niedziela, 30 maja 2010

30 V 10 Jeziorko door to door

Start 7.45 ze Szczecińskiej. Ja i Wojtek.
Niedyspozycja z poprzedniego dnia przeniosła się na następny ranek. Fatalnie.
Bieglismy sobie rowno przez cale 19km. Dystans pokonalismy w 1h 46min.
Zle samopoczucie szybko przeszlo, przez moment bylo nawet fajnie, ale potem brakowalo sil (nie mylic ze zmeczeniem)
Ogolnie wniosek jest taki ze raz w tygodniu musi byc bieg w okolicach polmaratonu.
 
J
 

sobota, 29 maja 2010

Bieg szlakiem dzika

Widzieliśmy dziś w środku lasu ogłoszenie. Ewidentnie adresowane do nas, więc trzeba się zainteresować.
Co myślicie o tym biegu?
A.

2010 05 29 - wiosenna 11

Wcześnie dziś zaczęliśmy, 6:30, głównie przeze mnie, bo musiałem o 8:00 kończy i do pracy jechać. Okazuje się, że tylko Jarek ma tyle  zapału, żeby w sobotę tak wcześnie biegać.
Wreszcie chyba pierwszy, prawdziwie wiosenny bieg. Oczywiście, na początku trochę zimno, ale potem słońce grzało porządnie, jak już się wybiegło na łąkę. Jarek i ja zaimprowizowaliśmy trasę na 80 minut, bardzo spokojne tempo, z kilometrowym finiszem poniżej 5min/km.
Cała trasa tu.
Fotki poniżej - żałujcie, że was nie było, O! Nieobecni.

Wczoraj basen znów pozytywnie. Deseczka i przewroty to jest dobry kierunek. Trzeba się tego trzymać, tylko trochę mądrzej, bo miałem lekkie zakwasy w piątek na udach.

Sport niedzielny do ustalenia, proponuję w komentarzach. Możliwy rower i bieg. Ja odpadam, bo zostaję w domu z dzieciakami.

A.



czwartek, 27 maja 2010

2010 05 27 - górki i dołki

Pobiegliśmy dziś we trójkę górki, na szczęście bez przysiadów, bo chyba bym tam zszedł. Dołek formy. I fizycznie i psychicznie. Na szczęście w drugiej połowie biegu już trochę się poczułem lepiej i udało mi się dotrzymać tempa Jarkowi. A może to on zwolnił?
Górkowa trasa, dziś niestety bez zdjęć - miałem w głowie tylko zmęczenie.
Jutro na szczęście basen - więc podbuduję morale.
A.

środa, 26 maja 2010

26 5 10

II. Ja i Wojtek. Tempo równe bez szarpaniania za szybko. Początek lekki, a na koniec czas i tak bardzo przyzwoity 46min.
 
J

wtorek, 25 maja 2010

25 5 10

Jedynka przedluzona od tylu.
Niezbyt ciekawa trasa, do tego zimno na starcie.
Pokonalismy ja obaj z Wojtkiem.
Dzis peknie stowka push ups'ów,  a jutro górki, góreczki ...
 
J
 

poniedziałek, 24 maja 2010

XXXI GRYF 1/2 MARATON

Zapisałem się i zapłaciłem. Myśle, też o Poznaniu ...
 
J
 

Punkt widzenia

Pewnie znacie, ale warto sobie przypomnieć :)
 
Doktorze, ćwiczenia aerobowe przedłużają życie, prawda?

Ludzkie serce jest tak zaprogramowane, aby uderzyć określoną ilość razy. Nie marnujmy więc tych uderzeń na ćwiczenia. Wszystko się przecież zużywa. Twierdzenie, że sport to zdrowie jest tak samo trafne, jak sugestia że szybka jazda samochodem przedłuży jego sprawność. Chcesz żyć dłużej? Zrób sobie siestę!
A co z mięsem? Czy rzeczywiście dla zdrowia należy jeść jak najwięcej owoców i warzyw?
Zastanówmy się nad logistyką pokarmu. Co je krowa? Trawę i kukurydzę, prawda? To przecież rośliny. Zjedzenie befsztyka jest więc niczym więcej jak bardzo efektywnym wprowadzeniem warzyw do naszego organizmu. A że nasze trawienie wspomaga jedzenie produktów zbożowych, od czasu do czasu warto też posilić się drobiem.
A czy należy ograniczyć spożycie alkoholu?
W żadnym wypadku! Wino robi się przecież z owoców. Z kolei brandy,czy cognac to przedestylowane wino, co oznacza nic więcej jak to, że z wyjściowych owoców zabiera się więcej wody, aby człowiek mógł je jeszcze lepiej wykorzystać! To po prostu skondensowane owoce. Z kolei piwo produkt zbożowy. Trzeba je pić!
Jakie są korzyści z regularnych ćwiczeń fizycznych?

