środa, 16 lutego 2011

Pierdu, pierdu, gadu, gadu ...

No wiec zaraz sie tlumacze z mojej porannej nieobecnosci.
Najpierw jednak wrzucam dwa linki z wczorajszego odrobnie smiesznego i koszmarnego biegu:
 
 
dwa okrazenia mierzone niestety oddzielnie. pierwsze jak widac szlo calkiem nienajgorzej. pod koniec jednak poczulem niepokojacy skurcz jelit i parcie. pomyslalem ze zatrzymam stoper przy parkingu i zalatwie temat gdzies przy aucie. Srodek dnia widno, psy, ludzie ... maskara. Zmusilo mnie to do dalszego biegu w poszukiwaniu ustronnego miejsca. A tu las przezierny i ludzi KUPA. Ostatecznie jakos sie udalo, ale to drugie okrazenie to juz sobie poprostu przebieglem.
 
Wrocilem do domu zjadlem i przydusilem komara, bo przeciez od 5.00 na nogach bylem. Potem do 2.30 montowalem odkurzacz i inne duperele. Mam cala liste zajec na ferie od Pupci. Wiem, wiem jakie spekulacje musieliscie czynic. Pomylka, nie bylo zadnego lojenia tylko prace domowe. Ale dziekuje za wiare we mnie. Co prawda budzik mialem ustawiony wstepnie na piata, ale to skonczyloby sie koszmarnym dniem, wiec zaniechalem zamachu na nowa doktryne. Wstalem wiec sobie wtedy kiedy otworzyly mi sie oczy - okolo 8.30.
 
Na basen dodatrlem o 10.30 Wojtka juz nie bylo :) Uwinal sie Szempion
Najpierw rozgrzewka kraul 500m, potem łapki kraul 1000m i potem kraul 1500m w swoim tempie z pomiarem czasu.
Wynik przykry i zalamujacy 42 minuty.
 
Dzis proponuje krzaki o 19.00.
Czy jest ktos chetny, czy tylko cioty tu bloguja ??? 
 
J
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz