niedziela, 28 lutego 2010

28.02.2010 - próba maratońska (nie)udana

Dziś o 6 Jarek i ja spotkaliśmy się na Głębokim żeby się wypróbować na dystansie maratońskim. Wypytywałem też o Bąbla, ale Jarek ciągle tylko o tym swoim kuzynie. Chyba zapomniał kto to Bąbel.
Przebiegliśmy dwa kółka do Urzędu, na trzecim dołączył do nas i dogonił Wojtek i po trzecim zakończyliśmy, choć jeszcze planowaliśmy jedno jeziorko (stąd to "nie" w tytule posta). Psychika u Jarka siadła po przebraniu się w suche ciuchy i pociągnęła moją, choć przyrzekałem sobie, że, choćby jak emeryt, ale pobiegnę wokół Głębokiego. Wojtek pozostał żeby bronić naszego honoru.
Efekt ściany u mnie nie był jakiś dramatyczny, choć niewątpliwie zderzyłem się z nią - musiałem iść  na ostatnim okrążeniu ze 3, czy 4 razy. Włąściwie nie musiałem, ale jakoś tak fajnie było iść ;) Ale żeby potem się znów rozpędzić to była męka.
Mapka się zapisała, a jakże, pierwsze okrążenie jakoś dłuższe niż inne, co jest raczej dziwne. Kliknij TU, żeby zobaczyć mapkę.
Jestem bardzo zadowolony z mojej średniej - 5:42/km - tak szybko to nawet na półmaratonie nie biegłem. Jarek urwał jeszcze parę sekund z tego, bo utrzymał tempo na ostatnim kółku, ale pewnie mógłby jeszcze szybciej, gdyby nie ja, pełniący rolę hamulca.


Fotki udało mi się zrobić dwie, na ostatnim okrążeniu:




Jutro basen o 6:15 na WSM.

sobota, 27 lutego 2010

27 II 2010

Dziś pobiegliśmy z Tomkiem o 6.10.
20 minut różnicy pozwoliło nam zrezygnować z czołówki i dostrzec inne, mniejsze, wydeptane ścieżynki. W tygodniu może to być jakieś urozmaicenie nudnej juz trasy, którą tłuczemy od jakieś czasu.
W sumie pobiegaliśmy około godziny. W nocy musiało być ciepło, śnieg zapadał się pod stopami nawet na głównych szlakach. Trudno powiedziec kiedy będzie możliwy jakiś prawdziwy cross.
Jest już sporo ptaków które przyleciały na lato.
 
Adam proponuje spotkać sie jutro o 5.55  - 6.00 na Głebokim. Tomek tez leci. Bierzemy zapasowe bluzy i po 3 koszulki na zmiane, po bananie i wode do picia. Wezmiemy batony energetyczne dla wszystkich.
 
J
 
 

czwartek, 25 lutego 2010

Ogłoszenie

Obiecałem mojej znajomej że popytam, więc pytam i was - wstawcie, proszę odpowiedzi w komentarzach.
Znajoma szuka pracy - jest księgową/kadrową w dużej firmie (Sonion), która ma jakąś restrukturyzację teraz i zmieniają formy zatrudnienia. Ma tam pozostać, ale szuka też innych możliwości.
Czy słyszeliście gdzieś o okazji dla takiej osoby?
A.

25.02.2010 - jak tam biegi?

Ja niestety spasowałem wczesnym rankiem - moja młodsza nie daje mi w nocy spać i miałem mniej niż 4 godziny snu przed 5:25, kiedy to miałem wstawać. A jak jestem niewyspany to mi zimno i się trzęsę, a i słyszałem, że łatwiej wtedy o przeziębienie. Napisałem więc pasywnego smsa do Jarka i wróciłem do wyra.
Pobiegłem jednak później, ok. 9:30, połączyłem moją trasę z Andersena (pętla Andersena zajęła mi 26:30) i wyszło 10,8km. Mapka TU.
Ciekaw jestem jak tam poranek minął? Młody Tomek się stawił? Pocieszające, że się poczuł zmęczony - znaczy też człowiek. Chyba wszystko mu idzie szybko, bo od razu zorientował się, że jesteśmy "wariaty" - mnie to zajęło parę tygodni i na jakimś biegu z Mirkiem przy przełażeniu przez kolejny strumień przyszło oświecenie.
Jutro sobie pobiegam trochę mniej, w sobotę odpoczynek, a w niedzielę 3 pętle (?), jeśli mi nikt w domu nie przeszkodzi.

