Pogoda piekna, wszystko wydaje się aż nierealne. Rano udany bieg z Adasiem - 12.500m - Głebokie- Urząd- Głębokie. Spokojne, równe tempo. Uczucie spętania nóg odchodzi gdzieś w zapomnienie. Żal jechać na maraton do Poznania. Znów będzie bolało i będą kłopoty z bieganiem. O 14 basen - 2000m w zestawie 4x500 (soute/płetwy/łapki/soute). Przyjemnie.
Jutro 7.00 w krzakach.
J
Bieg udany na maksa. Jarek mnie na początku powstrzymał przed przyspieszaniem, spokojny początek pozwolił mi przyspieszać równo aż do końca, choć miałem najgorsze przeczucia co do tej trasy: że daleko, długo, pod górkę. Było świetnie, na koniec czułem, że mam jeszcze trochę pary. Potem jeszcze byłem na basenie, 1500m tylko, ale poćwiczyłem.
OdpowiedzUsuń