej. Pobiegamy po krzakach. Pogoda ma być piękna więc może zakontraktować 90 min? MPG
 ---
Pozwolę sobie tylko wam podziękować za wspólny bieg, wrzucam zdjęcia i mapkę, oraz przypominam o jutrzejszej szosie - na Szczecińskiej o 7:15, na Głębokim o 7:30.
A






czwartek, 29 września 2011

29092011

5.20 rower okolo 28km Dobra -urzad Glebokie petelka -Dobra
12.30 WDS 2000m w 49 minut, spokojne rozplywanie bez cwiczen MPG wystawil mnie od wiatru.
Jutro biegne o 5.25 z Glebokiego wkierunku urzedu, Adam bedziesz ?
 
J  

środa, 28 września 2011

2011.09.28 - Głębokie ciemności II

Próbowałem 2 razy skomentować Adamowego posta i nie udało mi się, więc piszę własny.
Aż tak dramatycznie to chyba nie było. Godzina ciężka. Każdego dnia 5 minut po budziku dochodzę do siebie i zastanawiam się ile jeszcze wytrzymam. Ciemno i pusto, ale nie smutno. Pomimo niskiej temperatury (wg wskazań przyrzadów) było nam ciepło. Tempo narastające, pod koniec całkiem już niezłe. Ale i tak daleko od najlepszych wyników. Kontuzje już ledwo odczuwalne. Na koniec rozciąganie. Trzeba pilnować tej gimnastyki.
 
O 10.00 pływałiśmy z MPG na WDS'ie. Pokonaliśmy po 2.100 m. Dziś pływało mi się z trochę mniejszym entuzjazmem niż wczoraj. Pobolewa mnie bark, nie wiem czy od pompek, czy od kraula. Może trochę za dużo tego wszystkiego.
 
Jutro jeżdżę rowerem, w piątek biegnę Głębokie - urząd - Głębokie. Na jutro umówiliśmy się z MPG na 12.00 na pływanie na WDS'ie.
 
Ustaliliśmy sobotniego crossa na 7.00. Będzie Adam, MPG, Grzesiek i ja. To skład potwierdzony i 100 procentowy. Wojtek przybywaj !
 
J

2011.09.28 - Głębokie ciemności

Jednak 5:25 to masakryczna godzina. Ciemno, pusto, smutno i zimno. Na szczęście bez wiatru. Podobno tylko 5 stopni, ale mi było ciepło. Dwa kółka pękły, może nie ot tak, ale w przyzwoitym tempie 5:06. Całość to 53 minuty. Bardzo daleko od naszego rekordu 44 minut, ale rzeczywiście, teraz formy nie ma co żyłować, bo niepotrzebna.



Wstępne ustalenia to: jutro Jarek jeździ, w piątek biega na Urząd, w sobotę o 7:00 krzaki, w niedzielę, przy dobrej pogodzie, szosa.

wtorek, 27 września 2011

27 09 2011

Dzis rano pojezdzilem sobie rowerkiem (28km), a o 10.00 udalem sie na WDS. Patrze i oczom nie wierze, Adam w tajemnicy szlifuje kraula :).
Poplywalismy sobie niecałe 50 min. Znow zestaw 2km (4x500 - soute/pletwy/lapy/soute). Jutro lecimy Glebokie o 5.25. Bedzie jeszcze ktos?
 
Jarek

poniedziałek, 26 września 2011

26 09 2011 jeziorko i basen

Rano samotnie Glebokie x 2 ( dziki ! )
Poplywalismy potem z Adasiem na WDS'ie. 10 x 50 soute, 10 x 50 w płetwach, 10 x 50 z łapami i znów 10 x 50 soute - mój ulubiony zestaw. Adam to samo tylko, że łapy przed płetwami. Jutro rano rower i jak się da, to i basen w ciągu dnia. W srode wstepnie umowilismy sie z A. na Glebokim o 5.25 - planujemy 2 okrazenia i rozprawe z dzikimi swiniami.
 
