sobota, 5 czerwca 2010

2010 06 05 - samotna trzydziecha

Po całym tygodniu bezczynności spowodowanym wyjazdem mojej żony, w końcu się ruszyłem: wczoraj wieczorem pętelka, a dziś 35km na rowerze - 90% szosa. Niby jakiś plan był, żeby zacząć o 8:00 na ruinkach, ale Jarkowi coś wypadło, Wojtkowi coś wpadło (do buta), Robertowi wypadł wyjazd na mecz, a Mirek i Bąbel chyba całkiem wypadki. Więc pojechałem sam. Prędkość starałem się utrzymywać równą, ponad 25, za wyjątkiem podjazdów, gdzie mi spadało do 15 czasem, ale za to potem odzyskiwałem. Szczególnie fajny jest podjazd za Leśnem Górnym - potem można bez pedałowania dojechać prawie do Siedlic, co najmniej kilometr z prędkością 30+. No ale podjazd Strzałowską to męka. Dobrze, że blisko domu.
Jutro biegniemy wolny cross o 7:30 z pętli: Jarek, ja, pies i kto jeszcze?
A.

2 komentarze:

  1. Potwierdzam jutrzejszy kontrakt na 90 minut.

    Tak jak w przypadku wiekszosci kontuzji, tak i tym razem, podczas biegu wszystko mija. Mocno poirytowany piątkową pauzą i pokrzyżowanymi planami na sobotni poranek, postanowiłem sie nie poddawać. Wychodząc dzis rano na spotkanie zabrałem sprzet do plywania z przebieglym planem wbicia sie gdzies na 45min. Nic z tego nie wyszlo. Kroil sie drugi dzien postojowy. Malo smieszne. Wytrzymalem do popoludnia do 17 i uznalem ze dosc tego. Pobieglem dwojeczke. Pierwsze 500m troche kustykalem ale potem wszystko minelo i bieglo sie calkiem calkiem.

    Wczoraj padlo 130p. Kto da wiecej?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja dalej odpoczywam ale potwierdzam, że to trochę juz męczące, musiałem oddać się innej aktywności, w tym pompowaniu ale póki co w sumie w 5 seriach robię tylko 190 według schematu Adama ale zaczynam dostrzegac jakis sens tego systemu i chyba go rozgryzłem, jednorazowa setka pęknie jeszcze w czerwcu.
    Dziś spróbuję małą przejażdżkę rowerem zrobić i sprawdzę swoje ścięgna

    OdpowiedzUsuń