środa, 31 marca 2010

31 3 10

Dzis chyba bylo raczej slabo.
 
Adam sie nie pojawil wcale. MPG na starcie wystapil w kocyku rzecz jasna. Zaraz na poczatku Wojtek rzucil sie technika weza (snake) na liscie jak na jakas babe. Wprawił nas w tym ogromna radosc i uswiadomil jak bardzo potrzebujemy cudzych wypadkow. Pokrzepieni jego nieszczesciem pointerwałowalismy odrobine. Wskutek podjetego wysilku (3 interwaly) MPG odpadl. Wojtek tez jakos forma nie blyszczal, ale jak utrzymuje na maraton sie wybiera.
 
Jutro pewnie bedzie podobnie. Adam do tablicy!
Mysle ze moze by tak jednak pojechac do tego Debna?
 
J

wtorek, 30 marca 2010

Nie czekajcie ...

Taki sms od MPG przywitał mnie dziś rano siedzącego na kiblu. Ta krótka wiadomośc tekstowa rozmontowała mnie na tyle skutecznie, że sam spóźniłem się na pętle. pomimo iż pojechałem autem, a miłem biec z domu. Po zmianie czasu wstawało mi sie wyjatkowo paskudnie. Na petli grzechotnik stał, ale Wojtka już nie było. Spotkałem go potem w pół drogi, biegł II w przeciwnym do mojego kierunku. Na mecie spotkalismy sie znów. Chwile pogadaliśmy i uradziliśmy przesunięcie godziny startowej na 6.00, zgodnie zreszta z założeniami, że jak śnieg zniknie to przywrócimy stare godziny. Tak wiec od jutra wraca 6.00.
 
Rano, ni z tego ni z owego, odezwał sie Zbyszek. Pogadalismy troche o bieganiu, triathlonie i startach. Rozmowa byla dluga i interesujaca. Ewentualna relacja jutro podczas rannego crossu.
 
J
 

niedziela, 28 marca 2010

Półmaraton Poznań

EDIT: Beznadziejnie się sformatowała tamta wiadomość. Jeszcze raz:

Bieg z mojej strony bardzo udany, Jarek też się poprawił, ale to niech on napisze.
Piątkowa pogoda narobiła smaku na bieg w letnich ciuchach, a w sobotę kiła, jak rzadko-deszcz, wiatr, zimno. No i dziś rano też zagwozdka jak się ubrać. Na szczęście było sucho i bez wiatru, słońce nieśmiało nas grzało, choć tylko z 8 stopni. Ale w czasie biegu pogoda wyszła całkiem fajna. Ludu chyba prawie 3000.
Moje założenia udały się, a nawet pobiegłem szybciej niż planowałem. Dosyć zachowawczo liczyłem na tempo 5:10-5:20, i, nieśmiało na 1h50min. ale od początku bieglo mi się dobrze na 5:10, więc trzymałem się tego. W drugiej połowie przyspieszyłem o 10sek. i udało mi się utrzymać tempo do końca. Ale już na finiszu nie miałem siły przyspieszać. Ostateczny czas netto to 1:46:47.
Baaaardzo jestem zadowolony.


A.
 
PS. Mapka jest tu
Fota jedna:



Wyniki już można ściągać: LINK




czwartek, 25 marca 2010

25 03 2010 - modyfikowanadwójkazgórkąprawdyodtyłuodtyłu

modyfikowanadwójkazgórkąprawdyodtyłuodtyłu czyli od przodu.
Odczyt jak zwykle zakłamany TUTAJ, ale pokrywa się z wczorajszym, a o 7 minut wolniej biegliśmy.
Można te biegi porównać klikając na OTHER OPTIONS - DOWNLOAD AS KML i otworzyć powstały plik w GoogleEarth. Kilka plików tak otworzonych nałoży się na siebie.
A

poniedziałek, 22 marca 2010

22 3 10

Basen
Adam i ja. Oddychamy symetrycznie na 3. Pijemy wode, pocieszajac sie ze jest lepiej.
Na druga godzine zostaja sam, cale towarzycho biletowe zostaje zepchniete na 2 tory.
Pocieszajace ze wiekszosc tej ekipy przyszla postac sobie w wodzie. Plywam, oddycham na trzy i dalej pije wode.
Dla relaksu plyne z oddechem na 4 na jedna strone - ale bajka. Mam watpliwosci czy walka o te symetrie jest sluszna.
Sam juz nie wem. Tak fajnie plywalo mi sie na 4.
 
