Daliśmy ognia, ale końcówka była bardzo już bolesna - przez Bąbla i Jarka i ich wycieczki górkowe na początku. Zapłaciliśmy za to tętnem poza wszelkimi zakresami pod koniec. No i te drewniane nogi...
Ale dzień będzie udany dzięki temu.
Mapka TU
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Też mi wlazło w kości, nie wiem czy jutro się ruszę. Faktycznie za dużo górek na początku. Zmusza mnie to do podjęcia jakiejś terapii dzisiejszego wieczoru :)
OdpowiedzUsuńAle mapka trasy i foty świetne
W
p.s. nasz biegi niepostrzezenie zamieniają się w biegi katorżników, brakuje tylko jeszcze rówów melioracyjnych :)
Rowy pewnie na wiosnę.
OdpowiedzUsuńOpisz swój plan na terapię, Wojtek.
U mnie Jagę boli noga ale widać, że szczęśliwa.
A.
Trasa zakręcona jak pijany bąk. Sobota ledwo łazi. Ja ok, pomijajac lekkie obtarcia miejsc intymnych. Adam oddaj aparatelefona do reklamacji - nie widac mnie na zdjeciach. Do rozgrzewki zrobilismy 2 km (12 minut). Wiec w sumie mozna przypuszczac ze sie wybiegalismy.
OdpowiedzUsuńTerapia jest oczywista - lapa w gacie itd. Byle nie swoje.
J
Terapia o jakiej myślicie to wersja aktywna a przy moim dzisiejszym zmęczeniu wchodzi w grę tylko wersja pasywna, zwana też bierną :)
OdpowiedzUsuńW
p.s z tymi fotami to u mnie wyświetla się 2/3 zdjęcia i nie da sie inaczej ustawić, nie wiem dlaczego
Dołożyłem zdjęcia tu. Chyba teraz OK?
OdpowiedzUsuńSzukaj się na fotach, Jarek!
A.
teraz super i wszystko widać, krok w krok za mną :)
OdpowiedzUsuńW
Adamie poniewaz moj angielski jest taki troche sredni prosil bym zebys zlote mysli Bruce'a Lee (mojego idola)przetlumaczyl,bo ja tak "lapie" ok 80 % a podobno diabel tkwi w szczegolach...,z gory dziekuje !
OdpowiedzUsuńR