Tak jak już mówiłem: nie marnujmy serca. Nie należy naprawiać czegoś, co nie jest zepsute. Skoro się dobrze czujesz, to po co sobie komplikować życie. 15 minut seksu dziennie jest więcej niż wystarczające do utrzymania formy.
A co ze smażelinami? Ostatnio mówi się dużo o ich szkodliwości.
Nie, jeśli używamy oleju roślinnego. Produkty pochodzenia roślinnego są podstawą zdrowego żywienia.

No ale ćwiczenia pomagają na pewno w odchudzaniu?
Z tym też trzeba uważać. Bowiem intensywnie ruszane mięśnie mają przecież tendencję do wzrostu. Zobaczmy na takie wieloryby. Żywią się tylko planktonem, piją tylko wodę, cały czas się ruszają i jakie są grube! Poza tym pamiętajmy: zając cały czas biega, skacze ale żyje maksymalnie 15 lat. Z kolei żółw nie skacze, nie biega, porusza się powolutku, nic nie robi i żyje nawet 450 lat. Gdyby dużo chodzenia było zdrowe, to listonosze żyliby wiecznie!
A co z czekoladą?
Toż to kolejna roślina! Kakao jest wspaniałym pokarmem powodującym uczucie szczęśliwości. Jedzmy go jak najwięcej! I pamiętajmy. Życie nie powinno być podróżą do grobu w trakcie której tracimy czas na to, aby dotrzeć do niego cało i zdrowo, z atrakcyjnym, dobrze zachowanym ciałem. Znacznie lepiej poruszać się po tej drodze z piwem i chipsa! mi w ręku, z dużą ilością seksu i nad grób dotrzeć wycieńczonym i zużytym, ale z okrzykiem: Było warto! Cóż to była za wspaniała podróż! "

2010 05 24 - trening pływacki

Trzeba będzie pomyśleć nad zmianą tytułu naszego bloga. Rozwijamy się. Ogólny kierunek - triathlon.
Dzisiaj rano stały ostatnio skład - Wojtek, Jarek i ja - wszyscy dzielnie z deseczkami. Może Wojtek trochę mniej dzielnie, bo zamiast dotykać ściany na końcu basenu słychać było jak daje upust swojemu zmęczeniu, i tu cytat: "K@#$a. Mać."
Fakt, nogi cierpią. Ale  ja osobiście czuję super odmianę po odłożeniu deski i przepłynięciu kraulem paru długości - pozycja super, nogi pracują jak należy, ręce wypoczęte. Brzytwa. Hehe. Ale po 5-6 długościach to się rozmywa, zaczynam czuć zmęczenie i płynę brzydko. Brzydwa. Dlatego trzeba utrwalać. 20 długości z deską to dobry trening. Koziołki na razie zostają trochę z boku - jak będzie mi się chciało to zrobię, jak nie to nie.
Ale lody przełamane i to jest ważne.

A.

niedziela, 23 maja 2010

2010 05 23 - niedzielny rower

Zjawili się Bąbel, Marcin i ja. Wojtek pewnie w łóżku - korespondencyjnie jechał.
Trochę pokluczyliśmy po Arkońskim, sporo zjazdów (Jarkowi by się podobało), potem trochę na północ w stronę Polic. Zaliczyliśmy nawet Górkę Prawdy. Trasa TU Powrót był, nie ukrywam, trudny. Paliwo na wykończeniu, pojawiły się zapowiedzi kurczy, a głód nawet w środku lasu wymyślił mi zapach gotowanych parówek - takich grubych a krótkich. Pycha.
Bąbel dzielnie a ambitnie nas motywował, to z przodu, to z tyłu.
Fotki poniżej:



A

sobota, 22 maja 2010

2010 05 22 - leśne dyskusje

Jarek i ja, po kilku minutach oczekiwania na Wojtka, ruszyliśmy w las. Oczywiście trasa improwizowana, a nawet się zgubiliśmy na chwilę - w każdym razie wyszła ładna pętelka na północy.

Pogoda całkiem przyjemna, trochę tylko mokro.
Dziś w rozmowie pochyliliśmy się nad sensem istnienia materii ożywionej, dlaczego wykonuje tak wielki wysiłek żeby żyć. Odpowiedzi zamieszczajcie w komentarzach.

Przyroda już obudzona, nawet dziki w sobotę wstają wcześniej i ryją trawniki koło domów na Podbórzańskiej.
A zieleni to jest mnóstwo:












































Jutro rower o 7:00 koło Arkonki - Bąbel i ja, a Jarek biega o 7:30 na pętli.
Poniedziałek, jak zwykle basen.
A.

piątek, 21 maja 2010

2010 05 21 - przełomowe pływanie

zisiaj, zaplanowawszy wcześniej ćwiczenia z deską, rzutem na taśmę dołożyliśmy jeszcze nawroty. I świetnie!  szło nie zawsze tak jak chcieliśmy, ale ważne że się przełamaliśmy. Elegancja nawrotów przyjdzie z czasem.
Odtąd dokładamy nowe elementy treningu pływackiego - deska i nawroty.

Dla przypomnienia: flipturn


Jutro biegamy z pętli o 7:30. Kontrakt przewidziany na 80 minut.

A.

czwartek, 20 maja 2010

2010 05 20 - baby

 No bo jak inaczej nas określić jak nie "baby?" Co się z nami dzieje?
Ostatnio utkwiła mi w pamięci rozmowa z Jarkiem o ciuchach i kupowaniu ich, dzisiaj zanalizowaliśmy nasze diety.
Dobrze przynajmniej, że biegniemy.
Dzisiaj trasa taka,
końcówka mocna w wykonaniu Jarka i Wojtka, mnie już zabrakło sił na finisz, chociaż wykres prędkości jest wznoszący. Aleprzynajmniej się nie skarżyłem za dużo.
A

środa, 19 maja 2010

CHŁOPAKI ... Z WATY CUKROWEJ :) 19-05-2010

Dziś na pętli nikogo nie zastałem, choć się spodziewałem:)
Pięknie lało, ścieżki rozmoknięte do granic możliwości, osuwają się spod
nóg, zające z drogi nie schodzą a kałuże są już wielkości małych jezior.
Trasa nr II, 50 min.
W

wtorek, 18 maja 2010

18 5 10 w pogoni za MPG

Lecielismy dzis za rowerkiem. Na rowerku pedałował Majonez. Ja i Mirek przemieszczaliśmy sie w złym tempie. Wojtek oczywiscie w dobrym. Na koniec Mirek wykonal kilka technicznie fatalnych pompek. Majac na uwadze słynne juz przysiady Wojtka, bardzo chcielismy zobaczyc jak robi sie idealnie pompki. Szempion jednak nie dal sie uprosic i nie zdradzil nam swojej techniki.
 
 
obejrzyjcie sobie  te slajdy. sa tam opisane przyczyny wolnego plywania. jest o plywalnosci, prawie bernuliego i o znaczeniu ruchomosci stawow skokowych w plywaniu.
 
jutro petla 6.00.
 
J

poniedziałek, 17 maja 2010

2010 05 17 - pływanie

Dzisiaj najwięksi maniacy odmaczania, jak co poniedziałak stawili się o 6:00 na WSM. Czyli Wojtek, Robert, Mirek i Bąbek nie.
Woda dzisiaj wyjątkowo rzadka chyba, bo nastawiałem się na walkę z żywiołem, szczególnie, że mam jeszcze katar, a tu wyszło całkiem dobrze - bez wielkiego napinania się udało się przełamać 80 długości i dołożyć jeszcze 4, a i Jarek też przekroczył plan.
Coraz ciężej będzie się zmotywować do ćwiczeń z deską, skoro już tak dobrze idzie, a takie ćwiczenia przydają się pewnie na każdym etapie.

Co do niedzieli, szkoda, że wyszło, jak wyszło, ale ma rację Wojtek - więcej aktywności ze strony frakcji rowerowej sprawi, że przychylniejszym okiem spojrzymy na dwa koła. Pisać! Zdjęcia słać! Wystarczy napisać email na adres bloga (jak ktoś zgubił, to mu prześlę jeszcze raz) i dołożyć s załączniku zdjęcia.
A.

niedziela, 16 maja 2010

2010 05 16 - koniec tygodnia

Po prawie całym tygodniu lenistwa* raczyłem wreszcie dołączyć do chłopaków na pętli.
Nie było lekko, ale okoliczności mi sprzyjały. I nawet mimo tego, że Wojtek nie chciał zatrzymać się i zawiązać buta, Jarek, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, albo potrząśnięciem lalki voodoo, wywalił się boleśnie akurat, jak już chciałem się zatrzymać. Współczułem mu, a jakże, ale też cieszyłem się z wolniejszego biegu. Niestety niedługo. Jarek odkrył, że go mniej boli jak biegnie szybko i mi uciekł. Wojtek też. Z rozwiązanym sznurowadłem - sam się prosi o wypadek!