Wt, sr, czw 6.00 petla bieganko.
 
J
 

niedziela, 21 marca 2010

Marcowy weekend

Chyba Jarek wczoraj się skatował rano, albo wieczorem w domu, bo dziś rano, tylko ja się pojawiłem na pętli. No chyba, że to jakieś nieporozumienie, ale tej 6:30 byłem pewien.
Pobiegliśmy z Jagą najpierw dwójkę, potem zboczyliśmy na jedynkę, potem wróciliśmy na dwójkę i moją górką do auta. Było bardzo ciepło, spociłem się jak baba z menopauzą, ale już wolę to, niż tą pogodę kilka godzin później. Gdzieniegdzie jeszcze placki zlodzonego śniegu, strumienie już prawie bez lodu, wszędzie wilgotno i podmokło. Sarny zuchwałe, uciekają w ostatnim momencie. Mapka TU
Tempo godne emeryta-5:47, ale nie miałem motywacji do gonienia.
Jutro basen 6:15, kolejny epizod walki z najmokrzejszym z żywiołów.
A.

piątek, 19 marca 2010

18 19 3 10

W czwartek biegliśmypo lesie. Byl MPG, W i ja.
W piatek basen, kontynuacja cwiczenia oddechu na 3 na obie strony.
Jeszcze niezgrabnie, jeszcze z postojami, ale czuje ze za moment bedzie juz jak przedtem.
 
Kto biega jutro? MPG i W nie bedzie.
Godzina do ustalenia. Wstepnie moze 7.00 na petli, ale moze tez byc wczesniej lub pozniej.
 
J
 

środa, 17 marca 2010

17 3 10

Pas - powitalny SMS od MPG.
Bieg z W. z domu, dwojka i dobieg do domu.
Na petli Adam i Jaga.
Cieplo, sniegu mniej i mniej ...
 
Wojtek odgraza sie pokonaniem maratonu w technice Galloway'a w czasie ponizej 3h 30min.
Stawiam 1$, o ile wogole poleci, ze zlapie go "sciana" i nie zejdzie ponizej 3h 45m.
Dedykuje mu zalaczone tabele.
 
J

poniedziałek, 15 marca 2010

15 3 10

Moje poniedzialkowe plywanie polegalo glownie na piciu wody. Oddech na obie strony ...
Fajnie tez pije sie wode przez nos przy koziolkach. Adam tez pil i bardzo sobie chwalil.
Bralem wode prosto do zoladka, troche wziolem tez w zatoki - jeszcze wylatuje.
Tak naprawde od nowa trzeba wszystko ustawic, cala koordynacje. Dwa nowe elementy to jednak za wiele jak na jeden raz.
Koziolki musza poczekac, az wroci plywanie non stop przy oddechu na obie strony. Teraz konieczne sa krotkie postoje na bekanie i wyrownanie oddechu.
 
Jutro bieg 5.50 z petli. Ma byc ostre tempo za sprawa Miroslawa.
 
J

niedziela, 14 marca 2010

SWIMMING

Dwie fazowe foty.
J

Jeden fazowy film!

A

14 3 10

No i stało się.
6.00 start z pętli na Podbórzańskiej. Warunki biometeo nie najlepsze. Ogólna ociężałość, brak lekkości i mocy. Błoto, śnieg, lód, woda.
Po drodze mamy 3, może 4 króciutkie odcinki marszu. Raz z powodu Adamowej qpy (godne odnotowania, bo to chyba jego pierwsza i to gdzie, prawie w centrum miasta. Czas rekordowy w porównaniu z BBLem) kolejne marsze byly efektem psychologicznego experymentu polegającego na sygnalizowaniu zmęczonemu zawodnikowi (Adamowi) podbiegów. Psychika ludzka jest nie odgadniona, okazuje się bowiem, że górkę można wmówić każdemu. Udaje nam się jednak pokonać równo 30km. Łączny czas biegu blisko 3h, wyniki pewnie poda Adam, nie wiem tylko czy pełne, bo roztrzesiony pierwszym postojem zresetował pomiar ... Ogólnie nie było tak źle, jak się zapowiadało na początku, choć w moim wypadku z powodu odklejenia plastrów doszło prawie do pełnej resekcji sutków oraz z powodu niedbałego doboru bielizny oskalpowałem sobie prawie całkiem torbe ...
J


EDIT (A):
Czas łączny to 2:47:52
Dodam tu linki do map:
Część PRZED  i część PO. Jak widać działanie zbawienne. Nie dziwcie się więc Bąblowi.
Ciągle jeszcze kołacze się w mojej głowie myśl: "po co to było?" na przemian z "nigdy więcej!"
Pożyjemy, zobaczymy. W każdym razie maraton w Dębnie pod znakiem zapytania u mnie.


Aha. I jeszcze potrzęsione zdjęcie:



piątek, 12 marca 2010

"KONTRAKT" NA SOBOTĘ 13-03-2010 :)

Ja jutro zakładam dłuższy bieg tj. 30-35 km, 8.30 parking głębokie, kto
chętny zapraszam.
Ilość kilometrów zależy od ilości okrążeń, więc mniej więcej co 70 minut
czeka mnie wodopój i zależnie od warunków wymiana odzieży w samochodzie.
Wojtek

czwartek, 11 marca 2010

2010.03.11 - las III

Dziś w przepięknych okolicznościach przyrody, i ten... niezapomnianych...
 Wojtek, Jarek, Mirek, Jaga i ja zwiedziliśmy kawał lasu.
Ja, w ostatniej chwili zmieniłem plany, i wykorzystując bolące gardło oddałem poranne lekcje komuś innemu, a wyszedłem do lasu. Trochę po to, żeby Jarkowi udowodnić, że żaden tam ze mnie "bidulek."
Siłą rzeczy jednak w rozmowach nie uczestniczyłem, ale się nasłuchałem. Problemy rodzinne, orientacje seksualne, preferencje filmowe - to jakiś klub psychoterapeutyczny się robi.
Dobrze, że choć o butach gadaliście, ale i to trąci babskim gadaniem.
Tempo ogólnie spokojne, końcówka mocniejsza.

Mapka tu
I zdjęcie z akcji:

środa, 10 marca 2010

10 3 10

Cross 80min
Dobieg 10min
MPG i ja.
Reszta znow nieobecna.
 
Bardzo, ale to bardzo sie martwimy o Wojtka. 
Zakrzepica, czy poprostu nadmiar czekolady?
 
Jutro powtorka.
Piatek WSM.
Weekend otwarty.
 
J
 

wtorek, 9 marca 2010

8 tabliczek czekolady

No wlasnie, czy ktos wie, czy ktos sie zastanawial, dlaczego tych czekolad jest własnie 8?

9 3 10

Cross 70min.
Dobieg z domu 10 min, powrót 10 min. Razem 90 min czyli jakies 14km.
MPG i ja. Reszta nieobecna.
Kontakt z dziką zwierzyną. Są już małe dzikusie. Tak malusie, że nie mają nawet jeszcze pasków. Biało-rude wielkości kurczaka. Śmiesznie i wesoło podskakują na śniegu. Widać ze są bardzo, bardzo młode. Obok lochy, wiec trzeba uważac ....
 
J

poniedziałek, 8 marca 2010

DZIEŃ KOBIET

Dzien kobiet przywitalismy w wodzie. Wszyscy plywali bardzo ladnie.
 
Moje wyniki:
Pierwsza godzina 80 x 25, druga godzina 74 x 25 razem 154 x 25 = 3.850m w czasie około 90 minut.
IRON 3.800m w limicie 260 min, wiec dalbym rade.
 
Ale to i tak nie jest zaden wynik w porównaniu z Mirosławem.
Wyliczyłem go (szacunkowo) na jakies 190 - 200 długosci w ciagu 90minut ...
 
Trace na nawrotach, szybkosci ruchow i technice, czyli na wszystkim, po równo po jakies 33%
Nawroty poprawic bedzie najlatwiej, szybkosc ruchow i technika wymagaja jednak czasu.
 
J
 

niedziela, 7 marca 2010

Krew-jutro kolejna szansa

Ten tydzień to dla mnie kolejne oddanie krwi. Jutro, po basenie jadę do PCK. Może nie tyko ja?
A.

2010.03.07 - niedzielny cross

Chyba wszyscy byli dziś zadowoleni z biegu przez las. Mirek wreszcie wrócił, pełen sił, świeżutki, i wyciągnął nas głęboko w las. Znów wykroty, strumienie, górki, krzaki - przyjemna odmiana po asfaltach tygodniowych.
Mapka tu (zawiera też mój dobieg do pętli i powrót).
Na zdjęciach widać to też:



czwartek, 4 marca 2010

2010.03.04 - powrót do lasu

Trochę, trzeba przyznać, męczący. Na większości ścieżek skopany i zmarznięty śnieg wykręcający w kostkach nogi, albo wciągający stopy pod spód - trzeba schudnąć, albo rakiety założyć. Ale tam, gdzie są liście to bieg jest jak odpoczynek - bajka. Na strumieniach lód już cienki, a pod nim woda zimna - sprawdziłem.
Zapis biegu ucięty na północy - coś się satelita wyłączył - będzie okazja do spekulacji na temat rzeczywistego dystansu. Zobacz tu
Ogólnie bieg bardzo przyjemny, choć zostaję z tyłu, czuję, że coraz mniej - forma rzeczywiście rosnąca.

Nie wiem czemu zdjęcie w takiej beznadziejnej jakości.

środa, 3 marca 2010

3 3 10

Dziś moi treningowi partnerzy zawiedli. Młody nie wstał wcale, a Wojtek po wczorajszej porażce postanowił leczyć rany w samotności.
Pozostawiony sam sobie zostawilem auto w garazu i pokonalem 11.500m.
 
Wiosna :)
Od tej pory będę już biegał z chałupy. Pozwoli to na zwiększenie tygodniowego kilometrarzu o cenne 16km. Jako że ne zawsze po drodze będzie mi petla na Podbórzańskiej, chcących wspólnie polatać w tygodniu proszę o wcześniejszą sygnalizację.
 
J
 
 

wtorek, 2 marca 2010

Bieganko 02 03 10 powrót do korzeni ;)

Pobiegliśmy dwójkę, Wojtek, Tomek i ja. Warunki biegowe bardzo dobre, choć jeszcze nie idealne. Ale jedno jest pewne, da się biegać spokojnie po lesie. Sił dodaje powrót na znajome ulubione trasy. Miejscami jest jeszcze ciężko, ale co tam, tym bardziej, że z dnia na dzień będzie tylko lepiej. Tak czy owak Andersena i Arkonka jako trasy nudne, idą na boczny tor.
 
Zgodnie z założeniami forma rośnie. Składa się na to wiosna i całkowita abstynencja. Musze dołożyć jeszcze godzinę snu na dobę ( dziś tylko 4 h ! ) i będę jak brzytwa:).
 
Z powodu odczuwalnego zmęczenia poweekendowego, bieg odbył się w średnim tempie. Mój klon zostawił mnie na ostatnim kilometrze i pogonił sam do mety. Zostaje jeszcze sprawdzić jak znosi dłuższe biegi i regeneracje po nich. Wojtek dziś bez formy odpadł na 7 kilometrze. Długo nie pojawiał sie na mecie. W końcu, kiedyw kierunku Siedlic ruszyła już akcja poszukiwawcza jednak sie odnalazł.
 
Jutro powtórka, ale od tylu. Adam do tablicy!
 
Jarek

poniedziałek, 1 marca 2010

01 03 10 WSM

Popływaliśmy. Początek ciężki. Brak woli walki. Potem już lepiej. Po wczorajszym bolące nogi. Lekkie skurcze. W miarę pływania trochę lepiej. I znów tak jak tydzień temu druga godzina lepsza niż pierwsza. Łapię rytm i pływam bez przerwy. W dodatku gdzies tak po 30 min czuje, że moge lekko przyspieszyć. Nie pojęte. Szukam naukowego wytłumaczenia tego zjawiska.
 
Jutro biegniemy o 5.50.
 
J