A.

środa, 24 lutego 2010

24.02.2010 - Tomek po Górce Prawdy

Szybki post, bo rano, na dowcipy miejsce w komentarzach.
Gratulujemy, Tomek, nie zatrzymała cię górka prawdy.
Większość z nas ma chyba przeciwne doświadczenia.
Wojtek nawoził las.
Mapka tu,
fot poniżej

wtorek, 23 lutego 2010

23.02.2010

Dzis na bieganiu byl nowy zawodnik - Tomek - moj kuzyn.
Bedzie teraz z nami biegal regularnie.
Ubrany w moje szmaty i buty, zaraz po porannej fajce (!), zatrzymal sie tylko raz na kaszel i nie stanał na Gorce Adama - co powinno bylo sie zdarzyc.
Dlatego jutro, co by sie nie dzialo, czeka go Gorka Prawdy.
Wojtek tempo krecil jak mogl i chyba tez byl zaskoczony, ze malolat sie nie udusli.
Chce go zabrac do Debna, czasu na przygotowanie jest akurat.
Stawiam 100, ze z nas wszystkich bedzie najlepszy.
 
J
 
 

czwartek, 18 lutego 2010

MPG II

W spacerowym tempie przebieglismy zimowa trase. Dzis MPG dzielnie pokonal caly dystans z jedna malutka przerwa na 50m marszu z powodu bólu dużych i ciezkich piersi. No ale biega juz codziennie.
 
Czyz nie byloby pieknie, gdbyby MPG biegal sobie w swoim kocyku?
Cieplutki, owinięty, mogłby sobie polegiwac po drodze...
 
J

środa, 17 lutego 2010

MAŁY PASYWNY GRUBASEK

MPG zaszczyscil nas dzis swoja obecnoscia. Spotkaliśmy się w czwórkę i pobiegliśmy. MPG odłączył się od nas wybierając dluższą i zapewne cięższą trasę.
Do masztu biegliśmy wolniutko, potem szybciej.
Plecy nie pozwoliły mi niestety utrzymać narzuconego tempa. A juz myslalem ze udusze chlopakow. A tu nic z tego. Jak tylko szarpne mocniej to plecy wracaja i moc w nogach spada. Kawałek musialem isc. Bardzo mnie to irytuje, ale i niepokoi. Poczytałem znow troche.
Do lekarza sie isc boje. Zreszta to jakas paranoja, rodzinny, neurolog i tomograf za pol roku .... A jesli okaże sie ze to nie zwykle przewianie tylko cos z dyskami?
Mam nadzieje ze jednak przewianie i ze za jakis czas samo minie. Pisza ze jak sie raz to zlapie to bedzie wracalo. Bol przy zginaniu moge zniesc. Bardziej przybija mnie niedowlad nog w biegu. Do tego po jednej stronie plcecow wysypalo mnie - cos mi sie przypomina o tym polpascu co Wojtek mowil. Generalnie czuje poprawe i mam nadzieje ze ta tendecja utrzyma sie do calkowitego wyleczenia.
 
Jutro polecimy to samo start o 5.50, a w piątek basen.
W ramach rekonwalescencji w sobote pobiegne trase Glebokie-urzad-Glebokie o 6.00 tempem umiarkowanym, to jakies 13km wiec z 80minut. Czy ktos by lecial tak wczesnie. Potem jestem umowiony na 9.00 wiec dla mnie to constans.
 
PS.
 
MPG czy jutro tez Cie zobaczymy???
 
