Dziś się dzielnie stawili na pętli Jarek, Wojtek, Mirek, ja i Jadźka. Pobiegliśmy nikomu nieznaną trasą przez las w bliżej nieokreślonym kierunku. Oczywiście w ruch szły gałęzie, ciągłe pułapki w postaci strumieni, bagien i rowów miały na celu oddzielić mężczyzn od chłopców. I chyba się udało: w połowie drogi mężczyźni się oddzielili od chłopców i pobiegli swoją drogą. Ale kto był przy samochodach pierwszy? Chłopcy! Chłopaczki, którzy wyszydzili zdrożonych mężczyzn, tylko przez zazdrość;)
A.
Pętla dziś wyszła TAKA,
fotki takie:
A jeszcze, gwoli ścisłości, fota z niedzieli i TRASA
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Dokladnie tak bylo. Koncowka doslownie rzucila mnie na kolana. Pierwszy raz po biegu mialem chec polozyc sie gdziekolwiek. Ze tez nie chciales sie odczepic Adam. Kolejnym razem doprowadzisz mnie do zawalu.
OdpowiedzUsuńCale szczescie ze Wojtek jest juz bez formy ...
J
Na płaskim to jednak mi odjeżdżasz, Jarek; chociaż ostatkiem sił udało mi się utrzymać w zasięgu sapania. Ale to jednak ty byłeś pierwszy.
OdpowiedzUsuńDobry bieg. Bardzo dobry.
Jeśli "marsz" 6,22 km/h rzuca Cię na kolana to ja nie boję się o swój spadek formy:)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą te "straszliwe" dystanse przemierzane przez nas i to "zabójcze tempo" robią wrażenie :)
Mnie rzucil na kolana, a Ty nie wytrzymales. Kolejny juz z reszta raz. Cross to nie asfalt, cyferki sa drugorzedne, wrazenie robi tetno wyczuwalne pod czapka i brak tchu na mecie. To sa wyznaczniki dobrego treningu w terenie. Bieg swietny. Gratuluje Adam.
OdpowiedzUsuńTak, to był finisz ... a szczególnie zapadła mi w pamięć pozycja na czworaka no to tętno pod czapką :)
OdpowiedzUsuńnie zazdrosc juz tak.
OdpowiedzUsuń