wtorek, 10 sierpnia 2010

08 10 - kolejny ciężki poranek

Wczoraj było ciężko, ale miałem cichą nadzieję na poprawę dzisiaj. Ale było jednakowo krzaczaście, górkowato i szybko jak wczoraj. Mirek przechodzi sam siebie. Jedyne pocieszenie, że nie tylko ja się tak źle czułem.
Mapka tu,
Jedyne zdjęcie, jakie zdołałem zrobić - poniżej.
Wieczorem rower - pogoda ma być ok.
A

3 komentarze:

  1. Bylo ciezko tak jak lubie. Nie mialem jednak sily pokonac tego oporu, a tego juz nie lubie. Zganiam to (pocieszam sie) na niewłasciwe zywienie (brak domowych obiadkow). Tym wiekszy podziw dla W, ktory jak widac szybko powrocil do formy. Mirek sie konczy, ten rozpaczliwy skok w bagno nie pozostawil zadnych złudzen. Zdjecie piekne. Kazdy kto by je obejrzal zorientiwałby sie ze zajmujemy sie głownie bieganiem i ze jestemy w kluczowej fazie przygotowan do Gryfa ...

    To o ktorej ta babska przejazdzka dzisiaj?

    OdpowiedzUsuń
  2. Mirka nic nie powstrzyma, chyba, z brak banana w ustach od rana :)
    Mnie się dobrze ostatnio biega, nawet krzaki nie odbieraja mi mocy, to zapewne sprawa kiełbasy z LIDLA :)

    p.s. Ustalilismy rower chyba na 18,15 ale jakby co sms-em informujcie

    OdpowiedzUsuń
  3. Kielbasa mi sie marzy w chwilach najwiekszego wyczerpania. Przed chwila pozarlem salatke z makreli na ostro. Sklad: rozdrobnione mięso ryb (40%), w tym makrela (5%) ...?

    OdpowiedzUsuń