Długo walczyłem z tym, żeby rano wstawać i biegać. Już dłużej tak nie mogę.
1. Nie dotrzymuję słowa – ale jestem już z tego znany i tylko Adama mogę jeszcze wyprowadzić w pole. Adam – przepraszam.
2. Po bieganiu około godziny 8 najlepiej wychodziłoby mi spanie. Jestem rozkojarzony i przez cały dzień na wpół śpiący
3. W nocy podświadomie czekam na 5:15 - żeby nie zaspać.
4. Kładę się spać przed żoną – konsekwencje jak się domyślacie są straszne (dla mnie).
5. Jak wstaję o 5:15 – to myślę czy warto? Czy mi się chce? Po co te wyrzeczenia?
A z drugiej strony - uwielbiam to Wojtka zrzędzenie z rana. Jarek ciągle coś opowiada (zwykle ciekawie) – a to śledztwo na balkonie, a to przygotowania do Ironmana (zarzucone)
Adam przyprowadza Jagę, która jest wstanie okrążyć stado dzików dookoła, Bąbel prawie zawsze ma ciepłe picie a Robert podzieli się z amatorem odrobiną teorii o bieganiu.
Jednym słowem – fajnie się biega – super fajnie.
Przechodzę do meritum. Kończę z porannym bieganiem. Życzę wszystkim dalszych sukcesów. Na stronę będę zaglądał prawie codziennie.
Jeśli chodzi o sobotę i niedzielę – nad tym się muszę jeszcze dobrze zastanowić.
O Matko ...
OdpowiedzUsuńNo cóż, ja Mirku szanuję Twój wybór, mimo wątłej (ale oczywiście tylko z mojego punktu widzenia) argumentacji. Skoro, jak sam mówisz dłużej już tak nie możesz, to faktycznie musi to być niemały dramat (ze szczególną uwagą na punkt 4). Pamiętam jak całkiem jeszcze niedawno byłeś skłonny biegać o 5.00. Nie mam jednak zamiaru polemizować z Twoimi wnioskami, ale nie chiałbym też żebyś popadał w skrajnośc i pisał nam tu listy pożegnalne. Ranne bieganie jest dobrowolne. Ma wiele zalet. Nakręca na cały dzień. Rozjaśnia umysł. Nie dzieje się kosztem rodziny. Odbywa się na czczo.
Kiedy więc wyśpisz się już do syta i będziesz chciał odpocząć od żony, to pamiętaj że rano tez można sobie pobiegać.
Przy tej okazji pragnę poinformować wszystkich o planach, bliżej nie sprecyzowanych jeszcze, rozpoczęcia treningów triathlonowych. Dojdzie więc pływanie kraulem i rower - bardziej po szosie. Bieganie też przeniesie się na twardsze i dłuższe trasy. Cross'a oczywiście nigdy całkiem nie porzuce. Ze wstępnych sondowań wnioskuję, że kilku z Was ma zamiar, przynajmniej częściowo, pobróbować tych dyscyplin.
A więc do zobaczenia na trasie (albo w jeziorze)
Pozdrawiam.
Jarek
?!,O Q..a!!!,albo depresja albo kryzys wieku sredniego,gdzie trzeba poswiecic wiecej czasu zonie...,mysle ze to chwilowe zalamanie chociaz...zawsze twierdzilem ,ze to ma byc przyjemnosc!...
OdpowiedzUsuńPs:przytyje to wroci!...
R
OdpowiedzUsuńChwila refleksji i dopiero teraz do mnie dotarlo ze Mirek nas OSIEROCIL,bo ja w tym momencie czuje sie jak sierota...,bo to Mirek we mnie(wtornie) i w nas rozbudzil bakcyla sportu co prawda wczesniej troche biegalem i jezdzilem rowerem ale tak naprawde dopiero przy Mirku "zcialem" sie na dobre,jezeli chodzi o rower i bieganie,mysle ze wiekszosc z nas nie istniala by na takim "poziomie"sportowym na jakim istnieje,to dzieki Mirkowi mamy Maratonczyka i kilku polmaratronczykow o zdobytych gorach na rowerze nie wspomne...,pozwalamy Ci troche odpoczac ale jezeli chodzi o soboty i niedziele NIE MA MOWY!MUSISZ BYC Z NAMI!!!-POZDRAWIAM !
OdpowiedzUsuńR
To prawda, zasługi Mirosława są niepodważalne.
OdpowiedzUsuńTrener, psychoterapeuta, nawigator, jeden z głównych filarów Akcji Haos, a wreszcie dusza towarzystwa, koleś którego nie da się nie lubić.
Malo jest takich osob o ktorych moge powiedziec, ze predzej przyjebalbym sie sam do siebie niz do niego.
Do zbiorowej histerii chyba daleko, ale grupa wierzy w Ciebie Mirek, więc nie poddawaj się tak łatwo.
J
Cholera. wszyscy piszecie tak, jakby to było definitywne ze strony Mirka. A przecież już zaraz, za chwileczkę, może dziś, może jutro Mirek napisze, że daliśmy się nabrać.
OdpowiedzUsuńDzięki za taki kawał, Mirek.
Do zobaczenia!
A
Mirek, odpocznij moze troche.
