środa, 15 grudnia 2010

15 XII 10

Sniegu miejscami na otwartym terenie ponad kolana. Przedzierałem sie strasznie dlugo. MPG nie biegal. GPS'a nie mialem a szkoda. Jutro atakujemy las o 8.15, Bedziemy sie trzymac glownych duktow. Gdzie indziej nie ma szans. A teraz jade zaatakowac WDS ... napisze wieczorem czy sie udalo.
 
J
 
ps.
Sie udalo. Bylo fazowo z wejsciem. Przybylem na WDS o 18.35. Dowiedzialem sie ze od 19.00 beda wolne 3 tory (tlusta baba w kasie ta sama co rano). Poszedlem wiec do szatni na odziez wierzchnia, troche pogapilem sie na plywajace nakrecane rybki (malolaci plywajacy bez ustanku w te i we w te, co ciekawe ze bez okluarow) i o 18.45 poprosilem  o bilet. W odpowiedzi uslyszalem pyskowke: przeciez mowilam ze od 19.00 ... na nic zdaly sie moje tlumaczenia ze zanim sie rozbiore i wejde do wody to bedzie 19.00. Za kare Pani wyszla z kasy i udala sie do batonomatu ustawionego naprzeciw jej kanciapy kupic sobie prince-polo. Zajelo jej to kilka minut, a mnie uspokoilo kompletnie. O 20.00 musialem byc po Ole w szkole tanca, udalo mi sie machnac 1500m. Zaczynam odczuwac przyjemnosc z poddawania sie rezimowi obslugi na WDSie.

1 komentarz: