Wczoraj znow przebiezka wokol bajora. Dla odmiany przeprowadzilem lekka rozgrzewke i zmienilem kierunek biegu. Pierwszy kilometr dalem sobie na rozkrecenie a potem juz napieralem. Wyszlo prawie dokladnie taka samo, srednia 4.10, aczkolwiek odrobine bardziej rowno jesli chodzi o tempo. Generalnie takie bieganie nie jest przyjemne. Caly czas biegnie sie na granicy zadyszki i maksymalnego tetna. Do tego lewa noga nie dziala jak trzeba.
Wieczorem powtorzylem jeszcze raz basen, z dzieciakami, wiec sie nie leiczy. Moze z kilometr kraula zaliczylem.
Dzis na basenie plywalem sobie sam. 2km.
Biegne wieczorem, powolutku i nie za dlugo. Jutro basen 7.00
J
Konsekwencja godna podziwu. Mnie coś katarek złapał i postanowiłem rano nic nie robić, tak jak i wczoraj. Dziś spróbuję ruszć d..ę i przebiec z 5 km a na basenie pojawię sie chyba w piątek.
OdpowiedzUsuń