wtorek, 23 listopada 2010

2010 11 12 - Głębokie, dyszenie

Dziś dobry bieg, to znaczy jego druga część właściwie.
Jarek nabuzowany nocną pracą wrzucił od początku wysoki bieg i zapieprzał jakby miał jedno kółko zrobić. A my tu na dwa, panie, przyszliśmy. Cały czas z tyłu goniłem i nie mogłem dogonić. Aż tu nagle pod koniec pierwszego kółka jakby spokojniej się zrobiło, Jarek wyluzował, zwolniliśmy aż do tempa 5:14 (poprzedni bieg z Bąblem mieliśmy całe tempo 5:21). Potem już Jarek biegł za mną, ja się w końcu rozgrzałem, utrzymywałem stałe tempo, choć, nie powiem, też było ciężko momentami. Jakoś się czasem tak rozluźniałem, że nogi nie chciały biec.
Tempo całości 4:52/km, ile trzeba jeszcze urwać, żeby zrobić całość w 50 minut?
Jutro regeneracja.
A.

3 komentarze:

  1. 4.37 dla calosci wtedy zejdziemy ponizej 50 minut. To co nazywasz wyloozowaniem to byla totalna niemoc ktora skoczyla na mnie i nie chciala puscic. Dlatego w ramach tzw regenaracji zamierzam co najwyzej znow zrobic te dwa kólka jutro :) tylko ze wolniutko. Bedziemy sobie tak co jakis czas zapieprzac, podnoszac swoje V przelotowe. Fajnie byloby wbic sie na pulap 4.15 z mozliwoscia utrzymania 3 h... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeżeli to obietnica, że powoli, to będę. Regeneracje przekładamy na czwartek.
    Kto jeszcze będzie? Bąbel? Mirek? Robert? WOJTEK?
    Gdzie ci mężczyźni? Wspaniali tacy!

    OdpowiedzUsuń