J
 
 

wtorek, 16 lutego 2010

16.02.2010

Pobiegliśmy sobie dziś z Wojtkiem i Sobotą po lesie trasą od pętli pod maszt za polaną harcerską i z powrotem przez górkę Adama.
Trasa odśnieżona, biegło się fajnie. Uwineliśmy się w godzinkę w średnim tempie. Pod względem zmęczeniowym trening był dość dobry.
To chyba bedzie lekko ponad 10km (kiedys chyba Adam mierzył). Po drodze spotkaliśmy dziwne zwierze, jasne futro duże i grube, coś jak bóbr, piżmak czy inny szczur. Raczej było to bardziej zwierze wodne niż lądowe bo bardzo niezdarnie lazło po śniegu ... Nie atakowało.
 
Fajnie sie biegło po lesie. Mimo sniegu tracilo zapomnianym klimatem puszczy. Troche z gorki, troche pod gorke, krzaki dookola, tam sa nasze korzenie, brakowalo tylko małego PASYWNEGO grubaska.
Kto wie co z nim???
 
Jutro i w czwartek powtarzamy.
 
J

poniedziałek, 15 lutego 2010

2010.02.15 - wodne walentynki

Bardzo udane. Woda była, czyste kafelki, ciepło pod prysznicami, tylko każdy innym tempem pływał.
Dziś Jarek zaskoczył wszystkich i przyniósł łapki-łopatki. Piasku nie było, potestowaliśmy więc w wodzie i, owszem, działają, ale chyba odwrotnie niż Jarek myślał - wysiłek potrzebny do napędzenia się jest c onajmniej o połowę większy. Wprawdzie prędkość też rośnie, ale chyba nie przychodzimy tam się siłować z wodą, tylko ze sobą. Osobiście, podchodziłbym raczej ostrożnie do tego wynalazku - najpierw technika, a potem siła i wytrzymałość.
Chyba, że poeksperymentujemy na Jarku i zrzucimy się dla niego na płetwy i fajkę -  będzie to pokazowy przykład zawodnika wyposażonego kompletnie.

Ciekaw jestem jak tam Jarka odczucia po 90 min.

niedziela, 14 lutego 2010

13-14.02.2010 DŁUGIE WYBIEGANIA

I wczoraj i dziś udało się zrealizować plan tj. dwa razy po 22 km. W
niedzielę na 12 km pojawił się Bąbel ale zniknął, bo to walentynki i coś
miał obiecane u żony :). ja nie miałem, więc pobiegłem dalej...
Te wyczyny trudno porównywac do Grubego weekendowego hardcoru ale to
zawsze jakis postęp.
Moje wrażenie to sobotnia euforia, bo miałem spory zapas energii ale
przyczyna jest prozaiczna bieg był w zakresie tętna, całość 2,15, wiec
słabiutko. W niedzielę było podobnie a nawet 5 min dłużej a i tętno
nabijało mi się szbciej
Weekend na długie wybieganie w zakresie tętna to jest to. Myślę nawet,
że lepiej jednego dnia biegać około 30 km a kolejnego połowę, tak będę
robił.
Generalnie TRASA BĄBLA podoba mi się
W.

piątek, 12 lutego 2010

Weekend lutowy

Coś nikt nic nie pisze. Pewnie te reklamy dały wam do myślenia.
Ferie się kończą, dzieciaki wracają, cośmy się naszaleli, to nasze, ale te długie baseny i wieczorne biegi to fajna sprawa, mimo, że aż tak wielu ich sam nie zaliczyłem.
W ten weekend jadę po moje babki i wracam z siłami na basen, w poniedziałek. 6:15 WSM?
A

SNOW HARDCORE 11.02.2010

Ze względu na "lekko" obezwładniający ból pleców, wybrałem się wczoraj do lasu. Wiedząc, że tempo w śniegu i przy trachniętych plecach nie będzie za mocne, zabrałem Sobotę. Dwójka od tyłu. Z początku jeszcze jako - tako. Potem masakra. Nawet iść nie bardzo się daje. Sobota po łeb zapadał się w zaspach. Zarzuciliśmy plan pokonania tej trasy. Potruchtaliśmy sobie po względnie poodsnieżanych duktach. Wydaje mi się, że śnieg będzie zalegał tam na górze bardzo, bardzo długo. Stawiam na maj!.
Tak też przez długi czas bieganie po lesie nie bedzie możliwe. Od przyszłego tygodnia biegam znów rano. W tygodniu z domu Podórzańska w las i gdzies po tych w miarę poodśnieżanych dróżkach, ewentualnie moze po Andersena i Miodowej - chociaż to przykra trasa. W weekendy fajna bedzie BBLowa traska. Ten weekend spedzam w Kołobrzegu.
 
Moj nowy plan tygodniowy w zarysie:
Pn pływanie WSM - 6.15 - 7.45
Wt bieg z domu 6.00
Śr pływanie WSM - 6.15 - 7.45
Czw bieg z domu 6.00
Pt bieg z domu 6.00
Sob bieg z Głebokiego 7.30
Nd bieg z Głebokiego 7.30
 
Zmiany wynikają stad, ze chce poplywac sobie dluzej, a jest to mozliwe tylko w dni, kiedy wioze dziecko do szkoly na 9.00. O ile plan lekcji sie nie zmieni, to tak bedzie.
 
J

środa, 10 lutego 2010

Reklamy sportowe

Od paru dni myślałem o podzieleniu się z wami reklamami, które w jakiś mocny sposób na mnie oddziałują. Na początek Lance Armstrong-świetny klip pokazujący ogrom pracy wkładanej w rower, ale też radość z tym związaną:



Potem znów Armstrong-trochę bardziej pod kątem jego fundacji:



I jeszcze jeden Lance - fajna jazda na rowerze:



I jeszcze margaryna dla biegaczy:




Czy to tylko ja tak mam, czy może ktoś z was też się wzruszył oglądając jakąś z tych reklam?

A.

MKP 10.02.2010

Dziś Wojtek nie został przyjęty do MKP (Miejski Klub Pływacki). Ja zresztą też nie.
Na tle jego członków pływamy zbyt dobrze i jesteśmy zbyt przystojni. Innych przyczyn nieprzyjęcia nie widzimy.
Natomiast sam pan kierownik WDSu z miejsca poznał się na naszych talentach i uprosił nas byśmy w dniu jutrzejszym, oczywiście nieodpłatnie, pokazali jak się pływa. Ostatecznie zgodziliśmy się. Z oferowanych dwóch torów zajmiemy jeden. Idziemy więc na basen na 6.45 i żadne chamidło z MKP nam podskakiwać nie będzie.
 
Przy wyjściu poznałem pana Czyżowicza. Odśnieżał sobie budkę z hot dogami. Zamieniliśmy słowo, było bardzo sympatycznie. To prawdziwy IRONMAN. Opowiadał o czasie koniecznym na trening by zostać IRONMANEM ( 8 godzin dziennie! ). O problemach sponsorskich związanych z przygotowaniami i kosztami samych startów oraz o potężnym wzroście zainteresowania triathlonem w europie.
 
Dziś spotykamy się o 19.00 na Głębokim. Pobiegniemy z 15km.
 
Jarek
 

wtorek, 9 lutego 2010

09.02.2010

Dziś lecimy o 20.00.
Startujemy z Głębokiego - trasa na jakieś 65min - 13km.
Dla chętnych premia w postaci dodatkowego okrążenia jeziora - 5,7km czy coś koło tego.
Leci Adam, Wojtek i ja, czyli Jarek.
 
Byliśmy rano na WDSie. Ironi tez byli. Dowiedzieliśmy się, że pływają od poniedziałku do piątku po 5km dziennie ...
Był i BBL, trochę później i z panią trenerką :) Bardzo mu Wojtkiem zazdrościliśmy.
 
J
 

poniedziałek, 8 lutego 2010

2010.02.08 - Basen

Przyzwyczajenie drugą naturą człowieka - wszyscy mieliśmy dziś problem z przerzuceniem się z WSM na WDS.
Mnie gdzieś się o uszy obiło, że zaczynamy o 6, więc byłem - pusto, dwóch chłopaków jakichś, szatnia zamknięta, więc się z nimi zabrałem. Okazało się, że to grupa Darka Czyżowicza, znanego szczecińskiego triathlonisty, który i mnie pozowlił się pochlapać na bocznym torze.
Zrobiłem swoje 2km, ale z podziwem patrzyłem na tych ok. 15 chłopaków co orali basen kraulem, grzbietem, a nawet delfinem.
W szatni i przed basenem minąłem się z Wojtkiem i Jarkiem, którzy przyszli na 7 - nie za późno, chłopaki?
Co najlepsze, udało mi się wymknąć bez płacenia!

