Start 7.45 ze Szczecińskiej. Ja i Wojtek.
Niedyspozycja z poprzedniego dnia przeniosła się na następny ranek. Fatalnie.
Bieglismy sobie rowno przez cale 19km. Dystans pokonalismy w 1h 46min.
Zle samopoczucie szybko przeszlo, przez moment bylo nawet fajnie, ale potem brakowalo sil (nie mylic ze zmeczeniem)
Ogolnie wniosek jest taki ze raz w tygodniu musi byc bieg w okolicach polmaratonu.
J