niedziela, 27 czerwca 2010

2010 06 27 - triathlon olimpijski

Jestem dalej tak styrany, że tylko krótko napiszę.
Najpierw 1500m pływania, w 35 minut u mnie,
potem 40km roweru
potem 9,8km biegania.
Nie wiem jak Wojtkowi, ale mi już te 200m na końcu dyndało - olałem.
Trasa rowerowa
Trasa biegowa
Nad trasą pływacką myślę.

Fotki takie.



A.
Jutro basen, ostatni w czerwcu o 7:00.

3 komentarze:

  1. Było fajnie i lżej niż poprzednio.
    Mi plywało się bardzo dobrze, na rowerze tez było mi lżej niż poprzednio, bo nie było podjazdów i jechaliśmy ciut wolniej (okolo 5 min na 40km). Przełożyło sie to na lepsza kondycję w biegu. Ogólnie było bardzo przyjemnie. Bedziemy powtarzac.

    W pamieci zostanie mi obraz Adama rozjuszonego pływaniem, pompujacego w szatni, potem składajacego rower na petli no i potem na koniec jak juz sie rozjezdzalismy. To jest właśnie triathlon i jego piekno.

    Nalezy tez odnotowac zredukowanie ilości sprzetu prze Wojtka. Teraz było to tylko kilka reklamowek, góra dla 3 osób. Strefa zmian tez ulegla skróceniu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trzeba pamiętać jaką Adam ma przewagę w szybkości pływania (min 10 min), a na rowerze też się oszczędza deliktanie mówiąc, więc jeśli jeszcze te biegi podciągnie, to nie dogonimy go :) Dla mnie kluczowe jest systematyczne odżywianie i pojenie
    Póki jest fajna pogoda, można mieszać te treningi, bo w sumie to aż tak wiele czasu nie zajmuje, jest mniej toreb, będą i szybsze zmiany

    OdpowiedzUsuń
  3. "triathlon i jego piekno." ? Chyba "piekło."
    Ogólnie bardzo fajnie, ale ostatnie 40 minut to już walka z samym sobą - nie chce się absolutnie nic. Tylko paść i leżeć. No ale kolejna granica przekroczona. Na chwilę tylko, ale liczy się fakt.

    OdpowiedzUsuń