A już mało brakowało, żebyśmy się z Mirkiem rozminęli. Wprawdzie byliśmy umówieni na 7:00 na ruinkach, ale MPG się spóźniał, więc 7:07 pojechałem na dół. On pewnie dojechał minutę później i przez telefon zaczęliśmy normalnie od Oberży Chłopskiej. Plan był mi nieznany, nie wiem, czy Mirkowi też, w każdym razie pętlę udało się zamknąć. Pogoda piękna, zobaczcie na zdjęciach, ale jest już konkretnie zimno, przy gruncie na pewno koło zera.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Fajne zdjecia. U mnie weeekend biegowy (na obczyznie). Dzis 10 km truchtem przy domu. W aucie torba na basen :) Nie bede juz jezdzil na rowerze. Za zimno. Rano bede biegal w 3 razy w tygodniu postaram sie poplywac.
OdpowiedzUsuńJ