Pogoda piękna, ale zimno jak w zamrażarce. Na starcie pojawili się - Alina, po dwumiesięcznej pauzie, Wojtek i Mirek. Bieg przyzwoity, większość czasu spokojnie, tylko ostatnie 2km się z Wojtkiem nakręciliśmy. Niestety, sprintem na ostatnich 50m mnie pokonał. Grrr. Znaczy "gratuluję."
Trasa to skromne 9,6km, u Aliny jakoś więcej, dziwne, bo trochę przecież skróciliście końcówkę.
Zdjęcia godne obejrzenia, tuszę.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Więcej bo trochę potruchtam przed wami :)
OdpowiedzUsuńRacja, zaczęłaś wcześniej.
OdpowiedzUsuńAle dałem tytuł "w lecie" i nikt nic nie mówi. Miało być "w lesie."
Zauważyłam, ale pomyślałam że taki był zamiar. Zboczenie zawodowe :)))
OdpowiedzUsuń