niedziela, 7 lutego 2010

07-02-2010 TRASA BĄBLA (WEEKENDOWA)

Dziś wespół z Bąblem był plan jeziorka ale Bąbel jak to Bąbel nim
zacznie biec lubi pokombinować, tym razem jednak wyciagnął mnie na
Głebokie i to był strzał w 10! :)
Po pierwszym okrążeniu Głębokiego (5 km), krótki oddech i nowa trasa w
kierunku Arkonki, jedno kółko i znów jesteśmy przy parkingu, tu już mamy
na liczniku 10 km, kolejne kółko, lekko zmodyfikowane, ja kończę i mam
kilomatrarz 15,2 km., czas nie wazny :) Nie uwierzycie ale Bąbel goni
jeszcze raz Głebokie, czyli zrobi ponad 20km! (chyba, że za drzewem
zrobił siku i wrócił :))

W sobote zobiłem 3 razy Andersena i muszę powiedzieć, TRASA BĄBLA - bo
tak bym te lekko skrzywioną ósemke nazwał, jest bez porównania lepsza,
szczególnie na WEEKENDY będzie super, odśnieżone, w miarę równo, bez
wiatru (a mróz był 6-7stopni), sporo biegających ludzi (w tym sam
Skarzyński), co też na swój sposób motywuje. Trasa na weekend naprawdę
warta polecenia.
Wogóle pozwole sobie rzucić plan biegania w tygodniu po 15 a w weeendy
po 20 km, może chociaż spróbować do końca ferii :)

piątek, 5 lutego 2010

FERIE

Wczoraj nie udało się pobiegać z powodu "kontuzji".
Za to dziś udało się popływać prawie 90 minut.
Wojtek tez był na drugiej godzinie. Na koniec pojawił sie BBL.
W weekend dwa dłuzsze wybiegania (21 i 16km) i oczywiscie basenik.
Po niedzieli zamykaja WSM. Biegamy wiec rano, a wieczorem pluskamy sie na WDSie lub w Gryfinie, chyba ze uda sie wcisnac na WDS z rana.
 
Martwie sie o Wojtka. Poci się, ucho go boli i wogole zle wyglada ostatnio.
 
J
 

wtorek, 2 lutego 2010

Pływanie max

Cóż może być lepszego do roboty o 5:30 od przewracania się na drugi bok?
A jednak Jarek i ja uznaliśmy, że 90 min.pływania będzie bardziej atrakcyjne od towarzystwa naszych psów. Zjawiliśmy się więc o 6:00 na WSM i nawet panie z szatni były dziś miłe, chyba odgadując masz zamiary.
Temperatura wody pod prysznicami zachęciła nas, żeby czym prędzej wejść do basenu i się zaczęło. Po pierwszym gwizdku miałem nieco ponad zaplanowaną połowę, więc druga połowa miała być trochę wolniejsza, i tak też było. Ale, co mnie zaskoczyło, po 50 minutach pływania nie tylko chciało mi się pilnować techniki, ale wręcz poprawiły się ruchy, oddech i pociągnięcie. Szczególnie się cieszę z "odkrycia" bardziej efektywnego ruchu rąk. Jarek też mówił, że lepiej mu się pływało w drugiej połowie.
Ostatecznie, Jarkowi udało się przepłynąć solidne 100 długości, nie wiem czy to jego rekord, ale mnie udały się rekordowe 154 długości (3,85km) -czyli jestem w 1/3 Iron Manem.
A.

poniedziałek, 1 lutego 2010

pływanie

Mocny i mokry początek tygodnia! Śnieg nas nie zachęca do biegania.
Dziś 45 minut pływania (Babel został na dłużej), a jutro z Jarkiem będziemy się odmaczać przez 90 minut. 100 długości pęknie z łatwością, ale czy dam radę 150?