Dziś biegliśmy ja, W i Sobota za rowerem, czasami nawet przed. Na rowerze pedałami kręcił MPG, czy jak kto woli Majonez, objuczony plecakiem równym jego własnej wielkości, czego wcale sam zapytany o powód takiego rozmiaru uzasadnić nie zdołał. Czuliśmy, że sprawa jest nieprzypadkowa. Gnani chęcią poznania ukrytej przyczyny biegliśmy ile tchu w piersiach. Wojtek, co już staje się byc zwyczajem, skręcił nogę, oczywiście prawą , dla odmiany na zewnątrz. Sobota zaniemógł całkiem i tym samym pozwolił mi zachować twarz i ukończyć trasę na dwóch kończynach. Zniechęcony słabym finiszem MPG nawet nie zdjął plecaka. Pozostały nam tylko domysły. Może grill i kiełbasa ?
Jutro basen. Potem weekend. Większość w rozjazdach. W lesie spotykamy się we wtorek. Kolejny weekend do ustalenia.
J