W ten weekend na wyrazna prosbe Mirka skujemy sie u Majonezow w domu. Impreze organizuje ja w trybie roboczym na wniosek gospodarza. Ze wzgledu na tryb nie ma zadnych przygotowan, zrzutek itd.
W sobote rano MPG poda godzine i ustalimy szczegoly. Poprostu kazdy przyniesie cos do picia i cos na zakaske.
J
No i stało się.
OdpowiedzUsuńSkuliśmy się jak chciał Mirek.
Łzy spływały nam po utytych polikach ze śmiechu litrami. W furrorę (biologiczny stan nadmiernego pobudzenia psycho-fizycznego) wprowadził nas pieczony, drążony i mamy nadzieję że śliwką nadziewany (choć kolejoności tych czynnosci ustalić się nam nie udało) schab od Wojtka. Oczywiście było ważenie (niestety na nie zaprzyjaźnionej wadze) i inne ciekawe para-konkurencje takie jak: porównywanie budowy stóp (faktycznie na uwage zasługuje deformajca wojtkowej lewej stopy), badanie zakresu ruchu stawu biodrowego oraz naciąganie grubego palucha u nogi. Ubaw był po pachy, a najbardziej cieszyła się Agnieszka, której dziękujemy serdecznie za gościne.
Tak ale teraz to Wojtkowi doszla jeszcze jedna "awaria",mianowicie deformacja zdrowego kolana(ktore juz nie jest zdrowe) bo Wjtek sie przewrocil...,dzisiaj na rowerach....
OdpowiedzUsuńR
Dramat. Zostało wiec Wojtkowi tylko pływanie.
OdpowiedzUsuń31 i 1 potruchtałem zachowawczo po swojej okolicy. Na rower nie miałem siły.
Jutro i w piatek basen, sroda i czwartek biegi.
Weekend do ustalenia.
J
Cieszę się, że schab smakował - był robiony metodą tradycyjną, śliwka napychana również w ten sam sposób, napewno każdy z WAS wszystkiego spróbował ... czego tam napakowałem:):):)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że z kolanami dramatu nie będzie ale wq..a mnie to już i to wszytsko przez MPG:)