sobota, 8 maja 2010

08 05 2010 - 17km po krzakach

Dziś o 7:30, a nawet kilka minut wcześniej ruszyliśmy w krzaki. Deszcz nie nastrajał nas pozytywnie, ale potem zmokliśmy jeszcze bardziej - trawa strumienie przemoczyły nam buty do skóry - więc taki deszcz to pikuś.
Kontrakt pierwotnie opiewał na 1,5 do 2h, ja liczyłem bardziej na gdzieś pośrodku, a wyszło prawie 2h. Ale warunki kontraktu spełniliśmy.
Krzaki spowalniały nas bardzo skutecznie, szczególnie w ostatniej półgodzinie, to już była męczarnia. Ale daliśmy radę.
Mapka TU, bardzo ładna, ciekawy kształt. Jarek starał się prowadzić wzdłuż obrzeży lasu. Czyżby to jakieś pożegnanie?
Zieleni coraz więcej, tylko jakieś fotki rozmazane. Jutro albo rower (przy bezdeszczowej pogodzie), albo bieg (niniejszym kontraktuję tylko godzinę).
Pora do ustalenia, byle nie za późno.






A.

1 komentarz:

  1. Mokro bylo bardzo, ale tez w miare cieplo wiec dalo sie wytrzymac. Kontrakty najlepsze sa na 80-90 min, dłuzsze to juz meczarnia. Pod koniec mialem juz dosc, teraz czuje lekkie obtarcia, pobolewaja mnie kolanka. Dystans pokonany w crossie to zwykly dystans x 1,5. Inaczej rzecz ujmujac te 17km w krzakach to tak jak 25km na wygodnej trasie. Zajeloby to tyle samo czasu i kosztowałoby tyle samo wysilku.
    O pozegnaniu mowy nie ma. Czasu mamy jeszcze sopro, a w weekendy zawsze bede. Jutro o 7.30 albo ruinki i rowerek albo petla. o 7 potwierdzamy.

    OdpowiedzUsuń