wtorek, 22 listopada 2011

2011-11-22 strategia węża morskiego

Dzisiaj była dwójeczka w zabójczym dla mnie tempie (zwłaszcza początek). Wojtek stękał i udawał rannego, nieporadnego i przemęczonego po czym odpalił silniki i to był dla mnie początek końca. Wrzucił bieg który mnie po chwili tak osłabił że już do końca nie mogłem się pozbierać. Coś mi w duszy mówiło żeby uważać na osłabionego Wojtka ale zbagatelizowałem to, jak się okazało niesłusznie. Jutro powtórka.

2 komentarze:

  1. Po wczorajszej niemocy dziś od rana wyglądało podobnie ale niestabilne od samego początku tempo biegu mpg, nowe kolczatki na nogach jakie mpg zakupił i wspaniała pogoda zdopingowały mnie do przeprowadzenie testu, wypadł pozytywnie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widze ze Wojtek zalatwil sprawe juz na 3 km upajajac sie maltretowaniem MPG do mety. A nie wyglada na takiego co by bal sie buta z kolcami. Tempo słabe, ale dla mnie i tak nie osiągalne. Biegam teraz powyzej 6 min/km. I nie wydaje mi sie zebym mogl szybciej...

    OdpowiedzUsuń