poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Wielki poniedziałek

Dziś rano, przy okazji moich interwałów też nie oszczędzałem aparatu.
 A dzień wcześniej wykąpałem się w morzu. Pewnie tylko 5 sekund, ale się liczy. Woda nie była o wiele zimniejsza niż w lecie. Poza tym szok termiczny też mniejszy, bo się trochę schłodziłem na wietrze przed wejściem. No i właściwie wbiegłem; grunt to się porządnie nastawić i nie zatrzymywać ani nawet nie myśleć o zatrzymywaniu.
A.
Jutro rano kulam szosę. Jeśli ciuchy mi zdążą wyschnąć.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz