Spotkałem się z Wojtkiem na Szczecińskiej, potem ruszyliśmy na dół, do Głębokiego, potem na Dobrą i "nach DE." Stała trasa (chociaż GPS się zbuntował), Wojtkowi wydawała 1-1,5-godzinna, a kręciliśmy w sumie 2:38, door-to-door, łącznie z sesją rozciągania i jedzeniem dwóch jabłek. Tempo przyzwoite, 27 kmh z groszami, Wojtek twierdzi, że słabo mu było, ale jak wychodził na swoje zmiany, jechał szybciej niż ja wcześniej. Podjazd na Miodową udany, 40 sek. przewagi nad Wojtkiem ;)
Fotki poniżej, film ze zjazdu i z ataku niemieckich krów też.
A
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
http://www.youtube.com/embed/2Ejs5CU_79U
OdpowiedzUsuńW końcu udało się cos pojechać szosą, wrażenie tylko do połowy ok, potem pot zalewał mi oczy a nogi nic nie pomagały. Wyszło to na miodowej:), chociaz na filmie to chyba ja jestem z przodu:)
OdpowiedzUsuńgeneralnie dobre takie rowerowe przetarcie
Chlopaki!,w takim tempie to... sie podjezda...:D
OdpowiedzUsuńMT
Chłopaku, napisz coś więcej, bo rozmawiałem z BBLem i zachęcał mnie do dołączenia do kolarzy w niedzielę o 10:00. Ale brakowało mi przekonania, poza tym, o 10:00 już jest taki skwar, że smar z łańcucha wypływa. Jak wy tam w końcu jeździcie?
OdpowiedzUsuńOj warto!(jazda w peletonie to jest jak otwarcie drzwi do kolarstwa),jezeli chodzi o pogode to faktycznie nie najlepszy okres...,ale w peletonie powstaje opcja(wsrod spokojnych kolarzy)polaczenia jazdy z kapiela w jednym z licznych jez...,poziom kolarski zroznicowany,zawsze mozna sie wpasowac w ktoras grupe...(dacie rade),w pszyszla niedz mnie nie ma, startuje w maratonie...
OdpowiedzUsuńMT