I będzie intensywny.
Po trzech dniach odpoczynku (=leniuchowania), wczoraj wieczorem wybrałem się na bieganie, dziś rano basen, jutro krzaki (Mirek!?), w niedzielę szosa.
Wczoraj obudziłem się wcześnie z planem pobiegania, ale się tylko przeniosłem na kanapę do psa. Dopiero wieczorem udało mi się wyjść na bieganie, ale za to jestem z niego bardzo zadowolony - 12km w 59minut. Jak nie ja. Mapka.
Dziś rano basen, 80, bez kłopotów, Jarek przestał liczyć na 50, więc to znaczy tylko to, że dał radę może 10 więcej ;) Żeby wiedzieć ile, ja sobie nastawiam w zegarku timer, albo stoper i co 10 długości puszczam na 10 sekund.
Mirek, ty idź dziś wcześniej spać, żebyś jutro mógł z nami pobiegać. Jarek się zgodził nas do lasu wywieźć.
A.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie mam co liczyc dlugosci poki nie naucze sie dobrze ukladac na wodzie i lepiej odpychac. Przez to wlasnie wolniej plywam. Musi byc jakis sposob zeby to poprawic.
OdpowiedzUsuńJutro rzeznia.
J