Pewien facet jedzie pociągiem, potwornie się nudząc z braku towarzystwa. Zagadałby do siedzącego obok Azjaty, ale nie zna języków obcych. Postanawia więc chociaż zapytać, z jakiego kraju pochodzi nieznajomy. „Bangladesz?”- pyta.
Tamten patrzy na niego i nic nie mówi.
Bohater powtarza zatem pytanie: „Bangladesz?”.
Reakcja jest podobna, więc po chwili oczekiwania próbuje jeszcze raz: „Bangladesz?”.
Na to Azjata wstaje, otwiera okno, wystawia przez nie rękę, po czym odpowiada: „Nie, nie bangla”.
A jednak dziś banglało i zamiast 4-5 godzinnej wycieczki do Schwedt i Krajnika skończyło się znacznie krócej.
Wczoraj był super dzień na rower a ja nie mogłem, a dzisiaj taka kicha. Cóż, polska pogoda.
Za karę (chyba dla siebie) podjechałem pod Miodową, zaczyna mi się to podobać.
A.
PS. Czy ktoś wie, czy można z Mescherin do Gryfina przejechać? Może nie autem ale rowerem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Rowerem na pewno!
OdpowiedzUsuńMT