JAREK

niedziela, 25 września 2011

2011.09.25 - szosa o poranku

Mimo wątpliwości z mojej strony, Wojtek nie nawalił, naszedłem go w garażu jak pompował koła i pakował przecenionego czarnego banana z lidla do kieszeni. Pojechaliśmy na dół - 62kmh i zaraz podjechał Jarek. Jazda pod każdym względem udana: pogoda udana, brak wiatru, może ciut za zimno, ale noga podawała i w czasie jazdy było OK. Oby za tydzień w niedzielę też była taka pogoda to powtórzymy. A tymczasem mapa i foty poniżej.




sobota, 24 września 2011

2011.09.24 - Sobotnii spacer

Dzisiejszy bieg znacznie fajniejszy niż się spodziewałem. Myślałem raczej, że będę kulał i jęczał z bólu, że po 40 minutach zostanę gdzieś w lesie, a tu ładnie, bez ekstremów udało mi się dotruchtać do końca. Ból w pachwinie się nie pojawił. Wprawdzie teraz, po południu, czuję lekkie zesztywnienie, ale jutrzejszy rower i pewnie basen w poniedziałek temu zaradzą.
Oprócz mnie i Jarka pojawił się dziś nowy kolega, Grzegorz vel "Sąsiad." Spisał się na medal, zaordynowaliśmy mu Górkę Prawdy ale bez widocznego efektu - wbiegł bez zatrzymywania. Brawo, Grzesiek!
Zdjęcia wyjątkowo udane, dlatego tak dużo. Mapka też.
Uwaga Wojtek! Jutro jestem na Szczecińskiej o 7:10. Masz już czekać z rowerem. Jarek (i może inni) o 7:30 z Głębokiego. Szosa - 2h.







czwartek, 22 września 2011

2011.09.22 - Europejski Dzień bez Samochodu

Coś dawno nikt nie pisał. Jarek niby leczy nogę a zapiernicza swoją urzędową trasę w tempie 5min/km, ja byłem biegać dwa razy, 30 i 40 minut i chyba jest jakiś powolny postęp, noga boli, ale mniej, szybciej mija ból w czasie biegu. Ostrożnie i pomalutku rozbiegam.
W sobotę chętnie bym pobiegał krzaki, ale na 7:30, a w niedzielę chętnie bym na szosie się poturlał, a pogoda ma być ok.

A wy jak się poruszacie w dzień bez samochodu? Ja dzisiaj zaoszczędziłem pewnie 10km samochodem.

środa, 14 września 2011

2011.09.14 -rowerowo

Rowerowo, chociaż oddzielnie. Jarek wcześnie, ja później, ale wpadliśmy na ten sam pomysł dziś rano - MTB.
Wnoszę, że jeszcze endomondo mu nie rysuje śladu, bo nie ma na stronie mapki. Ponieważ widać, że dokładnie pamiętasz jak jechałeś, możesz ją narysować ręcznie na stronie www: TRENINGI -> NOWY TRENING -> WYZNACZ TRASĘ NOWEGO TRENINGU i rysujesz.
Moja mapka poniżej. Starałem się wjechać na Górkę Prawdy, ale cała zasypana patykami, konarami - nie widać już pod tym śmieciem ścieżki. Za to jacyś downhillowcy zrobili nowy wjazd i tam jest wygodnie. Górka Adama czysta.

wtorek, 13 września 2011

13 09 11

Jeszcze na dobre nie zaczął się rok szkolny, a ja już notorycznie chodzę niewyspany. Wstawanie o 5.00 póki co to dla mnie koszmar. To jednak jedyna możliwośc by wogóle wykazywać jakąś aktywność sportową. Dziś pierwszy raz latałem z czołówką uzbrojoną w baterie podstępnie odzyskane z Wojtkowych zabawek. Chyba tylko ze strachu w ciemnościach o parę minut szybciej obiegłem Głebokie 2 x, bo noga cały czas boli. Moze jutro, o ile bedzie cieplo pojade sobie rowerem.
 
