...mały deszcz - zjawił się tylko Mirek i ja. Wojtek niedospany spasował. A pogoda przepiękna, tylko MPG niedomagał, wykręcał się coś tam familią, ale widać było brak weny wypisany na twarzy, chociaż może to przez brak rękawiczki.
Ja wróciłem drogą okrężną, i, sorry, Mirek, ale to była najlepsza część - pojechałem przez las na dół, koło Gubałówki i w Lesie Arkońskim, fajny zjazd, tak fajny, że nie mam zdjęć. Ale na GoPro by się nadało.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pięknie! Podziwiam! Tylko entuzjazmu na twarzy brak
OdpowiedzUsuńCałą niedziele „leżałam”, gardło mnie trochę rozłożyło. Jeśli lepiej poczuję się to ruszam we wtorek albo środa.
Jutro robię sobie pauzę, bo coś gardło mnie boli ale 01 maja można pobiegać, kto chętny?
OdpowiedzUsuńJutro 8.00 podburzańska, kto chętny niech przybywa , ja albo będę o 7.45 biegł z domu albo autem. Jak się ktoś zgłosi to w auto wezmę fanty, które zostały po imprezie czyli auto, którego domaga się mały Wojtek, bezpańska miska i kilogram cukru pudru:)
OdpowiedzUsuń