poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Gryf i inne półmaratony

Bieg jak bieg. W trakcie czułem się dość dobrze, nie miałem jednak siły pobiec szybciej. Jestem cięższy niż w zeszłym roku. Analiza video bezlitośnie obnaża dramatyczny i żałosny styl mojego biegu. Brak pochylenia do przodu, ciezki krok, nadwaga. Własny cięzar szczegółnie przeszkadzał mi na podbiegach. W krzakach, gdzie czlowiek robi uniki i "giba" sie na boki tego nie widac, ale przy plaskim biegu wychodzi wszystko. Nogi strasznie mnie bolą.
 
Moj wynik z zeszłego roku: na 10 km 47:29 całość (netto) 1:34:59 (brutto) 1:35:05
z Poznania z pólmaratonu: na 10km 44:41 całość (netto) 1:34:28 (brutto) 1:34:31
 
W tym roku będzie wyni chyba ciut gorszy. Te wyniki które widziałes Adam są z tamtego roku. Nie zorientowałeś się po czasie ???
 
Jarek

5 komentarzy:

  1. No jasne, zeszły rok! A ja już napisałem do organizatorów skargę. No ale po co w takim razie umieszczali ten plik?
    Ja jestem w miarę zadowolony, w Poznaniu pobiegłem lepiej, ale tylko o 0:01 na km, a czułem się bardziej przygotowany.
    Co teraz z maratonem? trzeba będzie chyba się nabiegać wcześniej?

    OdpowiedzUsuń
  2. Za wiele juz nie powalczymy. Gdzies tak za dwa tygodnie ale nie pozniej proponuje przebiec 30-32 km w zwyklym tempie. Potem juz tylko zwykle lekkie biegi 8-10km. Przed samym startem dwa dni przerwy.

    OdpowiedzUsuń
  3. sa wyniki

    http://www.maratonypolskie.pl/wyniki/2010/gryf0op.xls

    MOJE: 10km 43:01 całość (netto) 1:34:08 (brutto) 1:34:09

    urwałem znow 20 sec - dziwne

    OdpowiedzUsuń
  4. Już zrobiliście po 3 półmaratony, jest się nad czym zastanawiać, doświadczenia zaprocentuje w końcu kiedyś... eksplozją formy :)

    p.s. moim zdaniem J za szybko pierwsze okrążenie i pierwsze 10 km. ale poprawa wyniku, przy olbrzymiej samokrytyce, zasługuje na BRAWA.

    OdpowiedzUsuń
  5. Inaczej niz w Poznaniu nie dalem sie az tak poniesc emocjom na poczatku.

    Tam po 3 km o malo nie zszedłem z trasy i az do 7 km dochodzilem do siebie. Potem robilem male przerwy na picie i zarcie. A w sumie wynik nie byl zly.

    Tym razem mialem wrazenie ze biegne raczej dosc spokojnie i rowno. Nie stawalem, nie pilem i nie jadlem. Faktycznie jednak tempo z czasem marniało, a to głownie efekt przetrenowania i nadwagi. Po pierwszym okrazeniu czulem ze slabne, dziwne bylo ze jakos dramatycznie zmeczony nie bylem ale i sily specjalnie w zapasie tez nie mialem. Bardzo zle mi sie bieglo pod gorke. Kazdy podbieg to mordęga. Kiedys tak nie bylo. Trzeba wrocic na gorki i jednoczesnie zredukowac mase ciala o pare kilo. Inaczej nigdy nie zejde ponizej 1:30.

    OdpowiedzUsuń