OdpowiedzUsuńNie zalamuj sie i nie skladaj rozpaczliwych deklaracji. Wystawiles juz do wiatru nas wszystkich nie raz. Godzimy sie z tym.
Robert czuje sie osierocony, chociaz nie przypominam sobie bym kiedys rano w tygodniu w lesie go spotkal. Moze sie jednak myle, moze podaża gdzies obok. Wyjasnialoby to wiele tajemniczych zagadnien i zjawisk paranormalnych, a przede wszystkim tajemne szmery i chrzakanie tuz obok.
Jesien, deszcz, wiatr i zaczynancie jeczec jak stare baby. Jeden ze juz nie moze, a drugi ze taka sierota.
Prosze o fachowa ocene sytuacji i budujacy komentarz Radio Erewań.
Jutro 5.45. UWAGA: na Głebokim.
J
Hm, myślę, że Mirek poważnie podszedł do sprawy :) ale to wcale nie jest konieczne, bo fatycznie ma to być zabawa i przyjemność.
OdpowiedzUsuńNie jestem tu odosobniony, bo moja zabawa ze sportem tez się od Mirka zaczęła i z różnym natężeniem trwa, przerywana czasami:).
Jeśli mogę coś zasugerować to myślę, że przerwa każdemu się przyda a przecież można dołączać do grupy raz czy dwa razy w tygodniu. Mnie i chyba nie tylko mnie rozwalały ciągłe zmiany godzin, teraz jest stabilniej, no i grupa ma już swoją historię i wartość.
Weekendy pozostają bez zmian, sobota według ustaleń, niedziela rower
W
p.s. Szukują się nowe wyzwania, nowe dyscypliny, dochodzi pływanie ... chyba w piance po głębokim z czołówką o 5.45, ja w to wchodzę i czekam co jeszcze nasi kreatywni koledzy wymyślą :)
Ależ to miłe - to co piszecie. Dawno mnie nikt tak nie połechtał. Chyba w sobotę będziemy urządzali sparingi - grupa poranna kontra ja - samotny rycerz z nadwagą. Wynik jest raczej do przewidzenia chyba, że uda mi się Was wyprowadzić w krzaki bo tam a to pokrzywy, a to strumień, czasem trzeba przebiec po zwalonym drzewie więc jest kilka potencjalnie przełomowych momentów. Tak -w tym upatruję swojej szansy. Pozdrawiam,Mirek
OdpowiedzUsuńW sobotę będą dziewczyny :) może
OdpowiedzUsuńMONOTONIA!...jest naszym najwiekszym wrogiem,moze poszukajmy nowych wyzwan(dyscyplin)np:plywanie ale w godz wieczornych(dla odmiany i zerwania ze starymi schematami),moze byc tenis(ziemny)(szukam sparring partnera )rowniez w godz wieczornych ew inne propozycje...Na "naszyych oczach"zabija nas rutyna i stale schematy,trzeba cos zmienic!,zmienmy(chociaz troche) nasze przyzwyczajenia zebysmy nie "skonczyli" jak Mirek(Chociaz wszyscy wiemy ze Mirek sie z nami tylko droczy...)
OdpowiedzUsuńPS:traktuje to :"wystapienie"jako temat do ew dyskusji,pomyslmy czy mozna tu cos zmienic(chociaz na krotki okres czasu)po to zeby moc dalej walczyc...
R
I jeszcze odpowiedz dla Jarka:jezeli chodzi o bieganie to nie bedzie mi Mirka brakowalo bo nie lubie biegac po krzakach,natomiast jezeli chodzi o rower to byla by to nie powetowana strata,jezdze z Mirkiem dluzej niz Ty jestes zonaty...
OdpowiedzUsuńR
Zgadzam sie z R. samo poranne rekreacyjne bieganie to chyba juz za mało.
OdpowiedzUsuńWarto dorzucic inne dyscypliny sportu oraz brać udział w jakiś zawodach raz na jakiś czas.
Stad tez pomysł triathlonu, rzucony z resztą przez Bąbla. Wstępny plan 7 dniowy to bieg x3, pływanie x2, rower x2, oczywiscie w miare mozliwosci przeplatane. Co z tego wyjdzie w praktyce? - zobaczymy, jakoś mi tego biegania w tym malo cholera ...
Rower i bieg szosowy.
Moze jak sie skatujemy w wodzie i na rowerze to nie bedzie tak brakowalo tego biegania?
J
Robert, nie zalamuj sie :-)
OdpowiedzUsuńCzytam Twoje rozpaczliwe posty i wyobrazam sobie jak wycierasz nos, a łzy kapią Ci na klawiature.
Jeszcze sobie pojezdzisz z Majonezem na rowerku, chocbym Ci go mial wozic na swoim bagazniku po lesie.
J
Robert, jak coś więcej będziesz wiedział o tenisie to daj znać, może spróbuję ale z tego co pamiętam mam słaby serwis, co m.in było powodem zarzucenia tej dyscypliny a były czasy, że grywało się w tenisa z MIMą
OdpowiedzUsuńNo i rakietę musiałbym odszukać
W
p.s. pływania też spróbuję, bo to absolutnie najzdrowszy sport. Może sobotnie poranki w Gryfinie i grupowe wyjazdy by sie powiodły, to luźna propozycja pod rozwagę