Ponieważ jest to blog biegowy, to nawet już pisanie o rowerach jest trochę naciąganiem formuły, więc o imprezie andrzejkowej może tylko napiszę, że się udała: tańczyli wszyscy, ponoć zostały jeszcze materiały u Wojtka na poprawiny.
Jakieś zdjęcia też się znajdą:
Co do wycieczki rowerowej, prawie popołudniowa godzina 11 okazała się wyzwaniem dla Sakisa - nie pojawił się punktualnie, ale jednak uratował swój honor i dołączył do wycieczki z opóźnieniem.
Od samego początku jechali: Zbycho, Mirek, ja i Wojtek - ale nie Pieniawski - życie stawia nam różne zadania - teraz musimy wymyślić jakieś przezwisko dla nowego Wojtka.
Wszyscy się cieszyliśmy, że ktoś (Alina?)go zdążył wprowadzić w błąd jeszcze przed pierwszą wycieczką i doradził szutrowe opony. Aż miło żal było patrzeć jak nie daje rady podjechać po błocie. Niestety jak się wypłaszczyło, Wojtek nie odstawał, więc można śmiało przyjąć go do grupy - da radę.
Mapka jest TU, zdjęcia zaledwie dwa, bo nie chciało mi się zdejmować rękawiczek do robienia zdjęć. Ale uwierzcie na słowo - jesień w lesie jest piękna.
Prawdopodobnie powtórka w przyszły weekend (ja w sobotę nie mogę). Mam nadzieję, że Wojtek P. już się ze wszystkim ogarnie. No i że Jarek wreszcie się skusi na 2h kręcenia po lesie.