poniedziałek, 16 stycznia 2012

POST POWEEKENDOWY

Piszę nowego posta, bo nie ma już cierpliwości próbować z komentarzami.
Głównym założeniem Doktryny (już nie takiej nowej) jest dostarczanie sobie przyjemności. I to nieustająco :-).
10 głownych (tzn najchętniej sobie zadawanych) przyjemności tworzy Listę (tajną dla bab).
Tak się składa, ze bieganie i żarcie zajmują czołowe miejsca na Listach znanych mi Doktrynerów (W i MPG) i mojej własnej.
Szczególnie MPG, bo W ma listę znacznie szerszą :)
 
Martwie się Adam o Ciebie. Czy jakaś sekta Cie aby nie wciągnęła w cały tej lajfstajl?
Bieganie nie jest przyjemne?, dieta? ... Co się stało?  
 
J
 

12 komentarzy:

  1. Sekta? Nie, mówili, że wreszcie będę miał _prawdziwych_ braci i żeby nazywać to bractwem ;)
    Nie, nic z tych rzeczy. Po prostu szukam jeszcze mojej drogi.
    Bieganie dalej jest przyjemne, ale przy tej pogodzie mniej, muszę przyznać. No i ja nigdy nie dawałem rady tak często biegać jak ty, Jarek. Jakoś wolniej się regeneruję.
    Żarcie? Spodobałoby ci się - jedyna rzecz, której sobie odmawiam to słodycze i ziarnowe produkty, resztę mogę jeść do sytości - mięsa, ryby, warzywa, owoce.
    Zrobię badania krwi i moczu teraz, a potem po pół roku i się zobaczy jak to działa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przejrzałem diete paleo. Głowne załozenia. Generalnie to moja naturalna dieta. Miecho, ryby, jaja. Jem troche nabialu i raz na jakis czas miotam sie czy aby slusznie bo nie zawsze mam ochote i nie zawsze mi smakuje.

    Zaraz ide na wsm, a jutro z 25km ...

    OdpowiedzUsuń
  3. Doktryny się zmieniają, może i dobrze, choć przyznam szczerze jak czytałem co napisał Adam to tez w pierwszej chwili pomyślałem, że to coś połączonego z religią:)a na poważnie podziwiam tę Twoją nową doktrynę, bo kompleksowa, ja tylko biegam w zakresie:)
    Założenia- nie jeść słodyczy i po 18 - tej , na razie nie działają a długich biegów na razie nie rozpocząłem.

    ps faktycznie są problemy z umieszczaniem komentarzy

    OdpowiedzUsuń
  4. Problemy z komentarzami? Nic nie wiem - równie dobrze możecie do Googla skargę napisać, bo ja nic nie grzebie w administracji blog. Przynajmniej ostatnio.
    Co do diety - już mnie strasznie męczyło to moje uzależnienie od słodyczy, czasem jak nie zjadłem trochę czekolady to nie mogłem o niczym innym myśleć. Teraz chodzę cały czas najedzony, czarna czekolada (60% i więcej kakao) jest dopuszczalna i nawet zaczęła mi smakować. W tygodniu nic nie wyrzeźbię, ale może byśmy się na niedzielę ustawili na bieganie - 8:30, 9:00 - najlepiej pełen skład - JC, W, MPG, MT, Peony, ja i Jaga, może nawet BBL?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Diety są dla chorych ludzi. Schudnąć jest łatwo, ale potem trzeba jakoś wagę utrzymać. Jeśli i już chce się zmniejszyć wagę to radziłabym zredukować ilość jedzenia, na przykład zjadać polowe tego co jest na talerzu, zamienić duże talerze na małe. Jeść trochę ale częściej, podobno dzięki temu organizm przestaje magazynować, bo wie że niedługo dostanie posiłek. Nie wiem czy to prawda. Czytałam różne teorie na temat żywienia, łączenia produktów itp. I powiem że doszłam do wniosku, że najbardziej naturalnie jeść to na co jest sezon. Latem i jesienią zawsze chudnę, w zimie zawsze mam 2-3 kilo więcej. Wracam do korzeni – kiszona kapusta, ogórki, buraczki, kasza, zupy itp., jedynie co, to ograniczam mięsa, zwłaszcza kurczaki i świnki, wszelakie wędliny i parówki. Moje „grzechy” – to słodycze i kawa. Czas od czasu alkohol. Trzymam się żeby nic nie piec!
      Ja do weekendu jestem uziemiona.
      Na razie w planach basen w piątek wieczorem. W sobotę mam czas do 11.30 – 12.00 i niedziela - cała wolna!!! Hura!

      Usuń
    2. Co racja, to racja. Odmawiać sobie czegokolwiek na co ma się ochotę? Nigdy! Wszystko jest dla ludzi, byle z umiarem. Odchudzanie (zdrowe) nie polega na niejedzeniu. Głodówki, diety i mody na nie pojawiają się co rusz. Śródziemnomorska, tłuszczowa, białkowa teraz paleo. Jasne, że nie ma co przesadzać z tłustym, smażonym, słodyczami i obżeraniem się na noc. Wyrzekając się czegoś, w dalszym ciągu jesteśmy tego zakładnikiem.

