Dzisiejszy bieg to kwintesencja wszystkiego co najlepsze w puszczy.
Stawili się Wojtek, MPG i ja. Powitało nas znajome ku… z otwierających się drzwi czarnego grzechotnika.
Mirek chciał w krzaki, a Wojtek w lewo i w lewo. I znowu w lewo. Dążenie do biegania w lewo u Wojtka jest tak obsesyjne jak uganianie się psa za własnym ogonem. Wreszcie za przyzwoleniem Wojtka skręciliśmy w prawo, na nieszczęście na ostry podbieg w okolicach Górki Prawdy. No i prawda wyszła na jaw. Zaczęło się sapanie, a nasz 3-osobowy peleton rozerwał się jak stare gacie. Poczułem potworny ból w klatce piersiowej i strach przed powikłaniami nie zaleczonego jeszcze zapalenia oskrzeli. Odechciało mi się biegać i zacząłem żałować, że nie zostałem w domu. Na szczęście Wojtek ciągle zmęczony i ciągle głodny poparł mój wniosek natychmiastowego powrotu do aut. Wracaliśmy sobie drogą wolniutko. Ponoć wg Garmina wyszło tego dramatycznego biegu około 8km. Jak powiedział MPG zawsze to lepiej niż nie biegać wogóle.
Plan na jutro i weekend jest następujący:
Pt – biegam u siebie, W pauzuje, odpoczywa i je.
Sob – biegamy po lesie (nie po krzakach) z pętli, czyli dłuższe wybieganie po duktach – może nawet jeziorko. Proponowany start 7.00 - (kto by spał tak długo)
Nd – rower, pętla 58km via Germany, start z Głębokiego również o 7.00
Adam, sorka jutro na rower dla mnie jeszcze za wcześnie.
Jestem chory i ewentualnie tylko lekko pobiegam u siebie.
J
No to pompka, z jutrem, ale ja idę jeździć i tak, mała pętla, taka jak 10.06. Wojtek, dołączysz? 6:00.
OdpowiedzUsuńW sobotę coś tam sobie potruchtam, a w niedzielę nach DE, ale wnioskuję o 6:30. OK?
Wojtek jutro odpoczywa. w Nd 6.30 chyba moze byc.
OdpowiedzUsuńJ
Widze ze u Was wesoło , jak zwykle. Czytając Jarka poranne wywody, poprawiłam sobie humor:) Nawet nie wiecie jak to cieszy jak sie czyta ze ktos jeszcze prócz mnie, dyszał na biegu. Mnie równiez choroba powaliła z nóg, ale to chyba przemeczenie poplątane z przepracowaniem. Dzisiaj mimo tego wstałam z łózka i pobiegłam w strone Ostrowska Park, wróciłam po 50 minutach. Kuruje sie i chetnie w sobote pobiegne dłuzej. Podbórzańska ?
OdpowiedzUsuńDziś, na szczęście nie sam, byłem zupełnie bez formy. Jutro napewno odpoczywam ... i jem:).
OdpowiedzUsuńNie przesadzajcie z tym porannym wstawaniem.
W sobotę proponuje 7.30 podburzańska(mam jakąś imprezę) lub trasę na urząd miejski i/lub głębokie.
W niedzielę optowałbym za 7 ale już na głębokim (jak pogoda będzie)
Co Wy na to?
Jestem na TAK , dla mnie obojętnie, chociaz mogłabym zaproponowac Arkonke, są tam ciekawe trasy i krzaki tez:)jak juz bedzie trzeba. Zmieniajac temat... stoje przed wyborem kupna pulsometru z GPS , jakies rady?
OdpowiedzUsuńNiech się jeszcze chłopaki wypowiedzą co im pasuje
OdpowiedzUsuńJa mam garmina, jest ok, sporo funkcji i ustawień ale za duży.
Chłopaki maja aplikacje na telefony i podobno tez można mierzyć tetno ale ja na tym sie nie znam
Mam i pulsometr i tel z GPS. Nie używam ani jednego ani drugiego. Z dwojga wybrałbym jednak GPS. Pulsometr jest irytujący na torsie. Chociaż samo jego działanie (późniejszy odczyt) jest fajne i pożyteczne. Bieganie w założonym tętnie jest dobre. Podobnie GPS i bieganie z tel w kieszeni. Nudzi się raz dwa. Ale odczyt i mapa to fajna sprawa. Podobnie zdjęcia z biegu, ale pod warunkiem, że robi je ktoś inny. Najbardziej praktyczny jest zwykły stoper z podświetlanym wyświetlaczem na zimę. Jeśli chodzi o rekreacje stoper to jest to. Może dobrym rozwiązaniem byłby więc fajny sportowy zegarek z różnymi funkcjami poza GPS i pulsometrem oraz dobry tel z dobrym aparatem, GPS'em i pulsometrem. Adam zna się na rzeczy. Niech się wypowie.
OdpowiedzUsuńNie wiem jak będzie z godzinami w weekend. Ma nie być pogody. Szosa wtedy nie wyjdzie i zostanie samo bieganie. Ustalcie co Wam pasuje, ja się dostosuje, preferuje jednak godziny wcześniejsze i tak śpię góra do 5 z minutami.
J
Pisaliśmy o systemach pomiarowych tu: http://bieganieszczecin.blogspot.com/2009/10/systemy-pomiarowe.html
OdpowiedzUsuń