Dzisiejszy bieg super, tempo prawie spacerowe a i tak wszyscy się porządnie spocili. Nikt się nie wyrywał do przodu, Wojtek tylko narzekał na negatywne efekty 5-dniowego ciągu biegowego.
Jutro powtarzamy, też o 6:00.
GŁĘBOKIE!!!
A.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Fakt, 5 dzień biegania z rzędu zrobił swoje, dziś miałem mały kryzys, dawno się tak nie upociłem.
OdpowiedzUsuńNie mam pojecia czemu laziliscie zamiast biec.
OdpowiedzUsuńJutro podkrecamy.
J
A ja pomyslalem, ze moglibysmy zrobic interwaly lesne, ale to chyba najlepiej nadawalaby sie dwojka.
OdpowiedzUsuńA
W drodze powrotnej stałem w korku do Glebokiego na Miodowej z 10 minut. Czy bylby dla Was to klopot gdybysmy stykneli sie na Glebokim? Do gory korka niet. Mozna pointerwalowac wokol bajora lub do UM lub po lesie.
OdpowiedzUsuńDla mnie nie kłopot. Ale może wtedy spotkajmy się 6:15?
OdpowiedzUsuńNo wlasnie chodzi o czas o te 10 -15 minut. Dla mnie 6 to max. Ola o 8.00 musi byc w szkole. Dzis mialem ledwie 10 minut na prysznic i wyjscie z domu. Troche malo.
OdpowiedzUsuńOK, to zostaje 6:00. Do jutra.
OdpowiedzUsuńJa za słaby jestem na interwały ale jeszcze pomyślę.
OdpowiedzUsuńW kolejnym mailu załączę artykuł z Wyborczej nt. kontuzji, może kogoś zainteresuje