J

niedziela, 11 września 2011

9/11

Brak słów.






sobota, 10 września 2011

2011.09.10 - lipa

Lipiec już dawno minął a wy tu taką lipę odstawiacie. Wojtek łamie wentyl w ostatnim kwadransie - pewnie już ubrany w garażu pompuje koła - cóż za rozczarowanie, MPG - nie wiadomo co, bo nic nie napisał, Jarek coś tam swojego porobi pewnie, na lekkim kacu, przypuszczam.
Pozwiedzałem więc sobie wieżę Quistorpa, o 8:05 pojechałem sam, mapkę zobaczycie poniżej.
Jutro jadę na szosę, jak ktoś chce się dołączyć to zapraszam, 7:30 Głębokie.









piątek, 9 września 2011

9 9 11

Wczoraj jednak nie pobieglem. Ale dzis wstalem rano i polecialem do lasu. Czas juz wygrzebac czolowke i kupic bateryjki taka ciemnica jest przed 6. Bieglem taka swoja traske 10km ale przy nawrotce droge przeciela mi mala watacha dzikich swin. Zawrocilem wiec troche wczesniej niz zwykle. Tak wiec dzis juz wieczorem biegac nie bede (apropo Wojtkowego posta z wczoraj) Lewa noga boli wciaz i nie mam pojecia dlaczego tak dlugo mi to nie przechodzi. Do tego zaczynam odczuwac jakis bol w prawej stopie. Chyba dlatego ze jak kustykam to odciazam lewa gicz a prawa dociazam. Sytuacja absurdalna, nie wiem czy jest sens umawaic sie na jakies biegi bo pozytku ze mnie raczej nie bedzie. W ciagu dnia mam jeszcze zamiar odiwedzic WDS - gdzies tak o 15.00. Dajcie znac co w sobote i niedziele, to moze chociaz na poczatek sie zalapie.
 
J

czwartek, 8 września 2011

8 9 11

Wstalem dzis o 5.30 i poszedlem spac dalej. Wystraczyl mi odgłos padania jako bodziec. Pomyslec ze kiedys biegalem codziennie bez wzgledu na pogode i nic mi nie przeszkadzalo. A przeciez kazdy wie ze po paru minutach biegu padajacy deszcz nie ma najmniejszego znaczenia i ze nawet kompletne przemoczenie ciuchow i butow nie moze zaszkodzic o ile nie dojdzie do wyziebienia. A nie dojdzie jesli biegniesz sobie bez przerwy nie wiecej niz godzinke. Oczywiscie procz pogody mialem jeszcze inne wytlumaczenie, a nawet 3:
- bolaca noga, do biegania nie za bardzo, a w deszczu na rowerze (zamiennik) jednak sie marznie.
- narastajace niewyspanie, a grunt to odnowa i regeneracja,
- perspektywa basenu w ciagu dnia, jedna aktywnosc dziennie to i tak juz bardzo wiele,
Te przemyslenia i oddalony zarzut lenistwa daly mi jeszcze godzine spokojnego snu. Na basenie bylem okolo 11.00, standardowo pokonalem 2000m.
Postanowilem ze jutro rano pobiegne bez wzgledu na stan pogody. Na basen tez pojde.
 
Sa jakies propozycje weekendowe?
 
J
 
 
 

środa, 7 września 2011

2011.09.07 - dwa mokre rowery

Mimo obopólnego braku chęci, a jak najbardziej istniejącej chęci wojtkowej, jednak spotkaliśmy się na Głębokim na jeżdżenie; tzn. Jarek i ja, bo Wojtka zatrzymał pęknięty łańcuch. Ale cię ominęło, Wojtek, całe czterdzieści-kilka minut jeżdżenia po deszczu, pod koniec mieliśmy dość, zimno i mokro, a to mało kto lubi.
Zaskoczyły mnie dwie rzeczy: jak ciemno jest wciąż o 6:00 i jak dużo wody może spaść przez drzewa. W mapce brakuje pierwszego kilometra. Poza tym Jarkowi nie podobały się podjazdy.
Jeszcze trzeba dziś doprawić basenem i będzie dobrze.



wtorek, 6 września 2011

11 09 06

Plywalismy dzis z Adasiem o 10.00 na WDSie
zrobilismy po 2000m
Adas boi ze bede plywal tak szybko jak on :)
Nie boj. Nie grozi.
 
