Dziś fajny, długi i aktywny dzień. Na dzień dobry samotny bieg w akceptowalnym tempie, choć krótki, na dobranoc szosa z Robertem. Na rowerze było wszystko dobrze, nawet bardzo dobrze aż do Strzałowskiej pod koniec. Nawet zostawiłem Roberta na jednym z łagodnych szybkich podjazdów (a może to była tylko dłuższa hopka?). Natomiast Strzałowska mnie rozłożyła już na dole. MT sobie podeptał spokojnie w górę, a mnie brakowało jeszcze dwóch biegów, żeby tam wjechać z godnością. Więc wtoczyłem się jak na Wigry 3. Albo 2. (ktoś wie, czy było w ogóle Wigry 1?).
Więc czeka mnie trochę pracy siłowej. Miodowa, szykuj się!
Jutro rano mini nagroda, basen na WDS, pewnie 7:00, wieczorem się zobaczy.
A.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Fajnie mi sie jechalo Adas!...,Szacun!,mam nadzieje ze jeszcze nie raz ten i inne warianty powtorzymy i to w wiekszym gronie!
OdpowiedzUsuńMT
Az Wam zazdroszcze! chyba w przyszłym roku urozmaice swoje biegowe wypociny w przygode z rowerem. Jednak teraz jestem wierna bieganiu. Biegam 5 razy w tygodniu,standardowo 10km, z nowosci robie ok. 15 podbiegów i tempówki na stadionie, wszystko do połmaratonu w sierpniu( trasa ma 3 niezłe górki) a jak wiecie nie jest to moja mocna strona:) dajcie znac jak i kiedy biegacie, to sie przyłacze
OdpowiedzUsuń