Dziś słoneczna przejażdżka rowerem, zdjęcia załączam. Koło Przęsocina znalazłem wartki strumyk. Ciekawe czy Mirek go zna. No i to drzewo rozpołowione.
Mirek chyba na łyżwach ciągle, Wojtek pewnie też się ślizga, ja czekam niecierpliwie na więcej widnego i ciepłego.
Cieszę na każdy twój post. :) Jeszcze przyszły tydzień ćwiczę, pochwalę się że ból kolana ustąpił. Teraz mnie pobolewa tylko stłuczone miejsce po upadku. Więc za dwa tygodnie spróbuję truchtać. Codziennie ćwiczę, znaczy ćwiczenia na stabilizacje. Pozdrawiam wszystkich.
OdpowiedzUsuńDzięki Alina, przynajmniej ty jedna.
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, ćwicz a wrócisz do biegania zanim się obejrzysz.
No trochę było hokejowania, fajna zabawa, to taki trochę powrót do dzieciństwa, kiedy trochę się śmigało po jeziorkach. Nieskromnie powiem, że lepiej mi idzie od Mirka, chociaż jemu się wydaje inaczej:):).
OdpowiedzUsuńDziś, po dłuższej przerwie, spróbowałem przebiec się i .... wróciłem ledwo żywy, ciężko się wraca, 10 km w 1h 15 min:).
Alina podziwiam Cie za te konsekwentne ćwiczenia, mnie ortopeda też zapisał ale nijak nie mogę znaleźć 5 min rano i wieczorem, choć z innej strony hokej inaczej obciąża stopy, więc aż tak bólu nie czułem.
Adam, racja czas pomału rower odkurzyć.
Wojtek, powiem że mnie już męczą te ćwiczenia. Najpierw było kilka ale raz w tygodniu dokładali mi nową serie i teraz sporo tego jest, do tego rower. Wczoraj próbowałam utrzymać równowagę na piłce stojąc na kolanach.. bez trzymania. Nawet przez sekundę mi się udało... gdzież za szóstym razem. :)
OdpowiedzUsuńAdam, ładne zdjęcia (zwłaszcza te w środku). Nie wiem gdzie to jest. Pierwszy raz w tym roku pomyślałem o rowerze. Znaczy się że już czas wygłupy po lesie. Tymczasem dochodzę do siebie po hokejowych treningach. Żałuję że się zima kończy a właściwie tego że tak późno na to wpadłem. Przypominam że w maju wyjazd na 4 dni w góry. Szykować się proszę.
OdpowiedzUsuń