Punkt ósma, kto był to wie, najpierw biegliśmy wszyscy razem, ale z powodu obiektywnych trudności Wojtek zaczynał powoli zostawać z tyłu. Widać to na zdjęciach. Mirek i ja przycisnęliśmy końcówkę, bardzo przyjemnie.
Jutro robimy powtórkę, 7:45, Podbórzańska. Jarek, przybywaj.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dzisiaj Wojtek podduszał się ortalionem. Jutro będzie na krótko - krótkie spodenki i koszulka na ramiączka to dociśnie grubego. Mnie też jakoś ciężko było ale obiektywnie rzecz ujmując jak ma być lekko przy tej wadze. No a Alina to już nawet nie będę pisał co sądzę. Zawsze wam mówiłem że jej komórka jakoś dziwnie gada. W lesie pięknie, dziki były.
OdpowiedzUsuńNom, pięknie! :) A ja właśnie stwierdziłam że bieganie 4 razy w tygodniu to za dużo... na razie. Jakaś zmęczona jestem. Dołożę pływanie... może
OdpowiedzUsuńZ tym zostawaniem z tyłu to lekko przesadziłeś...:), fakt, byłem uduszony, tak jak w kilku ostatnich dniach, jutro na 90% jestem.
OdpowiedzUsuńW