Frekwencja zapowiadała się lepsza, ale Wojtek skorzystał ze swojej zapowiedzi na sobotnią noc, a Mirek wykręcił się bolącą nogą, choć pewnie po prostu nie kupił obejmy do siodełka.
Więc o 7:01 (sorry za spóźnienie) czekał już na mnie tylko Piotrek. Pojechaliśmy prosto po asfalcie, bo jeszcze ciemno było, dopiero później zaczęliśmy kluczyć po lesie. Pogoda super, widoki piękne, mgła i słońce-super kombinacja. Zobaczcie co straciliście i weźcie się w garść na przyszłą niedzielę - jest tylko jedna w tygodniu!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
"Lubię to"! :)
OdpowiedzUsuńświetne widoki, zachodzę w głowę gdzie to było. Jeśli chodzi o kostkę to się nie wykręcam - tym razem to na prawdę będzie wymagało kilku dni odpoczynku. MPG
OdpowiedzUsuńTo były okolice Polic, dojechaliśmy też do tej samej stromej przeprawy przez strumień, co tydzień temu. Generalnie, macie czego żałować.
OdpowiedzUsuń