Nie, nie, to nie pomyłka, ani nie księżyc w pełni. To nasz Szempion tylko trochę utyty. Ładny, okrągły i czerwoniutki (tętno spoczynkowe 120).
Aura świetna, zdjęcia wyszły bardzo ładnie. MPG tez robil zdjecia, czekamy na publikacje. Tempo leciuchne, dystans marny ale i tak towarzystwo ledwo co dawało rade. Okolo 9.5 km w 72 minuty. Po biegu czułem wielki niedosyt, jak malo kiedy. Dlatego z wielką ochotą przystąpiłem po śniadaniu do odśnieżania posesji i układania drewna. Spędziłem na podwórzu czas do 16.00 dość żwawo z.........jąc, krzepiac sie raz po raz martini z wodka rozcienczona spritem.
Nastepnego dnia rano i tak wszystko było znów pod snieżną pierzynką, a w ciągu dnia poczułem przyjemne zakwasy na plecach i posladkach (ciągłe schylanie sie i przysiady). Pobieglismy z Adamem i BBLem w krzaki. Zapis trasy ma Adam. Warunki duzo gorsze niz poprzedniego dnia. Dystans 11,5km czas 80 pare minut.
Jutro ide na basen o 12.35 lub 13.20.
W tygodniu biegam zgodnie z nowa doktryna - 8.15.
Piatek znow basen w połowie dnia.
J
Ładny się zgadzam ale nie okrągły ani nie utyty:). Tętno wysokie ale dawno tak dobrze się nie biegło, tym bardziej, że forma chłopaków bez rewelacji, więc i moje sampoczucie po było ok.:)
OdpowiedzUsuńZdjęcia ładne ale jeszcze wysłałbym fotorafa na lekcje do prawdziwego mistrza fotografi MPG :)
Moja nowa doktryna to siłownia i poranny basen ... od czasu do czasu:)
Ja się dziś nie spodziewałem niczego specjalnego, ba, liczyłem raczej na marną przedreptaną dwójkę, ale Bąbel z Jarkiem ruszyli w las. Myślałem, że nigdy już nie zaczniemy zawracać. A potem też mi się dłużyło. Fotki gdzieś mam, zaraz wrzucę jako osobny post.
OdpowiedzUsuńMój dzisiejszy zapis twierdzi, że przebiegliśmy 11,35km w tempie 6:55 w 78 minut. Czyli, pomimo mojego hamowania, było i tak lepiej niż w sobotę.
Ale za to przez to niewyspanie się chyba trochę zaziębiłem i muszę teraz się podleczyć.