poniedziałek, 14 lutego 2011

14 II 2011 wds'owe deja vu

Przybylem o 7.00 na WDS. Skierowano mnie do malej niecki. A tam bydlak ktory chcial sprac Szempiona w zeszlym roku. Na szczescie grzecznie mnie wyprosil i skierowal na duza plywalnie - tor 6 i 7, a tam kluby. Przeganiany z toru na tor przez trenerow i ratownikow zdolalem przeplynac lacznie 2000m (10x50 rozgrzewka, 10x50m lapki, 20x50m). Na koniec przekazalem swoje uwagi treneron, ratownikowi i babom w kasie na temat organizacji i informacji. Jutro chyba pojde na WSM.
 
J

1 komentarz:

  1. Ale na jakiej podstawie cię tak ganiali? Szczególnie, czemu nie można było na małym basenie?
    Całe szczęście, że ja nie poszedłem. Przeszło mi to przez myśl, ale dzisiaj moja Kaśka ma urodziny i postanowiłem zjeść śniadanie razem z nią. Taki tam kaprys.

    OdpowiedzUsuń