Jutro mozemy isc na rower MTB. Proponuje Glebokie 6.00. jazda do 7.30. Potwierdz.
 
Podjelismy ostateczna i nieodwolalna decyzje o starcie w Borownie w przyszłym roku na polowce IRONA.
Oplata za start w Borownie na polowce w tym roku wynosila 250zł o ile byla wniesiona do konca marca. Zawody odbyly sie 4 wrzesnia.
Limity czasowe sa zachecajce:
 
  • dystans średni 11 godzin  (start o 11.00)
  • pływanie max 1,5 godz.
  • rower wraz z pływaniem max do godz. 17.00
  • bieg max do godz. 22.00
  •  
    Musimy sobie sprawic jakies tanie (chyba krotkie) pianki bo moze byc juz chlodnawo.
    Widzialem ostatnio w Szwed w Realu stosunkowo niedrogie (okolo 35 euro), wlasnie krotkie.
    Musimy zaczac sie rozgladac z tym.
     
    J

     

    niedziela, 4 września 2011

    2011.09.04 - jak tam weekend?

    U mnie weekend rodzinny, a właściwie z dzieciakami. Dopiero dziś po południu mogłem coś podziałać. Mapka poniżej. Palny na przyszły tydzień niezbyt ambitne. Jutro rano idę do PCK, we wtorek o 10:00 na WDS (mogę komuś podrzucić pendrajwa z filmami), w środę pewnie jakiś rower - kontuzja nie odpuszcza, ale na szczęście coraz bardziej mi się podoba góral, chyba się wybiorę do Kadrzyńskich wymienić korbę z blatami.

    piątek, 2 września 2011

    GUMOWA KACZUSZKA

    W dniu wczorajszym zrodziła się idea zawiązania grupy pod nazwą GUMOWA KACZUSZKA, której celem jest zaliczenie tegorocznego maratonu poznańskiego w czasie poniżej 4h. Bieg będzie miał charakter koleżeński. Nie nastawiamy się więc na wyścig czy też zabójcze tempo, tylko na spokojną imprezę biegową. Będziemy biegli równo, z przerwami na marsz i weglowodany przy każydm punkcie żywieniowym (Klasyczny GALOWAY). Oferta skierowana jest do wszystkich którzy mają chęc wzięść udział w dobrze zorganizowanej masowej imprezie biegowej zlokalizowanej stosunkowo blisko Szczecina, pokonać dystans 42,195m, przy okazji odwiedzić sklepy IKEA i DECATHLON ...
     
    Podjąłem się pilnowania tempa.
    Prócz mnie będzie biegł kolega Artur ze Szczecina.
    Wojtek przemyśl temat, zaliczyłbyś wreszcie ten maraton.
    Adam mogłbyś poprawić zyciówkę.
    Mam zamiar jeszcze namowić szwagra.
     
    JAREK

    2011.09.02 - rower

    Okazuje się, że na rowerze mogę jeździć. Mogę też pływać, tylko to bieganiu u mnie na razie kuleje.
    Nacieszcie oczy lasem i zobaczcie mapkę poniżej.
    Nic się nie umawiam na weekend, bo jestem uziemiony.


    czwartek, 1 września 2011

    Miks basenowy

    Reszta plików się jeszcze nagrywa.

    2011.09.01


    Tragedia!

    Chcialem dzis rano spokojnie pobiegac, pies jeczy, ja sie ubieram, pies jeczy jeszcze bardziej, idziemy po schodach, pies juz nieprzytomny ze szczescia (nie biegala ze mna juz ze 2 tygodnie), gps sie łączy, pies sika z radosci, ruszamy, 4 kroki i dupa! Koniec biegu. Juz wiem, ze biodro nie pozwoli mi ani podbiegac, ani zbiegac, nic. Kazde uderzenie lewa noga to bol niedowytrzymania. Juz wiem jaka bedzie starosc. Dobrze, ze przy chodzeniu nie czuc tego bolu.

    Konie koncow, zrobilem marszo-marsz przez pol godziny. W ciuchach biegowych:-)

    Nic nie biegam az do niedzieli. Potem sie zobaczy.

    A.