piątek, 1 kwietnia 2011

Pierwszy weekend kwietnia

...raczej nie zapowiada się wybitnie. Wprawdzie coś tam biegam, ale z powodu natłoku zajęć tylko wcześnie rano albo późno wieczorem. Dziś pobiegłem 6, wczoraj 10, jutro pewnie odpocznę, a w niedzielę może 15.
Dopiero dziś rano skojarzyłem, że z niedzielnego jeżdżenia nici, bo Jarek w Poznaniu (łaskawie nic mnie nie prostował wcześniej, jak się deklarowałem, że w weekend będę). Poza tym również w sobotę i niedzielę jest popyt na naukę i nie mogę nic się z wami spotkać.
Muszę przyznać że trochę brak mi tych biegów leśnych. Czy w ogóle ktoś jeszcze wstaje rano na biegi?
A

8 komentarzy:

  1. Dzis nie biegalem. Odpoczywam do niedzielnego startu. Normalnie biegam kazdego ranka mniej wiecej o 6.00 okolo 50 minut, a wiec raczej krotko okolo 10km. Potem plywanie tez okolo 60 minut na wdsie. Ostatnie 2 tyg troche mi sie rozlazly z roznych powodow. Nie moge zlapac dobrego rytmu, moze to przesilenie, a do tego jeszcze zaczalem sie obzerac ponad miare...
    Po tym weekendzie postaram sie to wszystko jakos wyprostowac...

    J

    OdpowiedzUsuń
  2. widzę, że ogólne lenistwo i rozmemłanie zapanowało wszędzie. Ja to już mam takiego lenia, że nawet jak sie obleke w rajtki i pójdę pobiegać to później nie chce mi się iść na górę po kabelek to Garmina nie mówiąc już o pisaniu bloga chociaż tak się zaklinałem, że bedę pisał....
    Ale już niedługo się wezmę i obiecuję...

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie nie tyle lenistwo, co brak czasu: dlatego bieganie jest spychane na krańce dnia. Również dziś, jako ostatnia rzecz, pobiegłem moje duże kółko: http://www.worksmartlabs.com/cardiotrainer/tracks.php?trackId=673919102&sig=dc3d9feaab87548a5f5b4f562d52e8a4e330fc3f
    Chciałem zamknąć tę 12 w 60 minutach, ale zabrakło dwóch. Końcówka była szybka, pewnie dlatego, że z górki, ale w końcu to pętla, więc ogólny bilans wychodzi na zero: pod górę się wlokłem, z góry pędziłem (jak na mnie).
    Jarek dziś biegł w Pyrlandii, ciekawe co napisze. Wynik już jest, jakby co, tylko nie wiadomo jaki.

    OdpowiedzUsuń
  4. http://halfmarathon.poznan.pl/images/stories/wyniki/wyniki_biegacze.xls

    to link do wyników.

    Bieg raczej udany, ale poniżej oczekiwań.
    Najpierw wynik. Czas netto: 1:31:31 - rekord życiowy poprawiony o 2 minuty.
    Pogoda dobra, bardzo cieplo, momentami wietrznie. Chwilami wydawało się bardzo gorąco, głównie z powodu różnicy temperatur w stosunku do dnia poprzedniego. Całe szczęście, że leciałem "na krótko" (doł też, pierwszy raz w życiu - fajnie). Wiatr chwilami przeszkadzał.
    Pierwszy km 4min 30sec. Potem równo i spokojnie. Na 9 km mam czas 39 min. Spadek tempa nastapil od 17-18km. Nogi i posladki zaczely boleć i sztywniec. Czulem ze sie zakwaszam. Wnioski, bardzo proste przyszły natychmiast. Brak treningu na podobnym dystansie i w podobnym tempie. Żal i wku.....e na samego siebie. Jak mozna krzaczyć i pląsać po lesie w czasie 7-8 minut na km, a potem oczekiwac wyników na szosie. Szkoda gadać. Do tego czułem ból stóp (podeszwy), pierwszy raz wogóle jak biegam. Odbiłem sobie stopy, mam pęcherze. Przesadzilem tez z zarciem dzien wczesniej. Wciagnolem tyle kalorycznego, pikantnego i slodkiego jedzenia, ze czulem dodatkowe kg w biegu. Autentycznie dramat jak diabli.
    Generalnie wyszlo niezle, ale moglo byc o wiele lepiej. Bardzo chcialem zejsc ponizej 90 minut. Nie udalo sie. Next time.

    J

    OdpowiedzUsuń
  5. p.s.

    dzis mam juz zakwasy nie tylko na nogach i tylku. Ramiona, plecy, brzuch ... Ale do wytrzymania. Stopy palą (pęcherze).

    policzylem srednie tempo. wszylo okolo 4 min i 20sec / km. Trudno powiedziec czy udaloby sie takie utrzymac na dystansie 42.195. Wypadaloby zejsc nizej myslac o zejsciu ponizej 3h zwazywszy na konieczne przerwy (picie i jedzenie). Bez zmiany treningow zrobic sie tego nie da. Pytanie czy mi sie chce. temat do przemyslenia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki, Jarek, za relację. Gratuluję pobicia swojego czasu. 4:20 to dla mnie kosmiczne tempo, osiągam je tylko z górki, na równym i w dodatku przez krótki czas. Ale zgadzam się, potrzebna jest nam zmiana jakościowa w treningach. Jednak na chwilę obecną, nie jestem w stanie zapewnić w swoim tygodniu tyle czasu i samozaparcia, żeby pracować w ten sposób. Poza tym, nie mam aż takiego jak ty ciśnienia na wynik, fajnie jak zauważam u siebie szybsze biegi, ale to dla mnie raczej poboczne.
    Jeszcze raz, Jarek, wielki szacun!

    OdpowiedzUsuń
  7. No wlasnie z tym parciem to tak nie do konca. fajnie jest pobiec szybciej, to jasne. Ale zeby od razu brac sie w karby i trenowac wg rozpiski? tego mi sie nigdy nie chcialo robic. Od razu mi slabo. Dalej wiec bede biegal rekreacyjnie i wkurzal sie na startach. tak juz byc musi.

    bylem na basenie odkwasic sie troche. dwa tory dalej BBL'owa SS-manka. Plywa swietnie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Gruby, czas godny pozazdroszczenia ... ale miło poczytać, że też lubicie rekreację:) Zaraz parę fotek z italii i równie dużych sukcesach i ...ekscesach mpg:)

    OdpowiedzUsuń