      Pierwsi maratończycy byli dopajani winem podczas biegu. Kto biegł na drugi dzień po dobrej imprezie wie o czym mówię ;-)

      Usuń
    3. Czy ja sobie odmawiam? Utworzyłem bloga, żebym widział ile i czego jem, możecie śmiało zobaczyć: http://mygoatpaleo.blogspot.com/
      "Dieta" to określenie, którego nie lubię, bo nie chcę, żeby to było na miesiąc, dwa, czy rok. Chciałbym już tak jeść do końca życia, jeśli okaże się, że działa tak jak należy. Robię sobie badanie krwi na początku, potem za pół roku i zobaczę. Jak na razie, energia jest stabilna, tłuszcz się spala, mięśnie zostają. Jem dużo. Pływanie w normie.
      Zobaczymy jak będę w niedzielę biegał, trochę to dla mnie niewiadoma.

      Usuń
    4. http://mygoatpaleo.blogspot.com/ -jedzonko na zdjęciach - mniam!!! Na śniadanie miałam mieszankę owsianki z kaszą jaglaną (gotowana), do tego tarte jabłko, rodzynki i orzechy włoskie, słodzone miodem, przyprawione kurkumą, imbirem i odrobina soli. Ciepłe i sycące - to co w zimie jest potrzebne. Robię też twaróg na ostro, z przyprawami, dobry na kanapki. Uwielbiam pieprz Cayenne i imbir.. Narobiłam sobie apetytu, dzisiaj na zakupy i coś pichcę!

      Usuń
  5. Hej
    tez mialem problem z ogladaniem i dodawaniem komentarzy. Nie wiem czy to ma znaczenie ale problemy sa gdy uzywa sie Internet Explrer. Magicznie znikaja przy uzyciu google chrome. Taka ciekawostka ale moze to byc zbieg okolicznosci.

    Ja dokladnie rozumiem Adama. Tez mam okresy zalamania motywacji i formy. W ubieglym roku odpuscilem niemal kompletnie i efekty musze obserwowac w lustrze. Na szczescie sie troche opamietalem i podjalem walke.
    W diety nie bardzo wierze. Moja dieta to zapisywanie co sie zjadlo i ile sie wydatkowalo energii. Jak jest manko to ok.
    Teraz wracam do biegania z mysla aby wystartowac w polmaratonie w pazdzierniku z dobrym czasem.
    Dodatkowo zaczynam plywac i troche na silowni. W czwartki judo. troche urozmaicenia i mam nadzieje, ze tym razem sie uda.
    Pozdrawiam i mam nadzieje ze do zobaczenia.
    Pozdrowienia z Birmingham
    Radek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapisywanie to pierwszy (dobry) krok. Ale kalorie to połowa sukcesu. Ważniejsze jest to ile tych kalorii pochodzi z węglowodanów (jak najmniej), tłuszczów i białek. Żeby zacząć spalać swój tłuszcz, trzeba przyjmować poniżej 100g węgli na dobę, białek około 0,7-1-krotność każdego pół kilo masy ciała bez tkanki tłuszczowej, i tłuszczów na resztę energii do życia. Cała spożyta liczba kalorii (regulujemy to tłuszczami) powinna być mniejsza o 77kalorii*kilogramy tkanek tłuszczowych na dobę. Czyli 100kg gość z 10% tkanki tłuszczowej maksymalnie może spalić na dobę 770 kalorii. Potrzebuje 0,7*180 do 1*180 (czyli 126 do 180g białek) żeby utrzymać masę mięśniową.

      Usuń
  6. Może zaciekawi: http://www.ilewazy.pl/
    Nie mam cierpliwości wszystko dokładnie wyliczać. Staram się „słuchać” swój organizm. Po jednym jedzeniu nie mam energii i jestem śpiąca, po innym jest dobrze, po trzecim – wyrzuty sumienia! He-he… :). I tak dobieram, co jest dla mnie dobre, a czego nie powinnam jeść! Na pewno jest ważne dostosowywanie diety do rodzaju wysiłku fizycznego. Na przykład … dieta do budowy masy mięśniowej będzie się różniła od diety pływaka. I teraz pytanie, gdzie jest złoty środek? S drugiej strony nie jestem wyczynowym sportowcem i nie zależy mi na mega wynikach. Może dlatego nie wdrążam się zbyt głęboko w temat żywienia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Liczenie, planowanie itd. to nie dla mnie. Zbyt męczące. Dlatego chyba nigdy nie udalo mi sie wdrozyc zadnego planu treningowego:) Samo myslenie o tym juz mnie wykanczalo. Napieram bo to lubie. Jem co mi smakuje i co chce. Ostatnio troche przeszła mi faza na jajka, ale nie moge "opedzic sie" od sledzi :) Trzymam sobie miche platow w lodowie i co przejde obok to cmyk jednego ...

    OdpowiedzUsuń