wtorek, 14 grudnia 2010

14 XII 10

Dystans krótki, tempo niskie, a mapa zakręcona jak baranie rogi. Ale nie dajcie się zwieść, wcale nie było łatwo. Śniegu miejscami sporo, a i górek nie omijaliśmy, raczej przeciwnie, wybieraliśmy co bardziej strome. Dzień zaczeliśmy od godziny uczciwego treningu, powiedzmy że siłowego.
 
Czerwony pomazaniec to MPG, wersja zimowa tzw. Stalingrad.
 
J

3 komentarze:

  1. Jarek mnie dzisiaj cudownie dociążył. Siedzą sobie teraz w biurze i czuję się świetnie, decyzje niezbyt pochopne, podejmowane we właściwym tempie, spotkań nie za wiele, rozmowy nie ze wszystkimi - ogólnie dozuję swoją obecność w firmie i zaangażowanie w sprawy bieżące. Widzę dalej i ostrzej... i mam znowu ochotę na jutrzejsze bieganie i pilates wieczorkiem. Fajnie czuć to co kiedyś. A już myślałem ze minęło to bezpowrotnie. MPG (dzisiaj slave)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja siedze i pije kawe. Dziś to już moja trzecia. Rozmyślam o tym i owym. Może dać sobie juz spokój z tą robotą w tym roku? Zdecydowanie dzionek albo dwa wolnego nie zaszkodzą. Żona się ucieszy, porobimy prezenty do końca.

    Siedzac tak sobie cały czas zaplatam nogi, a przynajmniej próbuje tak jak na tym zdjeciu. Ciezko, chyba sie nie da, ale w sumie nigdy nie bylem zbyt dobrze rozciągniety. To sie jednak w mojej głowie tez nie miesci.

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie wręcz odwrotnie, nie biegam, nie pływam i w robocie tonę, na wszystko brak czasu
    Może "nocna masakra" mnie uwolni od tego:)

    p.s Gruby, jak będziesz chciał, w ramach koleżeńskiej przysługi spróbujemy Ci zapleść i Twoje nogi a .... mróz napewno to utrwali:)

    OdpowiedzUsuń