środa, 31 października 2012

MTB jutro o 6:30.

Może uda nam się tak pojeździć?

2012.10.31

Hej-ho, z powodu odwołanych zajęć porannych, urządziłem sobie weekendowe bieganie w środku tygodnia. 6:15, MPG, Alina, spóźniony Wojtek i ja. No i mgła, ta odpuściła dopiero pod koniec. Ale było jak zwykle przyjemnie, powoli można się przyzwyczaić do ziąbu, który już przed nami.
Nasza trasa taka, Wojtek wybrał jakąś bardziej ambitną końcówkę. A propos, trzeba zadbać o naszą formę i pobiegać odrobinę krócej, ale wpleść ćwiczenia ogólnorozwojowe, albo szybkościowe/siłowe. MT, potrzebujemy cię.
Jutro wolne, więc MPG i ja zapraszamy na jazdę MTB, zaczynamy o 6:30 na parkingu pod kościołem na Szczecińskiej.



poniedziałek, 29 października 2012

Nocna Ściema

Już po starcie. I nawet szkoda. Bo fajna atmosfera była. Nie przeszkadzała nawet dosyć zimna pogoda. Długie podbiegi łatwo "wchodziły", ale ostatnie okrążenie (a było 4) trochę dało w kości. Poddałam się raczej psychicznie. Chociaż miałam moc i udało się poprawić wynik, trochę zabrakło siły woli żeby szarpnąć się na 1:45, a więc jest co poprawiać na wiosnę. Mam II miejsce w kategorii K30 i stałam na podium. 8 kobieta na mecie. Zawsze coś!:))) Tutaj fajne zdjęcia: http://www.biegnijmy.pl/php/biegi.php?nr=20121028-1&gal=1

piątek, 26 października 2012

V max na rowerze

Naprawdę dobry ten mój rower, zobaczcie jaką prędkość na nim wykręciłem. Przypuszczam, że było to w dół Piotra Skargi.

Przy okazji, nic nie podziałam z wami w weekend ze względów rodzinnych. Będę tęsknił za to.

niedziela, 21 października 2012

Dla MPG na pocieszenie

Inni mają gorzej i się nie mażą!

2012.10.21 - weekend, część druga

Frekwencja zapowiadała się lepsza, ale Wojtek skorzystał ze swojej zapowiedzi na sobotnią noc, a Mirek wykręcił się bolącą nogą, choć pewnie po prostu nie kupił obejmy do siodełka.
Więc o 7:01 (sorry za spóźnienie) czekał już na mnie tylko Piotrek. Pojechaliśmy prosto po asfalcie, bo jeszcze ciemno było, dopiero później zaczęliśmy kluczyć po lesie. Pogoda super, widoki piękne, mgła i słońce-super kombinacja. Zobaczcie co straciliście i weźcie się w garść na przyszłą niedzielę - jest tylko jedna w tygodniu!








sobota, 20 października 2012

2012.10.20 - weekend część pierwsza

Czy u was też tak jest, że tydzień się toczy od weekendu do weekendu? Ja przynajmniej bardzo czekam na poranne bieganie w sobotę i rower w niedzielę. Dziś zespół bardzo zacny w składzie: MPG, WP, AT, AP i J udał się w las, Wojtek biegł za nami długo, aż go zaczęliśmy wkurzać, więc się odłączył. Alina jak zwykle nie do zamęczenia, U Mirka widać było niesmak w czasie biegu po drodze, ale bolesny upadek chyba go ukontentował.
























Jutro, jak już pisałem, rower, MTB, o 7:00 spod parkingu na Szczecińskiej. Ma być sucho, ale mgliście i chłodno - 10 stopni. Ubrać się.

piątek, 19 października 2012

Weekend za pasem

Jutro na pewno świetny bieg od 7:30, około 90 minut (Wojtek może dobiec żeby się wyszumieć), a w niedzielę rower. Pogoda ma być piękna, trochę więcej chmur w niedzielę. Meldować się. MT i BBL również zaproszeni. Jarek, last but not least, ma zawsze otwarte zaproszenie.

sobota, 13 października 2012

Sztuczki kolarzy

Z dedykacją dla naszego czołowego szosowca, MT:

2012.10.13 - sobota w 3 wersjach (plus 1)

Wojtek
Mirek
Adam
i wieczorem
Alina

Jutro brak planu. Zobaczymy.


środa, 10 października 2012

Plan an weekend 13-14.10

W sobotę bieg 60+ minut (ja odpadam po 60 minutach) w zwykłym miejscu o 7:30. Nastawcie budziki.
W niedzielę rower, gdzie i dokąd, ustalmy w sobotę, zaczynamy o 7:30.

niedziela, 7 października 2012

2012.10.07 - Robert miał rację...

...co do błota: wprawdzie, gdybyśmy chcieli, dałoby się przejechać tylko wilgotnym kołem całą naszą trasę, omijając pewne miejsca, ale błoto i gęste krzaki działają na nas jak magnes - wtedy można się pożegnać z jazdą a więcej prowadzenia i przenoszenia. Dziś było wyjątkowo ciężko, bo rowery z błotem poupychanym we wszystkie zakamarki zrobiły się cięższe o dobre 2 kg, koła się nie kręciły, nogi grzęzły... Cud, miód. Ale w przyszłą niedzielę wolałbym, żeby nasza średnia prędkość nie wyniosła 9kmh, ale bliżej 20kmh. Dziś najgorszy kilometr to było 30 minut rzeźbienia w g#wnie błocie. Absolutny rekord! Poprzednio, w krzakach spędziliśmy zaledwie 26 minut nad jednym kilometrem.
A foty, i owszem, udały się.
Odwiedziliśmy wieżę Bismarcka, zadrzewione już tarasy widokowe poniżej wieży, błota skolwińskie, no i dzikie grusze i jabłonie (zapakowaliśmy trzy pełne plecaki owoców). Mirek pokazał nam też geodezyjny punkt referencyjny, więc nie ma żadnego wytłumaczenia na nasze błądzenie po błocie - to było celowe. Pokazał też gdzie leży zakopane ciało, dziwnie przymykając oczy mówiąc o tym.
Przyszła niedziela? Nie mogę się doczekać!