wtorek, 24 stycznia 2012

Lhw routine

Slowly going forward.


16 komentarzy:

  1. Sorry, to nie tu miało iść. Ale tak wyglądał mój obiad dziś. Czy chcecie wiedzieć, czy nie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mniam! To zielone – szpinak? Dzisiaj miałam Wenę i zrobiłam zdrową i energetyczną przekąskę: coś w rodzaju muffinek bez pieczenia. Skład: prażone migdały, figi, cynamon, skórka z cytryny, trochę soli. To wszystko kroimy i wrzucamy do roztopionej gorzkiej czekolady, trochę wody i miodu. Przekładamy do foremek i zostawiamy w lodówce do zastygnięcia. Wyszło potwornie słodkie i nie zastygło. Da się zjeść.

    OdpowiedzUsuń
  3. mało :)

    śniadanie 1:
    6 jaj na teflonie + dwie kromki chleba zwykłego, dwa ogórki konserwowe.

    śniadanie 2:
    3 kawałki chleba wasa, twarożek domowy,

    przekąska:
    jabłko, banan

    lunch:
    1/2 kurczka pieczonego dwie bułki pszenne

    przekąska:
    snickers, sezamki.

    obiad:
    filet z kurczaka 30 dag, 2 duże cebule, puszka fasoli białej w sosie pom. całośc smażona i duszona na ostro + miseczka kaszy kuskus i papryka konserwowa.

    kolacja:
    tyskie x2, krupnik z kolą x2 (3 w trakcie)

    zdjęcia też mogę robić :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jarek
      powiedz, że kitujesz? Proszę.
      Ja już w połowie Twojej listy miałbym dość na 2 dni.
      Mój typowy dzien:
      Śniadanie: miska owsianki z rodzynkami
      Przekąska: jabłko, banan
      Lunch: kanapka albo zielona sałatka w stylu sałata, pomidor, czerwona fasola, tunczyk i jakiś lekki sos
      Obiad: 1 ziemniak, pierś z kuraka, zielenina
      Przekąska jabko, grejpfruit etc.

      Słodycze ograniczam do absolutnego minimum.
      Alkohole podobnie.
      3mcie sie

      Usuń
    2. Nie, nie kituje. Nie piszę o napojach (herbatki i kawki) Czasem jak przez parę dni z rzędu uda mi się pływać i biegać w ciągu jednego dnia, to dorzucam sobie jeszcze całą tabliczkę czekolady i jem trochę więcej. Najgorsze co można zrobić, to mocno trenować i ograniczyć sobie do tego paliwo. Wydaje mi się (próbowałem), że wtedy zaczynam się czuć źle i słabo (niedobór cukru) i palę mięśnie.

      Ostatnio złapałem jakiś syf. Zacząłem biegać ciut więcej i chyba nie dojadałem adekwatnie do potrzeb.

      Nie wiem ile ćwiczysz/biegasz itd. Nie jesteś głodny? Ponoć trzeba jeść często i po troszku żeby przemiana materii szła pełną para.

      Usuń
    3. hej
      jestem troche głodny. To musze przyznać bez bicia. Ale próbuje panicznie pozbyć się zbędnych kilogramów.
      Tyle co ty to nie dam rady biegać ze względu na wagę. W najlepszym okresie biegałem do 50k tygodniowo. Teraz nie więcej niż 20k.
      Do tego 1 trening judo - dość intensywne 1.5 godziny i dodatkowo 1 w tygodniu plywam około godiny. W zasadzie zaczynam pływać.
      Nie wygląda to zbyt imponująco ale naprawde się staram. I mam w planie zwiększanie objetości jak tylko się da.
      R

      Usuń
  4. Wygląda ok. Ale bez małego kartofelka albo kromki chleba to raczej bym nie dał rady. Ja wiem, że cukry są 'be' ale już tak mam. Bez podkładu nawet niewielkiego byłbym głodny niemal natychmiast.
    Pozdrawiam
    R

    OdpowiedzUsuń
  5. W miedzyczasie po snickersie mala przebiezka 21 km
    z czego 15 w tempie 4.40

    W czwartek wycieczka biegowa wieczorem. Kto ma ochotę?

    OdpowiedzUsuń
  6. Radek, nie jestem znawcą tematu żywienia i polegam tylko na własnej intuicji, skazonej w dodatku nawykami. Jem poprostu to co lubię i nie znoszę głodu. Całkiem możliwe, że jem zbyt wiele.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja mogę, jeśli chcesz? Najwyżej będę z tyłu się plotła. Tylko że mam czas od 18.00.

    Z tym odchudzaniem jest tak, że najlepiej zmienić nawyki żywieniowe, a to jest większe przeciewzięcie w porównaniu z dietą, która niby jest na określony czas. Łatwo radzić, trudniej z praktyką. Pomocne jest nie stawiać od razu globalnych celów, na początek unikać słodyczy ( podobno najgorsze połączenie to cukier i tłuszcz) i jedzenia mocno przetwarzanego (nie zawiera żadnej wartości odżywczej). Znaleźć czas na ruch. Do zrealizowania planu "zmiana żywienia i treningi", potrzeba jeszcze determinacji i wytrzymałości. A potem zdobyte nawyki stają się częścią charakteru i czymś bardziej naturalnym. Tak myślę.... Ameryki nie odkryłam!
    PS
    Czasami mogę pisać nie do końca po polsku. Nie znam dobrze polskiej pisowni ani terminów.

    OdpowiedzUsuń
  8. Proponuję 18.30 parking przy Oberzy Chłopskiej na Arkonce. Okrążymy kilka razy Arkonke, pobiegniemy w strone urzędu i na koniec znów Arkonka. proponuje 21km w tempie 6min/km. Trase zrobimy w okolo 2 godziny. Nie ma tam duzego błota i jest oswietlenie. Jesli masz ochote i Ci pasuje to potwierdź. Moze będzie Wojtek. Kto ma chec niech dołaczy.

    OdpowiedzUsuń
  9. Potwierdzam. Przełamie w końcu barierę 10 km! Miałam za słabą motywacje.
    Arkońska jeszcze w remoncie czy już nie?

    OdpowiedzUsuń
  10. Jesteśmy umówieni. Nie wiem jak jest z Arkonska.
    Czekam w czwartek na parkingu przy oberży o 18.30.

    Czy jeszcze ktoś będzie? Wojtek, Adam ?

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten Adamowy obiadek, to taki ... nie za duży, mnie bliżej do diety Grubego:) z większym udziałem owoców, szczególnie jabłek.

    Ja się nie umawiam na jutrzejszy długi bieg, bo to zależy od mojej rodzinki, wiec moze rano popędzę ale to się jeszcze okaże ... tak jak dziś niespodziewane spotkanie przy garażu z Aliną, ja zaczynałem bieg a Alina kończyła, bardzo poranny ptaszek

    ps. Przejazd arkońską jest ale trzeba uważać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po dzisiejszym biegu wiem że mogę trochę później wstawać i wydłużyć trasę, ostatnio wyszło mi 8, bo w pewnym momencie pobiegłam nie w tą stronę i musiałam wrócić :)))

      Usuń
  12. No i pobieglismy dziś (26.01.2012) Alina, Wojtek i ja. W zasadzie relacja z tego biegu kwalifikuje się na oddzielnego posta, ale w sumie co to za różnica.

    Start spod Oberży, 2 okrążenia Arkonki, urząd (Wojtek serwis z powodu matczynego bigosu w UM - przynajmniej podatki nie są darmo płacone) kilka okrążeń Jasnych Błoni, Arkonka, tu znów kilka okrążeń, meta przy Oberży. Wojtek zerwał się ciut wcześniej. Alina i ja pokonaliśmy dzielnie 22km (pierwszy półmaraton Aliny). Przyjmne tempo, aura w zasadzie dopisała, choć momentami wiało, rozmawialiśmy o bieganiu i na rózne inne tematy mniej lub bardziej z tym związane. Udany bieg.

    W weekend biegam nad morzem.
    Moja propozycja powtórki to wtorek - 20.30. dystans nie mniej niż 21.1 km (półmaraton)

    OdpowiedzUsuń