czwartek, 8 sierpnia 2013

2013.08.08 - falstart MTB

Długo wyczekiwane pierwsze wyjście na rower okazało się niewypałem. Chłopaki zgodzili się pojeździć w dzień powszedni, co już powinno wzbudzić moje podejrzenia. W prognozie był deszczyk, ale tylko do 7:00.
Dopiero rano dostaję SMSy, że jednak nie jadą. Ponieważ byłem ubrany, przekląłem w myślach ich lenistwo, zacisnąłem zęby i poszedłem po rower. Przecież się nie rozpuszczę na tym deszczu, nie?
Na początku znośnie, ciepło, odświeżająco, lekka mżawka, nawet zdążyłem się lekko spocić. No ale pod kościołem to już zaczęło konkretnie lać i tylko się cieszyłem, że Duńską jest do mnie tak bardzo stromo w dół. Byłem w domu błyskawicznie. A tu, kurka, nawet ciepłej wody nie ma bo coś blok gdzieś przełączają. Więc siedzę mokry i zimny.
Teraz jest prawie 7:00 i zgadnijcie czy pada. Oczywiście przestało! Grrrr.

2 komentarze:

  1. No to swietnie Adas!,przetarcie na maraton nad Miedwiem juz masz:) (dla zainteresowanych w ta sobote)kto sie ruszy?!
    MT

    OdpowiedzUsuń
  2. No, bez przesady, Robert. Na Miedwie nie zdążę, bark jeszcze osłabiony mam i wydolność leży, ale może wrócę na lajtowy przejazd Gryf Maratonu. Tylko nie mówcie mojej żonie.

    OdpowiedzUsuń