poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Mój 34 Gryf

Witam! Dochodzę do siebie po Gryfie i mogę krótko opisać. Całkiem niezaplanowany bieg pod cudzym nazwiskiem. Dziewczyna z Babskiego Teamu zrezygnowała z pakietu , a ja go przyjęłam. I chyba nie był to dobry pomysł, noc poprzedzająca zawody była całkiem nieprzespana, wróciłam ze Świnoujścia około północy. 3 razy budziłam się. A więc... Wystartowałam, 10 km poszło świetnie, byłam zadowolona, ale po 11... To już była masakra piłą mechaniczną: ostry ból głowy(który miałam już do końca dnia)i mdłości. Pierwsza (i prawdopodobnie dobra) myśl, to zejście z trasy, czułam się potwornie, ani woda, ani żel w niczym mi nie pomogły, tylko dostałam kolki, która już towarzyszyła mi do końca. Ciężko to było nazwać biegiem, bardziej bardzo szybkim chodem!:))) Powiem szczerze nie pamiętam jak dotarłam do mety a tam padłam. Jak już doszłam do siebie, to wyłączyłam Garmina. Nie chcę wróżyć o co chodziło i dlaczego tak się poczułam. Powiem wprost: jestem zmęczona. Wynik: 01:49:34

niedziela, 18 sierpnia 2013

2013.08.16-18 - spokojny weekend sierpniowy

W piątek wysłałem Mirka i Wojtka na rower, polała się krew, w sobotę Mirek i Wojtek zaskoczyli mnie długim biegiem, aż się w kroku obtarłem, a dziś spokojne MTB z Mirkiem (Wojtek na występach w Szczecinku).
Wyjeżdżam na tydzień, będę tęsknić oczywiście, ale wracam w pełni sił, więc bądźcie gotowi na porządne bieganie i jeżdżenie.






czwartek, 8 sierpnia 2013

2013.08.08 - falstart MTB

Długo wyczekiwane pierwsze wyjście na rower okazało się niewypałem. Chłopaki zgodzili się pojeździć w dzień powszedni, co już powinno wzbudzić moje podejrzenia. W prognozie był deszczyk, ale tylko do 7:00.
Dopiero rano dostaję SMSy, że jednak nie jadą. Ponieważ byłem ubrany, przekląłem w myślach ich lenistwo, zacisnąłem zęby i poszedłem po rower. Przecież się nie rozpuszczę na tym deszczu, nie?
Na początku znośnie, ciepło, odświeżająco, lekka mżawka, nawet zdążyłem się lekko spocić. No ale pod kościołem to już zaczęło konkretnie lać i tylko się cieszyłem, że Duńską jest do mnie tak bardzo stromo w dół. Byłem w domu błyskawicznie. A tu, kurka, nawet ciepłej wody nie ma bo coś blok gdzieś przełączają. Więc siedzę mokry i zimny.
Teraz jest prawie 7:00 i zgadnijcie czy pada. Oczywiście przestało! Grrrr.

czwartek, 1 sierpnia 2013

Sierpień miesiącem powrotów

Czy czegoś.
W każdym razie, ja wracam do sportów. Na początek bieganie. Waga pnie się w górę, brzuch się pasie, obojczyk się zrasta, więc czas zacząć działać.
Dziś rano biegałem z Wojtkiem, Mirek raczył nas pobłogosławić ze swojego MPG-mobile.
Przebiegłem 5,74km, z dobrym samopoczuciem, najważniejsze, że mogę machać ręką. No i super wreszcie zacząć jakiś sensowny sport. Może jeszcze w tym miesiącu uda się poturlać rowerem?

A do czego TY wracasz?