środa, 17 listopada 2010

2010 11 16+17

Wczoraj pobiegliśmy dwie pętle Głębokiego w składzie Bąbel, Jarek i ja. Fajna końcóweczka ze sprintem.
Dziś liczyłem na kolejne dwie pętle, miałem nadzieję na przeciwny kierunek, tak,żeby się skasowało. Wstałem jak zwykle, 25 minut przed godziną B, ubrałem się, pies już jęczał z podniecenia, a tu na telefonie sms od Jarka, że leje i on jedzie na basen. Poszedłem więc biegać koło domu. Ale myśl w głowie zaczęła już kiełkować: leje, mam czas rano, łóżko jeszcze ciepłe, droga zabłocona przede mną. Niesłychane, ale powiedziałem sobie, "Pier^%ę, nie biegnę" i po 2 minutach zawróciłem. Mam nadzieję, że Mirek, którego wczoraj informowałem o biegu na Głębokim, zignorował moje zaproszenie.
A

2 komentarze:

  1. Wstyd.
    A ja pływałem sobie sam na torze i wk.... się ze mi okulary puszczaja. BBL, czy jakas inna Wywrotka, sie odgrazal ze bedzie, ale go nie bylo.

    Widze coraz wiecej mankamentow nowego basenu, a najgorsza jest w tym wszystkim obsluga. Cale szczescie, ze to co najwazniejsze, czyli niecja z woda nadaje sie do plywania. W przyszlym tygodniu chetnie wroce chocby raz na WSM zeby porownac. Podejrzewam ze po euforii otwarcia zbliza sie czas krytyki miejskiego przedsiewziecia.

    Jutro biegam o 5.40 na Glebokim, bez wzgledu na pogode. BBL ma byc.

    J

    OdpowiedzUsuń
  2. Może i wstyd, ale też trochę śmiesznie. Dziś gniłem w łóżku, bo MUSZĘ się w końcu wyspać. Oczywiście jednak się NIE wyspałem.

    OdpowiedzUsuń