wtorek, 2 lutego 2010

Pływanie max

Cóż może być lepszego do roboty o 5:30 od przewracania się na drugi bok?
A jednak Jarek i ja uznaliśmy, że 90 min.pływania będzie bardziej atrakcyjne od towarzystwa naszych psów. Zjawiliśmy się więc o 6:00 na WSM i nawet panie z szatni były dziś miłe, chyba odgadując masz zamiary.
Temperatura wody pod prysznicami zachęciła nas, żeby czym prędzej wejść do basenu i się zaczęło. Po pierwszym gwizdku miałem nieco ponad zaplanowaną połowę, więc druga połowa miała być trochę wolniejsza, i tak też było. Ale, co mnie zaskoczyło, po 50 minutach pływania nie tylko chciało mi się pilnować techniki, ale wręcz poprawiły się ruchy, oddech i pociągnięcie. Szczególnie się cieszę z "odkrycia" bardziej efektywnego ruchu rąk. Jarek też mówił, że lepiej mu się pływało w drugiej połowie.
Ostatecznie, Jarkowi udało się przepłynąć solidne 100 długości, nie wiem czy to jego rekord, ale mnie udały się rekordowe 154 długości (3,85km) -czyli jestem w 1/3 Iron Manem.
A.

7 komentarzy:

  1. Mam tylko nadzieję, że wodę czystą zostawiliście po sobie :) a na poważnie to daliście ognia, niezłe długości

    OdpowiedzUsuń
  2. Pływanie 2-godzinne jest bardzo przyjemne. Jest dokladnie tak jak Adam pisze. Wpada się w rytm, mija żywioł i zaczyna się kontrola. Adam dał dzisiaj czadu. Ja tyle ile mogłem (na razie). Od zaszlego piątku włącznie pływam sobie dzień w dzień. Dzis nawet owe 2 godz. I tak bedzie az zamkna WSM. Potem zobaczymy. Do tego nie odczuwam zadnych symptomów zmęczenia angażowanych partii mieśniowych i przynaleznych stawów.
    Zaczalem automatycznie oddychac na 4.

    Tak wiec ukochane bieganie do konca tygodnia przenosi sie na wieczór. Zaczynem tego planu było pokonanie dzis dwoch kółek Andersena-Miodowa-Podbórzańska-Poznańska. Śnieg padal i bil po policzkach, wiatr wiał, a ja i tak sobie człapałem. Na zewnątrz było mało przyjmnie, ale pod trzema warstwami łachów biegłem sobie radośnie mało się przejmujac chwilowym załamaniem pogody.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jarek, to ty rzeczywiście jesteś jakiś terminator - żeby w taką pogodę! Pewnie nie mogłeś już w domu usiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie slodz mi tu Adas. Bylbym, gdybym kraulem robil dwie dlugosci basenu na jednym wdechu. Ale poki co to Ty plywasz 25m pod woda.

    Dzis ratownik spoznil sie prawie 20 minut wiec cale towarzycho czekalo na niego pod prysznicami.
    I cale szczescie bo po wejsciu do wody dopiero poczulem znuzenie i zmeczenie plywaniem. W zamiarze byly 2h stanelo na 1. Jutro tez idziemy z Wojtkiem ktory dzis byl bardzo dzielny i zaliczyl 60 dlugosci. Moze pojdzemy na dwie godziny. Ja plywalem powoli, ospale utrwalajac oddech na 4. Nie liczylem dlugosci. Doszedlem do wniosku ze im mniej powietrza tym nozki szybciej machaja hehe. Taki zarcik. Dzis biegniemy z Wojtkiem okolo 18-19 - do ustalenia. Lecisz Adam?

    OdpowiedzUsuń
  5. Niestety nie. Jestem cały wieczór w pracy. Ale mam wolne teraz, więc się przebiegnę niedługo.

    OdpowiedzUsuń
  6. No i pobiegliśmy z Wojtkiem 2 kółka. Przed biegiem obżarłem się smażonym. Wracające pod przełyk kawały żarcia w biegu - mmniam rewelka. Po pierwszym okrążeniu kryzys - syndrom BBLa. Do okola pełno domów, ludzie, zaspy do pasa ... (autocenzura). Czas rewelacyjny 1h 16min. Jesli po roztopach nie lykne tej trasy w 40min to nie biore udzialu w zadnych zawodach - nie mam sensu.

    Zalamuje mnie coraz bardziej moja prawa noga. Tepy bol w okolicy biodra i tuz nad kolanem. Generalnie nie jest to dokuczliwe. Da sie biec. Gorzej ze staniem na jednej nodze, skipem i wieloskokiem. Obilo sie o uszy i oczy o pasie biodrow-piszczelowym. Ale po zapoznaniu sie z tematem sadze ze to nie to (moze na szczescie). Musi to byc jakis bol zmeczeniowy. Nasila sie po dluzszym i cizszym biegu ...

    Jutro basen i bieg po poludniu.

    J

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mam sensu - zajefajny text, wrzuc Adam na margines jesli tez Ci sie spodobał

    OdpowiedzUsuń