W komentarzach zauważyliście pewnie próby ustawiania się na spotkania, podejrzanie wcześnie - 6:15, w dodatku naszych dwóch śpiochów - Mirka i Wojtka;) Korzystając z nagłej zmiany porannych planów postanowiłem to skontrolować. Rzeczywiście byli. I potem rzeczywiście pobiegli do lasu. Kontrolowałem ich do końca.
Na początku smętnie dróżkami, jak się zrobiło widno, Mirek dał dzidę w las i już tak do końca. Nawet skręcenie nogi w kostce (chyba po usłyszeniu od Wojtka pozytywnej oceny pogody) go nie zatrzymało: ryknął, budząc zwierzynę, i ruszył dalej.
Pogoda przepiękna, humory dobre (szczególnie po zapoznaniu pana ze swoim kucykiem).
Mapka z magicznej Nokii.
Zdjęcie zrobione na podobno suchej polanie. Reklamacje do Mirka.
A.
PS. Wojtek, wrzuć te zdjęcia z wczorajszego roweru do emaila i wstaw jako nową relację, z chęcią zobaczymy.
PS2. Jutro basen, w sobotę krzaki, w niedziele konkurują ze sobą szosa i góral.