niedziela, 6 czerwca 2010

2010 06 06 - Królowa(!) podbiegu

Temat dzikiej świni został wywołany na dobre. Po ostatnich przygodach z dzikami w Wojtkowym towarzystwie, dziś omijając królewski (czyt. qrewski) podbieg wypłoszyliśmy z Adamem włochatą laskę ukrytą w koronie powalonego drzewka. Kontakt face to face, odległość 3m. Tarzan powrócił, wydarlem sie dokladnie tak samo jak wtedy. Tyle tygodni spokoju bylo, a teraz dzien po dniu ...

Adamomy GPS nie zadzialal, ale powinny byc jakies foty. Bieglismy 1h 29min. Odgrzebalem pulsometr. Wieksza czesc biegu w tetnie ponizej dolnego zakresu. Wciagnalem Adama na kilka malych gorek zeby poobserwowac prace serca. Gorny zakres udalo sie przekroczyc dopiero na sam koniec na Gorce Adama.

Pojawiły sie komary, cale stada, inne robale tez som.

J


EDIT(A.)
Wywołany do tablicy, w pełni potwierdzam, okrzyk Jarka pewnie jeszcze długo będzie się świni śnił. GPS rzeczywiście jakieś fochy odstawił, więc magii zero.
A foty takie (chronologicznie):



















Autystyczna pamięć Jarka znów nie zawiodła: zaprowadził mnie na miejsce swojego ostatniego wypadku, wcześniej opisując co tam znajdziemy i ile zębów jest w czaszce. Zgadzało się ;)

Jutro basen, 6:00. Wreszcie.

1 komentarz:

  1. Kawałek roga jeleniego w stopie mu utkwił to i trafił na miejsce.
    Ale co innego jest zastanawiające, przyciaga dziki, jest dość włochaty no i te dzikie okrzyki, zaczynam się bać :)

    OdpowiedzUsuń