niedziela, 17 stycznia 2010

2010.01.17 - był tylko śnieg, Jaga, narty i ja

Jarek dziś o 6:15 napisał, że nie leci - ciekawe co go naszło, specjalnie wstawał, żeby napisać smsa? Nikt inny także się już na miejscu nie zjawił, a ponieważ byłem przygotowany na wszystko, zapiąłem narty i ruszyłem w las.
Mapka TU - trochę pomieszałem jedynkę i dwójkę i tak mi zeszła godzina z haczykiem.
Tempo spacerowe, ale znów czułem trochę większą swobodę, momentami. Przynajmniej ani razu się nie wywaliłem!
Foty poniżej:

5 komentarzy:

  1. Tak tez bylo.
    Mialem poleciec sam o 6.00, potem o 6.30, potem nie leciec wcale. W koncu pobieglem o 8.10. Jednym slowem jak baba przed okresem. A wszystko to dlatego ze najpierw bolalo mnie gardlo dosc mocno. Mam tak ze dwa razy w roku. I zwykle herbata z cytryna likwiduje ten problem. Tak tez bylo tym razem, choc nie sadzilem ze przejdzie tak szybko, dlatego o 8.00 polecialem tym bardziej ze Avatara nie graja na 9.00 ...

    No i pobieglem dwojke zwykla po tym sniegu. Zajelo mi to ponad 70 minut. Sobota tez byl.

    W poniedzialek i piatek basen. Reszta tygodnia bieganie o zwyklych porach - weekend do ustalenia. Chyba w niedziele sprawdze jak sie jezdzi na rowerze po sniegu.

    OdpowiedzUsuń
  2. A i jeszcze jedno.
    Przeprowadzilem probe akcji werbunkowej na trasie w stosunku do jednego osobnika plci meskiej. Czy skutecznie, przekonamy sie o ile nie wzial tego za podryw (mam nadzieje)

    Chyba widziales moje auto jak konczyles Adam?

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałem, widziałem, ale chciałem dać ci szansę wytłumaczenia. Babo.
    Ten "stosunek" do jednego osobnika to chyba jednak przyjemny był, co?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja zwyczajnie zaspałem, po sms-ie Jarka oczywiście.
    Może nadrobię pinglem dziś.
    Gruby kiedy staniesz naprzeciwko stołu?

    OdpowiedzUsuń
  5. Między 01.02. a 12.02.

    OdpowiedzUsuń