Moje pierwsze poważniejsze bieganie po przerwie - udane. Las to jest to - już zapomniałem jak fajnie się tam biega. Pogoda jednak sprzyjająca, chociaż przez pierwsze 20 minut dłonie mi marzły niesamowicie. Potem jednak było ok, no i to słońce!
Wojtek odłączył się jako pierwszy, Mirek został go niańczyć, ja biegłem od auta do auta, a Alina door-to-door - szacunek!
Wszyscy zaszronieni, ale zadowoleni.
Moja mapka tu, Alina o jakieś 9 km więcej, chłopaki nie rejestrowali.
Wojtek odłączył się jako pierwszy, Mirek został go niańczyć, ja biegłem od auta do auta, a Alina door-to-door - szacunek!
Wszyscy zaszronieni, ale zadowoleni.
Moja mapka tu, Alina o jakieś 9 km więcej, chłopaki nie rejestrowali.
A-ha, przypomniało mi się, że rozmawialiśmy na temat śnieżnego grilla. Dziękujemy Jarkowi za zaproszenie, wstępna zgoda odmowna już jest, Mirek ma coś w weekend, u mnie Kaśka w sobotę jakiś bal, czy co, więc fajnie by było odłożyć to na potem, ale znów wtedy ferie, wyjazdy, itd. Nie wiem.
OdpowiedzUsuńW międzyczasie, Alina, wstaw dla Wojtka (i dla nas) jakieś swoje prace, może? Może zrobisz jakiś wyciek z L1dla?