Obejrzeliśmy skutki wyrębu drzew na NASZEJ ścieżce.
Mapka wyszła taka,
fotki poniżej











*=czyt. leczenia przeziębienia
A.

czwartek, 13 maja 2010

15-16 05 10 PROPOZYCJE WEEKENDOWE

W sobotę biegniemy z pętli o 7.30.
W niedzielę ponoć (ustalenia BBLa i MPGa) o 8.00 spotykamy się na zapleczu Oberży Chłopskiej przy Arkonce z rowerami.
 
Jutro oczywiście odmaczamy o 6.15 na WSM
 
J
 
 

środa, 12 maja 2010

10 16 05 10

Dopiero co brodziliśmy w kopnym śniegu, a w lesie już jest tak zielono, że dwukrotnie nieomal nie zgubiliśmy "drogi"...
Mirosław nam choruje. Pod jego nieobecność, staram się jak mogę, wyciągać do lasu tych co przeżyli zimę.
Zostało nas w zasadzie 3 i suka. MPG ma chore kolanka, Multitrener nas olał, a BBL od kolegów woli kolażówkę (nie mylić z koleżanką lub ssmanką).
Nasz grafik pozostal bez zmian. Wypatrujemy nowych amatorów biegania o świcie. Naród jest jednak leniwy, przynajmniej w naszej okolicy.
 
Jutro bieg 6.00, piatek basen 6.15. Weekend ustalamy jutro.
 
J

niedziela, 9 maja 2010

09 05 2010 - rowerowa niedziela

Dziś na ruinkach tylko Jarek i ja - Wojtek chyba obrażona za pompkę, Jaga dzień odpoczynku. Chłopaków pozostałych to nawet nie wspominam.
Po przełamaniu początkowego strachu, potem było już lepiej. Trasa wyszła znów w bardzo ładnym kształcie
Jakoś chyba nic więcej nie napiszę. Coś tam Jarek powiedział godnego utrwalenia, ale na razie mi umknęło.
Jutro basen, 6:15.
A

sobota, 8 maja 2010

08 05 2010 - 17km po krzakach

Dziś o 7:30, a nawet kilka minut wcześniej ruszyliśmy w krzaki. Deszcz nie nastrajał nas pozytywnie, ale potem zmokliśmy jeszcze bardziej - trawa strumienie przemoczyły nam buty do skóry - więc taki deszcz to pikuś.
Kontrakt pierwotnie opiewał na 1,5 do 2h, ja liczyłem bardziej na gdzieś pośrodku, a wyszło prawie 2h. Ale warunki kontraktu spełniliśmy.
Krzaki spowalniały nas bardzo skutecznie, szczególnie w ostatniej półgodzinie, to już była męczarnia. Ale daliśmy radę.
Mapka TU, bardzo ładna, ciekawy kształt. Jarek starał się prowadzić wzdłuż obrzeży lasu. Czyżby to jakieś pożegnanie?
Zieleni coraz więcej, tylko jakieś fotki rozmazane. Jutro albo rower (przy bezdeszczowej pogodzie), albo bieg (niniejszym kontraktuję tylko godzinę).
Pora do ustalenia, byle nie za późno.






A.

piątek, 7 maja 2010

07 05 2010

Mam nadzieję, że się dobrze pływało.
Ja dziś zdecydowałem się na rower, 1h, żeby wybiegać psa przed naszym wyjazdem. Jedziemy do zoo do Ueckermuende i lepiej, żeby pies sobie pospał.

A pętla wyszła taka, a fotki coraz ładniejsze - przez tą zieleń.
A.

czwartek, 6 maja 2010

6 5 10

Dzis klasyczny cross. Trasa improwizowana, zaprogramowana na 52 min, wyszło 53 - 54.
Wojtek jakos słabo pokrzepiony jajami, Adam z bolaca noga, za to Jaga dwoiła sie i troiła jak zwykle.
Zapis sie nam urwal wiec sladu po tym wszytkim raczej nie ma.

Edit: doklejam zdjęcie. (A)

J

środa, 5 maja 2010

05 05 2010 - majowy rozruch

Z powodu pracowitego weekendu, nie pobiegałem ani razu, więc dzisiejszy bieg był dla mnie rozruszaniem się. Jarek za to aktywnie w weekend pracował. ale odbiło mu się to na zdrowiu. Wojtek chyba aż za aktywnie, bo nie było go w ogóle. Oczywiście omówiliśmy i to.
Trasa jak zwykle malownicza, improwizowana, taka jak należy.
















Link do mapki TUTAJ.
Jutro to samo, SZÓSTA ZERO ZERO, w piątek basen, w sobotę bieg i w niedzielę rower.
A.